Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Science-Fiction > Archiwum sesji z działu Science-Fiction
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-07-2011, 04:09   #41
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Z każdym słowem Weyer zdawała się nie przejęta. Lekko kiwała głową na odpowiedź każdemu komentarzowi dotyczącemu startu tak, jakby nie słuchała w ogóle. Skupiona, czy pod presją, cały czas starała się wszystko trzymać na miejscu nie rozpraszając się niczym. Ciągle grzebała w konsolecie pedantycznie korygując nawet najmniejsze zmiany w parametrach.

Informację o zwołaniu zebrania odebrała podobnie. Kiwnęła głową, aby osoba, która to przekazywała miała tylko reakcję zwrotną, że adresatem przeprowadzonego monologu nie była metalowa ściana.

Minęło jeszcze sporo czasu zanim Główna Pilot nie miała 1000% pewności, że kokpit zostawiony na autopilocie z ustawionymi współrzędnymi pod opieką całej załogi będzie żył. Po tym czasie nieodzywania się zaczęła ciężkim tonem, by każdy słyszał głośno i wyraźnie.

- W kokpicie zostają tylko piloci i nawigator. Reszta - wyjść. - Zakomunikowała srogo - Wasiser, przelicz ludzi. - Zwróciła się bezpośrednio przekazując w ten sposób prośbę o wyeliminowanie nadprogramowych ochotników.

Wstała ze swojego stanowiska i opierając dłonie w pasie przejrzała cały pokład. Kiedy wszystko było jak należy zwróciła się ponownie do Alberta.

- Jak się będzie coś dziać łapcie mnie na interkomie.

Po czym oddaliła się od konsoli i udała się do windy, którą przyjechała. Czekając aż ta się pojawi napięcie powoli opadało a mimika twarzy ludzkiej zaczynała się przebijać na nowo. Wsiadła i wybrała piętro. Następnie odsunęła się od panelu opierając się o poręcz wokół ścianek windy. Napięcie spadło jeszcze bardziej. Na jej twarzy zawitał mały uśmiech schowany w jednym kąciku ust. Opuściła na parę chwil głowę, by następnie wybuchnąć wielkim przypływem radości powodującym długotrwałe wydarcie ryja, podniesienie zaciśniętych pięści wysoko do góry, kilku podskoków i obrotów.

A cieszyć było się z czego jak i gdzie. Mając głęboko gdzieś, czy dźwięk z windy przebija się przed ścianki, czy drzwi podczas podróży doprowadzała wyzwalaną energię do wszystkich swoich komórek ciała. W końcu zrealizowała coś, co było zapowiadane już od dłuższego czasu. Mogła zapomnieć o wszystkich innych pierdołach, bo teraz miała dokładnie to, co chciała. A żeby było jeszcze lepiej, może mieć nawet tego więcej, gdy tylko się ze wszystkim zapozna.

I taki był też plan. Przebiegać tyle statku ile jeszcze pozwoli na to czas aż do zebrania w pracowni Nataragi. Z szerokim uśmiechem na twarzy i energicznością w kończynach zaczęła chodzić po wszystkim i zapoznawać się, co gdzie jest. Jeszcze do pełni szczęścia brakowało rozpięcia pod szyją kombinezonu. Gdzieś na pewno musiał być od tego jakiś guzik - nawet jeśli miałaby go szukać i przez całą drogę.
 
Proxy jest offline  
Stary 19-09-2011, 23:03   #42
 
pawelczas's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodze
Vertival

- TAK JEST!

Zakrzyknął Grave, salutując i czekając, aż dostanie pozwolenie na odejście. W tym czasie, pozostała część załogi również zaczęła się rozchodzić do swoich spraw, które im zadałeś. Ty w tym czasie usiadłeś sobie na fotelu, oczekując na informacje od swoich pierwszych oficerów. Było to jasne, że w ciągu godziny nie sprawdzą wszystkiego, a raport dojdzie dopiero po spotkaniu z Główną Inżynier. W tym czasie ty przyglądałeś się, jak pracują trybiki ludzkie oraz sunący po próżni "Eagle". Byłeś już na nie jednym okręcie i przyzwyczaiłeś się do pokonywanej prędkości, jednakże miałeś wrażenie, że ten osiąga jakby trochę większe. Wygląda na to, że to spotkanie z Arią wyjaśni wiele informacji dotyczących statku...

