Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2011, 09:49   #350
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Strażnica Wschodu, wieża, parter, wyjście z jadalni, druga połowa godziny Hidy

- O potężny Bayushi-sama, niech Amaterasu jasno przyświeca Twoim krokom! - żałosny głos z kilkunastoosobowego tłumu przy wejściu do jadalni wyłowił wychodzącego Skorpiona - Zasłużyliśmy na karę! Oddaję się w Twoje ręce, wspaniały samuraju i błagam Cię o wybaczenie dla mojego starego ojca! Haft, jakim pragnąłeś przyozdobić pozostawione u nas montsuke*** nie będzie niestety gotowy na jutro rano!

Bayushi Manji przeżył szok. Ostatnią rzeczą, jaką spodziewał się tu usłyszeć, była zakodowana wiadomość. Zwłaszcza takiej wagi.

- Prowadź do swojego ojca - rzekł, czując rosnący szybko niepokój - nie będę słuchał twoich wymówek!


Miasto wokół strażnicy, godzina Hidy

Ósmą część godziny później, Bayushi Manji siedział w chacie medyka. Wiadomość była miejscami zawilgocona, co nie było dziwne zważywszy na pogodę. Szczęśliwie, nie utrudniało to jej odczytania. Pisał ojciec.


Mój synu,

Nie wszystkie Twoje wieści dotarły do mnie, lecz wiem, żeś zdrowy. Cieszymy się razem z matką.

Pytałeś, co u nas, a że nie wiem, który z moich listów dotarł do Ciebie, piszę o rzeczach starych i nowych zarazem.

Tuż przed nowym rokiem, rachmistrze szlachetnego pana Tomaru stwierdzili niezgodności w podatkach, jakie płaciliśmy. Pan Tomaru wspaniałomyślnie skłonny jest przeoczyć to, lecz dla zachowania twarzy musi zażyczyć sobie nieco większej sumy podatków w tym roku. Paru jego wasali, m.in. nasz sąsiad, pan Sugimura, w oburzeniu na tak poważną przewinę wystąpiło o to, by namiestnik rodziny przejrzał nasze księgi. Rozumiem ich gniew i wzruszam się łaską naszego wspaniałego pana. Sprawa pozostaje w decyzji mędrca, Bayushi Ichijou Tsuneo-karo osobiście rzekł, że rozpatrzy wszelkie roszczenia w tej materii.

Szajka bandytów grasuje we wzgórzach Sameda. Przynajmniej czterech ludzi i jeden łucznik. Rozstrzeliwują i bezlitośnie na ostrzach roznoszą każdą heimińską milicję w okolicy dziesięciu ri.

Ubolewam nad tym, że chłopi czasem nie rozumieją, że należy dobrze traktować roninów. Nawet jeśli są oni upadłymi samurajami, to wciąż samuraje. Zajadłość, z jaką te łotry polują, oraz wybiórczość ich celów (nigdy nie tknęli heiminów bez jitte, sode-garami czy pałki) czyni jasnym ich motyw. Mszczą się najpewniej za urazę doznaną z rąk nieokrzesanych półludzi.

Twój dawny znajomy, pan Sugai często wyraża zainteresowanie ziemiami Małych Klanów. Wiele jego sług, a jeszcze więcej chętnych, by mu służyć, wyruszyło tam już. Ponieważ Twoje drogi mogą tam zawieść, możliwe, że kogoś z nich spotkasz, pamiętaj o uprzejmościach, mój synu. Pan Sugai jest osobistością, wszyscy wróżą mu karierę. Teraz, po niedawnym wspaniałym ślubie, jest on ulubieńcem nikogo innego, jak Pani Skorpionów.

Bayushi-taisa na początku miesiąca Doji zawita w nasze okolice. Chcę wyprawić ucztę na jego cześć, jestem też pewien, że ucieszyłyby go opowieści kogoś, kto był za Murem - ten wspaniały wojownik nieraz już wyrażał ciekawość strategią i taktyką Klanu Kraba.

Twój ojciec,
Bayushi Shizuge



Manji zasępił się. Sprawa była drażliwa na więcej niż kilka sposobów. Samo pierwsze zdanie zwiastowało nieliche kłopoty - od pokoleń jego rodzina sprawowała pieczę nie tylko nad swoimi rachunkami, ale także nad rachunkami samego pana Tomaru. Obojętnie, czy to była zwykła pomyłka, spisek wielu, czy złowrogie działanie jednego wroga - pozycja kwatermistrzów Bayushi Tomaru-sama stawała się niepewną. Głosy innych wasali Manji z miejsca złożył na karb zazdrości - jego rodzina ciesząc się zaufaniem taisa, cieszyła się też różnymi przywilejami, które niejednemu były solą w oku. Wzmacniała to wrażenie jedynie wzmianka o panu Sugimura.

Ród Sugimura kiedyś zasłużył się w bitwie, kiedy dwu jego mężczyzn ochroniło sztandar Skorpiona, oddając życie. Wpierw walczył dziad, zmarł, lecz obronę znaku przejął syn, który utrzymał sztandar, choć zmarł z ran wieczorem po bitwie. Jego syn jednak otrzymał z rąk swego daimyo spore nadania ziemskie, wraz z nie lada ulgą podatkową. Tą ziemię i ulgę przekazywał z pokolenia na pokolenie, aż do momentu, kiedy - za poduszczeniem Bayushi Nnanji - pradziad pana Tomaru uznał za stosowne ją odebrać. Wkróce niezbyt skuteczna gospodarka rodu skupionego głównie na wojaczce sprawiła, że pradziad obecnego pana Sugimura nie był w stanie zapłacić tego, co powinien zapłacić swemu panu.
Pożyczył zatem pieniądze od swojego sąsiada. Potem jeszcze raz. Potem jeszcze raz. Potem jeszcze raz, lecz tym razem już pod zastaw ziemi. Wreszcie nie miał szczególnie co zastawić, a że jeszcze zmarło mu się nieszczęśliwie, to syn jego, honorując życzenie swego ojca wyprawił mu wspaniały, godny wielkiego wojownika pogrzeb, a by związać koniec z końcem i pozbyć się wszelkich długów - sprzedał ziemię swemu sąsiadowi (który większość pieniędzy na ów pogrzeb wyłożył). Rzekł też, że nigdy nie ukrzywdzi w niczym Nnanji-sama, honorując dług wdzięczności, jaki ma do niego, lecz będzie nienawidzić jego i jego dzieci, przez wszystkie pokolenia. Pradziad Manjiego zmarł czas jakiś później i nie minął dzień od jego pogrzebu, kiedy ród Sugimura stał się zajadłym wrogiem rodu, w którym upatrywał przyczynę swego upadku.

Nie raz już mówiono Manjiemu, że sprawa miałaby dawno finał w Tenchuu****, gdyby nie fakt, że rok ledwie po gempukku, młody pan Naseru pokazał, że wśród "liczydeł", jak pogardliwie nazywano potomków Nnanjiego, trafił się i "miecz".

Ale czasy pana Naseru nie należały do obecnych, on sam zdążył już zgolić głowę i było jasnym, że nienawiść nie wygasła. A żar łatwo było rozdmuchać.

Co zresztą potwierdzały dalsze wieści. Bandyci mszczący się na heiminach? Przy całej ostrożności, jaką heimińska policja miała przykazaną? Na ziemiach rodu Manjiego niełatwo było zostać jednym z tych, co pilnowali porządku. Heimińska policja była formacją pogardzaną, lecz Bayushi Shizuge zrobił z niej świetną sieć informacyjną. Kilka lat najmował roninów by trenowali grupy byłych ashigaru, tak, by tamci do perfekcji opanowali technikę łapania ludzi, rozbrajania ich. We wnętrzu i na zewnątrz. Bez uszkodzeń ciała szlachetnie urodzonych. Bayushi Shizuge doskonale znał realia Rokuganu. Widząc, że służba w heimińskiej policji gwarantuje szacunek, wiedzę, dochód i urząd, chłopi rwali się do tej roboty, jednocześnie pozostając lojalnymi wobec pana, który dawał im szansę chronić ich rodziny przed pijanymi samurajami, ze stosunkowo niewielkimi konsekwencjami.

Każda osada mająca własny oddział policji była bezpieczniejsza. Policjanci potrafili rozbroić przeciętnego szermierza, doskonale współdziałali, do tego mieli wbite we łby, by ZAWSZE przeprosić i ZAWSZE wskazać drogę do Bayushi Shizuge-sama, jeśliby ich zachowanie wzbudziło gniew samuraja.

Nieliczni mieli na tyle tupetu, by dochodzić 'swego'. A jeśli już się taki zdarzał, Shizuge potrafił sobie z nim poradzić.

W ten sposób, tanim kosztem, ród Manjiego miał porządek na swoich włościach, dobrych i lojalnych ashigaru oraz błyskawicznie wiedział, jeśli gdzieś się coś działo.
Policja była doskonałym sposobem kształcenia kadr bosostopych, kręgosłupem ewentualnych sił bojowych rodu.

I ktoś to zauważył.



Strażnica Wschodu, wieża, parter, kwatery gościnne, godzina Hidy

Pod kwaterami Akito zauważył posłańca. Zbroja świadczyła, że to jeden z osobistych strażników chui.

- Czym mogę Ci pomóc, panie? - zagaił zaniepokojony Hida
- Hida Akito-san, niech będzie Ci wiadomym, że Hida Amoro otrzyma dziś w nocy rozkazy nakazujące mu wymarsz. Z samego rana.
- Jak to? - syknÄ…Å‚ Akito
- Chui również nie jest zadowolony - rzekł miękko strażnik - Cokolwiek miałeś uczynić, zostało Ci niewiele czasu.
- Prowadź do Amoro, w takim razie.



--------------------
*** montsuke - odzienie, rodzaj bezrękawnika / kamizeli, narzucanej zwykle na zbroję lub po prostu na ubiór. Jak sugeruje mon w nazwie - służyło identyfikacji noszącego. Pełniło tę funkcję przy okazjach formalnych (posłannictwo, orszak, urząd), oraz militarnych, zatem bywało proste i funkcjonalne jak i pięknie zdobione.
**** Tenchuu - krwawa zemsta, wendetta, sankcjonowana prawnie
 
Tammo jest offline