Max Zbudowski i Greg Hagstein
Max celujący w głąb tunelu, zobaczył nagle poruszające się w jego kierunku dwie sylwetki. Z takiej odległości nie mógł rozróżnić czy to ludzie, czy coś innego ale nie ryzykował. W policji nauczyli go żeby uważać do czego się strzela.
Greg ściągając kamizelkę, zauważył że jest powlekana dziwnie lekką stalą, a trupy nie było obgryzione ze skóry, jak to czyniły pajączki, tylko skóra była tak zaschnięta, że idealnie przyległa do kości.
Zbudowski wskoczył do Grega. Cichym szmerem, rozkazał zgasić latarkę. Nagle, coraz bliżej dało się słyszeć czyjeś kroki. Lub czegoś.
Iga Wende i Thomas Jackson
Wciągnęliście zwłoki do tunelu, zabierając tylko żywność i wodę w głąb nieznanego, wiedząc że napromieniowane żarcie nie służy, tak, jak powinno. Również capnęliście kilka paczek ubrań, które zrzuciliście na dół. Następnie opuściliście naukowca, ciało Ranona, potem sami zeszliście na dno pieczary.
Ku waszemu przerażeniu, na dole nie było ani żywej duszy. Ani dwóch samozwańczych bohaterów, ani Tary, którą przecież widzieliście wskakującą do szybu.
Tara Tanger
Dwie, powoli idące sylwetki w tunelu, odebrałaś z odległości, jako Maxa i Grega. Przyśpieszyłaś kroku.
Tunel, jako dla poszukiwaczki skarbów, wydawał się czymś fascynującym, zwłaszcza świecące kryształy. Od razu opuścił Cię strach i poczułaś się beztrosko. Takiego widoku na ziemi raczej na pewno byś nie uświadczyła.
Max Zbudowski i Greg Hagstein
Siedzieliście jak na szpilkach. Miarowe człapanie było coraz bliżej. Patrzeliście ze strachem w oczach, na załom, z którego lada chwila miało coś się wyłonić, jeszcze troszkę, jeszcze odrobinkę.
To co się pojawiło przyprawiło was o najdziwniejsze doznanie, jakie do tej pory doświadczyliście. I strach.
Tunelem szły dwa jaszczury, dzierżąc sporej wielkości bronie na kształt halabard. Miały na sobie metalową biżuterię i beztrosko ze sobą rozmawiały, jakby nigdy nic:
- Krek ir Klures mrelir nri irir – mówiłe ten bliżej was.
- Neir, Klures wir cri ribiti – odpowiedział mu ten drugi.
Bestie mówiły bardzo przeciągając „r” oraz sycząc zamiast wymawiania „s”.
Minęły was, niczego nie podejrzewając.
Tara Tanger
Gdy zbliżyłaś się do sylwetek, o mało nie zmarłaś na zawał ze… Ze zdziwienia bądź przerażenia.
Gdy one cię zobaczyły, jeden z nich ryknął groźnie, co ułożyło się w słowo:
- Rer!