Yildirim

Załoganci poprowadzili cię do miejsca, które miało służyć jako ambulatorium i centrum medyczne. Jak się okazało, znajdowało się ono na tym samym piętrze co główny mostek komandora. W chwili, gdy rozsunęły się drzwi, znalazłeś się w obłożonym białym metalem pomieszczeniu, w kształcie trapezu prostokątnego, z mocnymi jarzeniówkami. W chwili, gdy twoje oczy przyzwyczaiły się już do światła, rozejrzałeś się po pomieszczeniu, by obejrzeć aparaturę medyczną. Pod ścianą, będąca pod kątem 135 stopni, znajdowały się łóżka w liczbie dwudziestu, przystosowanych do kładzenia pacjentów, z przygotowanymi już białymi prześcieradłami oraz poduszkami. Przy końcu znajdowało się kilka biurek z monitorami dotykowymi, służące jako baza danych o aktualnym stanie zdrowia oraz inne systemy sterowania stacją medyczną za pomocą komputera. I w reszcie, po lewej stronie znajdowała się aparatura medyczna obsługiwana jednak ręcznie. Wiele z nich poznawałeś, jak na przykład Regen-11, system pozwalający na krzepnięcie ran i niwelację blizn czy też zestaw do amputacji Wright 2. Z o innych słyszałeś, jak Reco 3, pozwalający na przeszczep innych członków, zaś inne widzisz po raz pierwszy na oczy, choć miałeś wrażenie, że służyły do instalowania cybernetyki. Doskonale jednak wiesz, że jest to ostateczność, ale w chwili ratowania życia dość istotne. Na okręcie każda osoba musi być gotowa do akcji. Jeszcze dalej znajdowało się laboratorium do przygotowania lekarstw, a następnie magazyn.

Mimo faktu, że było tu dość sporo sprzętu, to nie ujrzałeś żadnych ludzi, choć miałeś wrażenie, że jeszcze dojdą, gdyż sami również szykują się do objęcia swoich stanowisk.

Sabathiel

Wszedłeś do windy, otrzymując proste polecenie od swojego dowódcy, sprawdzić zapasy w magazynie wojskowym. Doskonale wiedziałeś, gdzie się znajduje, ze względu na to, że go mijałeś po drodze. Winda dała znak, że wjechałeś na odpowiednie piętro. Wychodząc z klaustrofobicznego pomieszczenia, poczułeś się znów lekko i przyjemnie. Swoje kroki zaprowadziłeś do zbrojowni. W chwili, gdy otworzyły się drzwi, ujrzałeś młodego mężczyznę, ubranego w mundur marynarki i grzebiącego coś przy monitorze dotykowym. Niedaleko niego było całe pomieszczenie, załadowane szafkami, przystosowanymi do przechowywania broni, pancerzy oraz pojemniki na amunicję. Starałeś się zwrócić uwagę na symbolikę. Wiele z nich poznawałeś, jak na przykład symbol błyskawicy, sugerującą amunicję typu EMP, trzy gwiazdki- amunicja ogłuszająca, ogień- zapalająca. I tak dalej. W oddali ujrzałeś również trzy duże obiekty, zakryte płachtą, lecz sądząc po wyglądzie, zdaje się, że są to pomniejsze myśliwce lub też transportery. Po chwili ujrzałeś, że młodzieniec powstał z miejsca i zasalutował:

- Majorze, kłania się sierżant Rouver. Czym mogę wam służyć!?

