Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2011, 18:32   #46
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Wd8xPAHHeYU&feature=related[/MEDIA]

Odpoczynek, zakupy, chwila na przemyślenia, to znaleźliście w Lunie po otrzymaniu nowych informacji na temat zlecenia. Niektórzy skupili się na zebraniu odpowiednich zapasów żywnościowych na tę długą drogę, inni zakupili nowe uzbrojenie a niektórzy po prostu poszli się zabawić nie myśląc o jutrze. Księżyc powoli poruszał się po niebie zmniejszając cenny czas pozostały na beztroskie zabawy. Mimo jednak dość spokojnej atmosfery w głębi siebie czuliście ciężar powierzonego wam zadania, na barkach spoczywało widmo czekających przeszkód. Zwłaszcza, że po zaledwie kilku dniach, dwóch z łowców już nie żyło. Złapanie królewskiego wampira było tym o czym jednak wielu łowców marzyło, duma z zabicia tego diabelstwa była warta każdego wyzwania, a ogromna suma oferowana przez radnego tylko dodawała wam zapału.

Przez pustynię zaś toczył się powóz kierujący się w stronę Mordimar w powozie znajdowały się kobiety popadłe w dziwaczny letarg, zakapturzony śmierdzący osobnik... wampir bowiem siedział na dachu wpatrzony w niebo.
- Ludzie wciąż mnie zadziwiają, samemu prosić o przemianę cóż za bezczelność i strach przed swą nędzną egzystencją. –rzucił krwiopijca w przestrzeń. Woźnica przytaknął jedynie, by potem przyłożyć palec do ucha. Coś wypełzło zeń na jego paskudny paluch, a on uniósł stworzonko wpuszczając je do kieszeni.
- Spora grupa jutro za nami wyruszy Panie. –oznajmił zachrypły głos powożącego.- Wyszkoleni łowcy, złapali też nasz trop. –zakończył raportować. Wampir zaś westchnął tylko i przeciągnął się.
- Ludzie... zadziwiające istoty, mimo że nie wiedzą w jaką ciemność wbiegają, żądza pieniądza, przygody czy też sławy pcha ich na przód. Niczym szkodniki które pchane nieokiełznaną głupotą pędza przed siebie. Ale jak każdy szkodnik mogą być uciążliwą przeszkodą. Zniechęć ich trochę do drogi. –polecił na koniec woźnicy.
Istota powożąca powozem wciągnęła ze świstem powietrze, wydając dziwny dźwięk, piasek w kilku miejscach poruszył się nagle, po czym cos ruszył pod osłoną nocy w stronę Luny

Rozdział 2

Demon Pustyni.



Ranek nadszedł jak zwykle za szybko. Wszyscy zebrali się przed ramą, niektórzy ziewając inni z mocnym bólem głowy z powody zbyt dużej dawki alkoholu wypitej dnia poprzedniego. Pojazd Alexandry okazał się niezwykle pojemny, w ładowni zmieściły się wasze zapasy, broń jak i ścigacze, oraz nowe kanistry z benzyną. No i tez większość z was, bowiem nie wszyscy mieli tyle szczęścia by dostać własną kajutę. Tej wygody dostąpił Vergil wraz z Nancy i jej mała siostrzyczką, oraz doktor William jak i Egon. Ostatni pokój należał do właścicielki wozu, kto wie, może uda się tam komuś jakoś wyłudzić miejsce. W kokpicie sterowny było miejsce dla dwóch osób, tak więc Alexandra nie musiała przebywać tam sama. Reszta z was rozłożyła się w hangarze, lub też jeżeli ktoś chciał to na dachu, słońce bowiem jeszcze nie prażyło tak strasznie. Lfert zadeklarował się iż jeżeli w ładowni w czasie dnia będzie za mało miejsca, to na swym mechanicznym koniu będzie jechał nieopodal pojazdu. Strażnicy pomogli wam załadować cały dobytek by, na koniec odprawić was salutem. Potężny łazik ruszył przez pustynię w stronę rozdroży, na których to miał skierować się w stronę Mordimar
Gąsienice bez trudu pokonywały piach pustyni, zaś pasażerowie musieli przyznać, iż jazda była bardziej komfortowa niż na ścigaczach. Pojazd wyposażony był w klimatyzację, która sprawiała że nie było tu nieznośnie gorąco, zapewniał poczucie bezpieczeństwa dzięki swemu grubemu pancerzowi, no i można było się wygodnie rozsiąść. Ponadto okazało się, że w awaryjnych sytuacjach posiada on system chłodzenia zasilany wodą, który pozwalał mu jechać nawet w największy upał, to jednak kierowca postanowił zostawić tylko na nagłe przypadki. Stare radio zostało ustawione na jedyną stacje która tu odbierała a muzyka wypełniła wnętrze transportowca.


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KjRGYE6brQY&feature=related[/MEDIA]

Na rozdroża mieliście dotrzeć jeszcze dziś przed południem. Tam też mieliście zadecydować, czy podzielić się na dwie grupy, z której jedna ruszy w stronę Mordrimaru druga zaś od razu do Elasto by tam przyszykować się na przybycie wampira. Teraz rodziło się pytanie, czy jeżeli stwór zmierza do Mordrimaru to czy stamtąd na pewno ruszy do Elasto? Może pojedzie w zupełnie innym kierunku, było trzeba się nad tym zastanowić, bowiem jeżeli istota ominie drugie miasto, to grupa która tam podąży pozostanie mocno w tyle. Zagadką też był wciąż dziwny medali który znalazł Sona, oraz pewna myśl która nie dawała mu spokoju. Radny bowiem mówił że wszystkie rzeczy prywatne, porwanej dziewczyny zostały przeniesione wraz z nią. Tak więc czy ten medali też należał do niej? Jeżeli tak, to czy udało im się wykołować wampira czy też nie?

Droga upłynęła wam na rozmowach jak i zajmowaniu się swoim sprzętem, konserwacja ekwipunku była ważna na pustyni. W końcu jednak pojazd zatrzymał się na rozdrożu z głośnym zgrzytem a wejście do ładowni otworzyło się. Ci którzy tam spędzali drogę, mogli w końcu wyjść na świeże powietrze, mała Caludia aż radośnie podskoczyła, bowiem nudziło jej się niemiłosiernie w pojeździe. Już chcieliście zacząć ustalać priorytety co do podziału, oraz ewentualnego zrezygnowania z tej decyzji, gdy piasek po obu stronach drogi poruszył się niebezpiecznie. Instynkt podpowiedziałby chwycić broń, i nie mylił się wysyłając do mózgu taki impuls, bowiem spod ziemi wyłoniły się paskudne stwory.



Stonogi-pustynne, paskudne robale, o grubym pancerzu, mocarnych szczypcach i giętkim cielsku. No i jadowite, potwornie jadowite. Było ich siedem, jedna wygrzebała się przed samą maską pojazdu na która od razu wskoczyła, reszta zaś po bokach traktu. Fox i Iwanowicz natomiast zdziwili się niezwykle ich widokiem. Stwory te bowiem, polowały najczęściej samotnie i to w nocy, cała sfora tych insektów i to w środku dnia była zjawiskiem naprawdę nienaturalnym. Teraz jednak nie było czasu na rozważania biologiczne bowiem stwory pędem ruszyły w stronę łowców wampirów.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline