Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2011, 16:59   #41
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Na wsi
Pieczołowicie dopracowany plan ucieczki musiał się udać. Po zaledwie paru chwilach napięcia i wyczekiwania zostawili zabudowania daleko za sobą. Pod sam koniec ucieczki w oddali mignęły im co prawda jakieś wieśniacze skórzane mycki, ich właściciele byli jednak zapewne zbyt zaabsorbowani zbieraniem sił po hucznym świętowaniu. A przynajmniej taką nadzieję mieli nasi uciekinierzy...

Trop na skraju lasu podjęli dość szybko. Mgła która wcześniej otumaniła ich magiczne zmysły obecnie rozwiała się na wszystkie strony świata, pozostawiając w eterze wyraźny ślad spaczonej energii. Cokolwiek to było, z pewnością nie miało wiele wspólnego z łaskawą Panią Natury. Ruszyli świeżym tropem zagłębiając się w leśnym mroku. Mieli nadzieję, że towarzyszący im Druid wie, co robi, prowadząc ich coraz głębiej i głębiej w zielone odmęty puszczy.

Nagle zatrzymali się. Wyczuli to wszyscy jednocześnie. Nawet Magnus, którego zmysł magii od lat pozostawał uśpiony. Potężna Dhar wydawała się wręcz rozlewać po lesie, oplatając czerniejące drzewa i krzewy. Jej źródło było bardzo niedaleko. I z każdą chwilą rosło w siłę. Ostrożnie wychylili się z zarośli ogarniając wzrokiem otulona księżycowym światłem polanę.

Bez problemu dostrzegli na niej wielkie stosy spętanych ludzi. Żywych, porwanych i pół-martwych, okaleczonych już zapewne parę dni temu. A wśród nich potężne sylwetki około siedmiu podnieconych rytuałem zwierzoludzi. Monolit wokół którego zgromadziło się całe przedstawienie ociekał świeżą krwią, emitując zgniłozielone lśnienie i dziwny wibrujący dźwięk. Gdy otwarto nad nim żyły następnej z mordowanych ofiar nagle eksplodował upiornym blaskiem, który błyskawicznie poszybował w niebo, łącząc się z podobną strugą światła dochodzą gdzieś... z zachodu? Z Bogenhafen? Nie mieli pewności. Zderzenie energii wywołało jednak potężny wir chmur, zaczynający formować się nad całym obszarem. Wyglądało to tak, jakby w niebie pomału otwierała się jakaś brama...

W mieście
Gundulf całe swoje życie pozostawał czujny i nie ufał nikomu. Taka była jego praca. Nie zmieniało to jednak faktu, że akurat od tych magów otwartej wrogości się nie spodziewał. Mimo wszystko udało mu się jednak uniknąć zdradzieckiego ataku i umknąć na korytarz kupieckiej rezydencji. Nauczony doświadczeniem wątpił by atakujący chciał go zabić, wtedy postąpiłby inaczej. Raczej planował go pochwycić. Szary czarodziej nie miał jednak zamiaru dopytywać, ani wracać by się przekonać. Już po chwili był na parterze, przemykając między dwoma zdziwionymi strażnikami. Wypadł przez uchylone drzwi i ujrzał niebo... Wielki, purpurowy wir chmurzystej materii. A pod nim setki ludzi biegających w panice po mieście. Przystawali tylko, by wskazać sobie snop zgniłozielonego światła wznoszącego się w niebo z jednego z magazynów w dokach. We wzbierającym, nienaturalnym wietrze wyczuł plugawą energię niemal identyczną jak ta, która zaatakowała ich na trakcie. Cokolwiek to było, przechodziło do finału swojego planu.
 
Tadeus jest offline