Weyer


Twoje słowa zdziwiły bardzo ludzi w kokpicie ze względu na to, że znajdowały się tam same osoby, które miały tutaj swój przydział. W chwili, gdy wychodziłaś, wszyscy obecni zasalutowali tobie, zaś po chwili drzwi do windy zamknęły się, zaś po twoim ciele przeszedł dreszcz podniecenia. Miałaś poznać najwspanialszy twór stworzony ludzkimi rękami. Na twoim intercomie odezwał się jednak pewien kobiecy głos:

- Pani Pilot, miło mi, nazywam się Nataragi Aria, pierwsza Inżynier na "Eagle". Mówiła, że chciała bym się spotkać z oficerami za godzinę, ale pragnęła bym, by przyszła pani już teraz. Chcę z panią o czymś porozmawiać. Mój warsztat znajduje się na najniższym piętrze. Oczekuję na potwierdzenie.

Po chwili komunikator zamilkł, choć wciąż świeciła się lampka, potwierdzającą aktywność.
 
pawelczas jest offline  
Stary 20-09-2011, 00:14   #43
 
Paradoks's Avatar
 
Reputacja: 1 Paradoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodze
Yildirim powiódł wzrokiem po ścianach, które będzie mu dane oglądać co dzień przez najbliższe — jak długo właściwie? Nawet tego nie wiedział. Więcej pokory, rzekł sobie. Oto, wyznaczony czterema ścianami, zakres jego obowiązków, przestrzeń odpowiedzialności i znoju. Jak również — akademicka przeszłość nie pozwalała o tym Yildirimowi zapomnieć — miejsce, które będzie świadkiem relacji mentorskiej — oby udało mu się godnie wytrwać w swych nowych obowiązkach.

— Czy jest tu ktoś? — jego głos, jakby zmieniony (a może to tylko akustyka pomieszczenia, ten wszechokalający metal, zastanawiał się) rozdarł panującą ciszę. Nikt nie odpowiedział.

Ale ambulatorium to przede wszystkim miejsce, w którym podtrzymuje się Bożą iskrę życia przed zakusami sił infernalnych, czy po prostu — przed nieszczęśliwymi wypadkami. To przede wszystkim takie zadanie stoi teraz przed doktorem Sørenem Yildirimem, najchwalebniejsze i rozdarte największą odpowiedzialnością. Nie pozwolić zaprzepaścić tego, co podarował Najwyższy.

Rozejrzał się dookoła, po wyspecjalizowanej aparaturze i lekarskich utensyliach, tu, w świątyni życia i harmonii (lubił w myślach nazywać tak swoje miejsce pracy). Wzniósł oczy ku górze. Panie, dopomóż mi. Położył dłoń na chłodnym panelu sterowania laserowego ramienia chirurgicznego. Oby ani razu nie było potrzebne.

Otrząsając się z improduktywnej refleksji (teraz będzie musiał nauczyć się jej wyzbyć i na powrót przywdziać profesjonalny pragmatyzm załogi statki kosmicznego), Yildirim podszedł do interkomu. Nie będzie przecież samemu spisywał inwentarza, nie znając swoich podwładnych.
— Tu dr Yildirim: cały personel natychmiast zgłosi się do ambulatorium. Powtarzam: personel medyczny proszony do ambulatorium. Bez odbioru.

Pozostawało poczekać. Yildirim zabrał się za eksplorowanie interfejsu niewidzianych nigdy aparatur do mikrochirurgii cybernetycznej.
 
Paradoks jest offline  
Stary 20-09-2011, 21:34   #44
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Po chwili wyzwalania ekscytacji endorfiny wypełniły większość komórek ciała. Nim jednak ręce opadły na dobre, otrzymała zaproszenie od głównej Inżynier.

- Oo... - Zamruczała pod nosem - Z przyjemnością. - Odpowiedziała wciąż nie mogąc się powstrzymać od mocnego uśmiechu na ustach - Już idę.

