Jeden na siedmiu to faktycznie kiepsko Romulus, ale jestem dobrej myśli - z resztą jak zawsze. A co do was to może byście zabrali się razem do roboty zamiast się sztyletami dźgać? Razem zdziałacie znacznie więcej niż każdy z osobna. Poza tym jak byście nie zauważyli już niedługo pewnie staniemy się jedną, wielką, męsko-dziecięcą drużyną