Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2011, 17:18   #101
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Iga wspólnie z Tomem znosiła sprzęt i resztki bagaży nad dziurę. Starała się nie mysleć o tym, co musiało stac się z Julią i Siergiejem. Miała tylko nadzieje, że zginęli szybko. I bezboleśnie. Było ich coraz mniej....

Ronon spuszczał rzeczy na dół, praktycznie zrzucał - gorączkowe napięcie przyśpieszało wszystkie ich działania, ale tez dawało napęd, do znoszenia ciągle nowych pakunków. Sprzęt medyczny, zapasy jedzenia, dodatkowe kurtki. Bagaże, wszystkie, bez wyjątku – i te częściowo rozbebeszone w ładowni , i te poroznoszone po kajutach. Iga mocowała się z zamkami, wrzucają wszystko, co jej wpadło w ręce, do toreb. Nie czuła zimna, przeciwnie – włosy przyklejały się jej do spoconego czoła, opadając na oczy. Zebrała je i związała, zdjęła kurtkę, porzucając ja gdzieś obok wylotu tunelu i Ronona. Mocując się z włosami zatrzymała na chwile spojrzenie na Hawajczyku. Był blady, jego skóra wydawała się wręcz szara. Oczy miał zamglone. Wyglądał zupełnie inaczej, niż przy wspólnym śniadaniu, gdy szalał przy stole donosząc coraz to nowe potrawy.
- Ronon – Iga dotknęła ramienia mężczyzny zatrzymując na chwile jego gorączkowa szamotaninę z kolejnym pakunkiem – dobrze się czujesz?
- Dziwnie
– powiedział starając się, bezskutecznie, skoncentrować rozbiegany wzrok na jej twarzy – ale dobrze. Jak po cracku, jeżeli wiesz, co mam na myśli – puściło niej oko i zachwiał się.
- Nie odchodź nigdzie – powiedziała zaniepokojona, podtrzymując go – zaraz będziemy schodzić.

Spojrzała jeszcze raz na mężczyznę i pobiegła z latarką do Ambolatorium.
Naukowiec siedział na łóżku, oczywiście próbował domagać się wyjaśnień. Nic dziwnego – ona też by próbowała w takiej chwili.
- Musimy iść – powiedziała podchodząc do niego – Tu nie jest bezpiecznie. Jakby gdziekowiek było ....

Pomogli z Tomem zejść mu z lóżka, kazali zarzucić ręce na szyję, objęli go wpół. Podpierając z obu stron zaczęli na wpół prowadzić, na wpół ciągnąć w stronę tunelu.

Iga rozejrzała się, zaniepokojona – Ronona nie było widać. Puściła naukowca pozwalając usiąść na ziemi. I wtedy zobaczyła Hawajczyka – leżał skulony, twarzą w śniegu. Podbiegła do niego, opadła na kolana i złapała za ramiona próbując odwrócić na plecy.
- Ron! – powiedziała szarpiąc gorączkowo mężczyznę, nie przyjmując do świadomości tego, co po dotknięciu szyi dla osoby z wykształceniem medycznym powinno wydawć się oczywiste – obudź się, musimy stąd iść!
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.

Ostatnio edytowane przez kanna : 02-07-2011 o 17:48.
kanna jest offline