Weyer była szczęśliwa i jeszcze szczęśliwsza o godzinę, którą zaoszczędziła nie musząc błąkać się po pokładach. Po poklikaniu interkomu zwróciła swoją uwagę na panel, którego użyła wchodząc do windy. Wyszukała najniższą wartość po czym przydusiła przycisk bokiem palca wskazującego. Cofnęła się do rogu opierając łokcie na poręczach. Czekała napawając się dobrze układającymi się rzeczami. Szybko jej rozmyślania przystanęły na temacie przyszłej rozmowy. Nataragi zabrzmiała jakby to było czymś niesamowicie ważnym delikatnym i poufnym, choć kto wie, ciężko to ocenić nie znając osoby. Nie trzeba będzie długo na to czekać, by znaleźć odpowiedź.

Tuż przed samym otwarciem drzwi windy na zamówionym piętrze, poprawiła włosy, by jakoś wyglądać przynajmniej na pierwszym spotkaniu z osobą z którą musiała dogadywać się jak z własną siostrą.

Nie mając technika w garści z doświadczenia wiedziała, że jest to pozycja przegrana. Poza tym... Dobrze byłoby mieć osobę do której można byłoby się odezwać.
 
Proxy jest offline  
Stary 21-09-2011, 23:22   #45
 
Kael's Avatar
 
Reputacja: 1 Kael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodze
Leon rzucił krótkie spojrzenie na odchodzących do swoich obowiązków oficerów- bez zbędnych pytań, wszyscy wiedzieli co mają robić. Najbliższa godzina powinna więc być jak najbardziej produktywna.

Komandor usiadł wygodnie po czym oparł ręce na biurku i skrył twarz między dłońmi. Od ładnych paru minut dawał o sobie znać uporczywy ból głowy który jednak mężczyzna ignorował mając ważniejsze rzeczy na uwadze- coś tak błahego jak ból nie mogło przecież powstrzymać imperialnego oficera przed wypełnianiem obowiązków.

Po chwili spędzonej na walce z migreną przyszła pora na powrót do obowiązków. Komandor wyprostował się w fotelu i badawczo rozejrzał dookoła, jego uwagę przykuł blat biurka.
-Jak zwykle upier... ehh to jedno nigdy sie chyba nie zmieni- wyszeptał przejeżdżając palcem po owym blacie zgarniając przy tym kurz.

-Niech ktoś mi to posprząta. Jak wrócę wszystko ma lśnić- oznajmił obecnym w pomieszczeniu zrywając się nagle na nogi i kierując do wyjścia. Obrał kurs na centrum medyczne- bez interwencji Yildirima walczenie bólu głowy może być ciężkie a i przy okazji może komandorskie oczy dostrzegą po drodze coś wartego uwagi.
 
Kael jest offline  
Stary 22-09-2011, 22:12   #46
 
Niker's Avatar
 
Reputacja: 1 Niker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodzeNiker jest na bardzo dobrej drodze
-Sierżant Rouver -powtórzył oddając przy tym honory po czym dodał bezczelnym tonem - podobasz mi się chłopcze dlatego cię wykorzystam a dokładniej pozwolę ci być moim asystentem przez chwilę.

Olśnienie przyszło samo , po co ma się samemu trudzić przy robieniu tego cholernego raportu , skoro on może robić to ktoś inny może zrobić to za niego,czemu samemu to samemu miał by się trudzić nad tym ... "straszny się ze mnie demokrata robi" zachichotał w duchu , po czym zaczął prowadzić monolog do coraz to bardziej osłupiałego Sierżantka.

-Proszę mi przygotować na wczoraj pełny raport o stanie środków jakimi dysponujemy, po za tym proszę przekazać komu trzeba by chłopcy z korpusu stawili mi się tu w podskokach za piętnaście minut , kto się spóźni tego wypierdolę przez śluzę samemu, to tyle , wykonać!.

