Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-07-2011, 23:30   #102
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Z pomocą Igi i Ronona opróżnianie ładowni szło błyskawicznie. Iga zajęła się też wynoszeniem rzeczy z kajut, co dla Toma było trochę zbyt dużym ryzykiem, ale nie próbował jej zabronić. Pewnie i tak by go nie posłuchała. Gdy już wynieśli, albo raczej wyrzucili wszystko co przedstawiało jakąś wartość pobiegł po naukowca. Najwidoczniej Bóg miał do niego jakąś słabość, bo mężczyzna żył i na dodatek się obudził.
- Musimy iść – powiedziała Polka – Tu nie jest bezpiecznie. Jakby gdziekowiek było ...
- Statek jest stracony. Reaktor padł - odpowiedział Tom krótko na pytające spojrzenie.
Szli przez ciemne korytarze statku jak najszybciej się dało, ale i tak trwało to wieki. Człowiek z jedną nogą, ledwie niedawno wybudzony ze śpiączki farmakologicznej nie jest najlepszym biegaczem. Mimo że podtrzymywali go z dwóch stron miał poważne problemy z poruszaniem się. Zewsząd dobiegały ich jakieś szmery, a momentami wyraźny odgłos małych nóżek. Jacksonowi wydawało się też, że słyszy kłapanie malutkich szczęk i odgłosy rozdzieranego mięsa. W ciemności majaczyły jakieś kształty. Zdawało się, że cały sufit i ściany się ruszają. Ale gdziekolwiek padł snop światła, którym Tom zamiatał korytarz, nie było nic. Czy to pająki tak szybko uciekały od zabójczego dla nich światła, czy może zmysły zaczęły go mamić - tego nie wiedział.

Możliwe, że mieli więcej szczęścia niż intelektu, ale udało im się wydostać na zewnątrz. Mroźny powiew powietrza był jak wybawienie. Iga zostawiła naukowca i pobiegła do leżącego w śniegu nieprzytomnego Ronona. Tom nie miał pojęcia co mogło mu się stać. Czyżby coś go zaatakowało? Wokół nie było żadnych śladów. A przecież promieniowanie nie mogło działać tak szybko. Poza tym zadziałałoby szybciej na nich, będących w środku statku, niż na czekającego na zewnątrz Hawajczyka.
- Przeciągnij go do tunelu. Musimy się schronić, już za długo wystawiamy się na promieniowanie - powiedział do Igi. Sam podniósł znowu naukowca i przymusił go, żeby "poszedł" za nim. Na razie musieli się schować, zapasy zbiorą nieco później.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline