Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2011, 04:09   #41
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Z każdym słowem Weyer zdawała się nie przejęta. Lekko kiwała głową na odpowiedź każdemu komentarzowi dotyczącemu startu tak, jakby nie słuchała w ogóle. Skupiona, czy pod presją, cały czas starała się wszystko trzymać na miejscu nie rozpraszając się niczym. Ciągle grzebała w konsolecie pedantycznie korygując nawet najmniejsze zmiany w parametrach.

Informację o zwołaniu zebrania odebrała podobnie. Kiwnęła głową, aby osoba, która to przekazywała miała tylko reakcję zwrotną, że adresatem przeprowadzonego monologu nie była metalowa ściana.

Minęło jeszcze sporo czasu zanim Główna Pilot nie miała 1000% pewności, że kokpit zostawiony na autopilocie z ustawionymi współrzędnymi pod opieką całej załogi będzie żył. Po tym czasie nieodzywania się zaczęła ciężkim tonem, by każdy słyszał głośno i wyraźnie.

- W kokpicie zostają tylko piloci i nawigator. Reszta - wyjść. - Zakomunikowała srogo - Wasiser, przelicz ludzi. - Zwróciła się bezpośrednio przekazując w ten sposób prośbę o wyeliminowanie nadprogramowych ochotników.

Wstała ze swojego stanowiska i opierając dłonie w pasie przejrzała cały pokład. Kiedy wszystko było jak należy zwróciła się ponownie do Alberta.

- Jak się będzie coś dziać łapcie mnie na interkomie.

Po czym oddaliła się od konsoli i udała się do windy, którą przyjechała. Czekając aż ta się pojawi napięcie powoli opadało a mimika twarzy ludzkiej zaczynała się przebijać na nowo. Wsiadła i wybrała piętro. Następnie odsunęła się od panelu opierając się o poręcz wokół ścianek windy. Napięcie spadło jeszcze bardziej. Na jej twarzy zawitał mały uśmiech schowany w jednym kąciku ust. Opuściła na parę chwil głowę, by następnie wybuchnąć wielkim przypływem radości powodującym długotrwałe wydarcie ryja, podniesienie zaciśniętych pięści wysoko do góry, kilku podskoków i obrotów.

A cieszyć było się z czego jak i gdzie. Mając głęboko gdzieś, czy dźwięk z windy przebija się przed ścianki, czy drzwi podczas podróży doprowadzała wyzwalaną energię do wszystkich swoich komórek ciała. W końcu zrealizowała coś, co było zapowiadane już od dłuższego czasu. Mogła zapomnieć o wszystkich innych pierdołach, bo teraz miała dokładnie to, co chciała. A żeby było jeszcze lepiej, może mieć nawet tego więcej, gdy tylko się ze wszystkim zapozna.

I taki był też plan. Przebiegać tyle statku ile jeszcze pozwoli na to czas aż do zebrania w pracowni Nataragi. Z szerokim uśmiechem na twarzy i energicznością w kończynach zaczęła chodzić po wszystkim i zapoznawać się, co gdzie jest. Jeszcze do pełni szczęścia brakowało rozpięcia pod szyją kombinezonu. Gdzieś na pewno musiał być od tego jakiś guzik - nawet jeśli miałaby go szukać i przez całą drogę.
 
Proxy jest offline