Odszedł od zdumionego faceta, przez dłuższą chwilę kręcił się tu i tam przyglądając się zawartości magazynu ... przykrywka ... tak naprawdę poszukiwał skrzyni oznajmionej numerem 0013 z zawartością tylko częściowo zgadzającą się ze stanem jaki został wpisany w papiery. W końcu po kilku minutach odnalazł ów skrzynkę i upewniwszy się że opiekun magazynu klnąc pod nosem wykonywał polecenia otworzył ją.
Pod równo ułożonymi karabinkami P90p4 które ku jego uldze jednak znalazły się na stanie etatowym znajdował się niewielki plecak który aż pękał od wypełniających go materiałów , czyli kilku butelek alkoholu , kilkudziesięciu paczek papierosów , całkowicie nieregulaminowego pistoletu z rodziny Desert Eagle , amunicji innych tego typu szpargałów, zarzucił plecak przez ramie i korzystając z faktu iż sierżant gadał z kimś przez interfejst , pomaszerował do swej kajuty z cennym ładunkiem.
 
Niker jest offline  
Stary 03-10-2011, 18:14   #47
 
pawelczas's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodzepawelczas jest na bardzo dobrej drodze
Yildirim

Zacząłeś przyglądać się sprzętowi do cyberchirurgii. Mimo faktu, że przebywałeś w zamknięciu, docierały do ciebie informacje o tym, że chcą od nowa wprowadzić cybernetyki do anatomii ludzkiej. Kościół jest pod tym względem bardzo podzielony, gdyż jedni uważają to za herezję, że umysł i ciało człowieka nie będą zależały od jego samego, a od jakiejś maszyny, sprawiając, że jej twórcy bawią się w Boga. Inni zaś widzą w tym dobrą stronę, gdyż pozwoliło by to uniknąć występowania wielu chorób, w tym również psychicznych. Nie zgadzają się jednak na to, by używać tego do czegokolwiek innego, gdyż sprowadzi to sytuację sprzed o koła stu lat. Ty, będąc jako mały chłopiec widziałeś jeszcze, jak sprzątano cały bałagan po wojnie oraz tych, co wojna „odmieniła”.
Niezależnie od poglądów, ciekawość medyka zwyciężyła i zacząłeś badać całą tą technologię na własną rękę. Urządzenie uruchomiło się dość cicho, zaś na ekranie wyświetliły się komendy wykonywanych operacji, archiwum(aktualnie puste, co świadczy o tym, że to nowy sprzęt) czy też inne opcje, włączając w to nawet zmianę języka z Imperialnego na różne, nawet przedwojenne.

Dalsze badania przerwał ci tupot ludzkich stóp po pokładzie oraz syk otwieranych drzwi. Do sali wbiegły dwie ubierające się w strój roboczy osoby. Jedną była niska blondynka, z grubym blond warkoczem, drugim zaś był wysoki mężczyzna, dość młody(chyba skończył niedawno studia), o rudych, porozrzucanych na różne boki włosach. Odetchnęli, wnosząc ostateczne poprawki do swojego ubioru.

- Proszę wybaczyć, ojcze- zaczęła blondynka z dziwnym akcentem- musieliśmy przejść dezynfekcję, a część personelu jest jeszcze na obiedzie w kantynie. Za pięć minut wszyscy będą. Jestem doktor Wanda Walewska, główna chirurg na „Eagle”.
- Ja również przepraszam, doktorze- odezwał się zaraz potem chłopak- ja jestem doktor Hans Schmitt, specjalista od cyberchirurgii. Jak powiedziała koleżanka, personel zaraz będz…

Przerwał w połowie zdania, gdyż do sali weszła kolejna osoba, która nie była raczej członkiem kadry medycznej. Był to bowiem sam komandor we własnej osobie.

Weyer

W chwili, gdy drzwi do windy uchyliły się, ukazała ci się mała salka z jednymi tylko wrotami. W chwili, gdy przez nie przeszłaś znalazłaś się w całkiem innym miejscu. Było to pomieszczenie dużej dosyć wielkości, jednak w większości obładowane różnego rodzaju silnikami, planami konstrukcji, prototypami dziwnej broni(wiele z nich po raz pierwszy widzisz na oczy), a przede wszystkim komputerami oraz niesamowitym bałaganem(zwłaszcza widać to po stercie talerzy). Przy jednym z komputerów ujrzałaś Arie, siedzącą w lekko rozpiętym kombinezonie(wyraźnie różni się od waszych luźnością, chyba jej własny projekt) oraz z okularami na nosie. Jej czupryna wciąż zdawała się być taka sama jak była. Gdy tylko weszłaś, pchnęła nogą krzesło, obróciła się na nim oraz wstała, kładąc dłoń na biodrze.

- Miło cię widzieć, moja droga. Jak wiesz, nazywam się Nataragi Aria, naczelna inżynier. Mów mi jednak po prostu Aria, gdyż nie lubię, jak się ktoś do mnie odzywa tak formalnie. To niepotrzebnie tylko utrudnia życia i ustawia nas w szeregu.

Podeszła do jakieś szafki, czegoś szukając:
- Kawy, herbaty, może wina. Albo nieco kontrabandy? Udało mi się przemycić sake z Terry i Red Labela. Albo może nieco samogonu, własna produkcja.

Wyszczerzyła się. Widać jest bardzo, ale to bardzo otwarta do ludzi, choć nieco chaotyczna i zwariowana.

Vertival

Wyszedłeś z głównego mostka w stronę ambulatorium. Okazało się, że znajdowało się ono niedaleko centrum dowodzenia okrętem, więc nie musiałeś przechodzić długiej drogi. W chwili, gdy drzwi się rozwarły, ujrzałeś masę sprzętu komputerowego oraz dziwnych maszyn, które z pewnością miały służyć celom medycznym. Nie wiedziałeś, gdyż kompletnie nie znasz się na technice medycznej. Możesz jedynie się domyślać po ilości igieł oraz dużej ilości rączek, że te należą do najbardziej bolesnych.

Prócz sprzętu, ujrzałeś trzy osoby: jedną kobietę o blond włosach w warkoczu, rudowłosego mężczyznę(ta dwójka stała na baczność) oraz samego ojca Ylidrima, grzebiącego właśnie przy jednym ze sprzętów, właśnie tym z największa ilością igieł oraz rączek.

Sabathiel

- Raport już został wykonany, panie majorze- zakrzyknął tylko młodzian, wciąż stojąc na baczność jakby mu wsadzono kij w tyłek.

W chwili, gdy informował wszystkich przez intercom, ty po cichu przekradłeś się do magazynu, gdzie szukałeś swojej paczki. Ujrzałeś ich kilka, choć miałeś pewność, że tam znajduje się jakaś kontrabanda pilotów, bo to jest przecież nieuniknione. W końcu jest skrzynka z twoim nazwiskiem. Ponownie przekradając się koło młodziana, uciekłeś stąd, prosto do swojej kajuty.

Drogę ku niej wskazał ci jeden z załogantów. Znajdowało ono się piętro wyżej od tego, w którym teraz jesteś. Widziałeś tam dość sporo rekrutów, ale im dalej szedłeś, tym było ich coraz mniej, co świadczyło o tym, że to jest oddział oficerski. Wszedłeś do swojego pokoju. Był on dość przestronny, jak na standardy statku, z łóżkiem, szafkami, stołem, komputerem, a nawet prywatnym brakiem. Otworzyłeś swoją paczkę, by wyciągnąć swoje zamówienia. Niestety… nie dało ci się nimi nacieszyć, gdyż odezwał się intercom.

- Panie majorze! Wszyscy pana podkomendni czekają!
 
pawelczas jest offline  
Stary 19-10-2011, 01:12   #48
 
Proxy's Avatar
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Rozglądała się po pomieszczeniu z dużym zaciekawieniem, chęcią usłyszenia przynajmniej jednego zdania odpowiedzi na pytanie "a to to takie, co to jest?". Jeśli była z wizytą na pokładzie inżynierskim nic nie stało na przeszkodzie, żeby pooglądać i dać sobie pokazywać różne dziwne rzeczy, które dla biegłych w tych tematach są dniem powszednim, bądź przedmiotem aktualnej pracy. Zawiesiła po drodze oko na paru rzeczach, niespecjalnie zajmując się czymś, co wyglądem wskazywało na bycie uzbrojeniem.

Gdy dotarła do Arii uśmiechnęła się serdecznie skinając lekko głową. Na podobne podejście do sprawy granicy między człowiekiem a stopniem zareagowała miłym zaskoczeniem.

- Mi również. - Odpowiedziała ciepło - Neomi Weyer ale wystarczy samo Neomi.

W chwili między wypowiedziami Arii, Weyer wplotła palce jednej dłoni w swoje pióra, odpowiadając sobie jasno i ostatecznie na opóźnione pytanie, czy aby na pewno partyzanckie podejście do wyglądu by niczego nie zepsuło.

Zdziwienie po wysłuchaniu propozycji napoju podskoczyło jeszcze bardziej.

- Emmm... - Zaczęła myśleć głośno, by po paru sekundach kontynuować - Niech będzie wino. Już prawie zapomniałam jak smakuje. - Odpowiedziała uśmiechem na uśmiech.

Następnie nie podejmowała żadnego tematu do rozmowy, bądź nie zaczepiała byle jakim zdaniem. Ułożyła dłonie na tylnej części swojego pasa i kontynuowała rozglądanie się, podeszła jedynie parę kroków bliżej, by nie stać jak kołek gdzieś w przejściu.

Cieszyła się na wieść o takim typie charakteru Arii. Przynajmniej na tym statku będą się znajdowały dwie osoby potrafiące spuścić z ciśnienia, kiedy nie ma na to potrzeby a i ona sama nie zgnije z samotności i braku rozrywek. Wszystko zapowiadało się w bardzo przyjemnej formie, co nie znaczyło, że można już zejść z tonu i przestać pilnować swojego zachowania przez cały czas pierwszego spotkania.
 
Proxy jest offline  
Stary 30-10-2011, 15:55   #49
 
Paradoks's Avatar
 
Reputacja: 1 Paradoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodzeParadoks jest na bardzo dobrej drodze
Yildirim odsunął się od panelu sterującego i zlustrował uważnym, ale życzliwym wzrokiem przybyłą dwójkę. To z nimi będzie widywał się codziennie przez całą długość misji. Byli młodzi, sprawiali wrażenie ambitnych — tym większa spoczywa Yildirimie, jako ich superwizorze, odpowiedzialność. Przypominali mu jego podopiecznych doktorantów z Uniwersytetu Watykańskiego. Ach, odszedł tak nagle, tyle projektów pozostawił niedokończonych…
— Miło mi państwa… — odezwał się wreszcie, nim przeszkodziło mu nadejście Vertivala.
— Komandorze — nieznacznie skinął głową —aranżowałem właśnie odprawę dla podlegającego mi personelu. W czym mogę służyć, sir?
 
Paradoks jest offline  
Stary 28-11-2011, 15:28   #50
 
Kael's Avatar
 
Reputacja: 1 Kael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodzeKael jest na bardzo dobrej drodze
Komandor równym krokiem wmaszerował do pomieszczenia przypominającego połączenie sali tortur z laboratorium szalonego naukowca- aż dziw, że przeznaczeniem owego pomieszczenia było ratowanie zdrowia a być może i życia. Cóż, zdrowie fizyczne wymagało najwyraźniej pewnych poświęceń natury psychicznej...

Odruchowo zasalutował kierując się w stronę podwładnych- stare przyzwyczajenia czasem dają o sobie znać w najmniej oczekiwanych momentach.
-Wybaczcie to najście, zabiorę tylko chwilę. Potrzebuję czegoś o działaniu przeciwbólowym. Nie mogę sobie wszak pozwolić na komfort przerywania pracy z powodu czegoś tak błahego jak migrena. Mam nadzieję, że mogę liczyć na pomoc korpusu medycznego...
 
Kael jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172