Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2011, 10:24   #43
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Uciekł tym podstępnym ludziom. Zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego, dlaczego chcieli go zabić. Przecież nic im nie zrobił. Czyżby tak rozwścieczyło ich, stwierdzenie że nie podoba mu się treść wiadomości jaką mieli wysłać do Ubersreiku? A może to właśnie oni byli sprawcami śmierci Alvaro. A on swoim pojawieniem się w ich kwaterze, spowodował że wystraszyli się i postanowili go zabić. Tak, to było wielce prawdopodobne.

Gundulf po uniknięciu ciosu w plecy, zbiegł po schodach i nie zatrzymując się, minął dwóch strażników. Za sobą słyszał tupot stóp. Gonili go. Wypadł na ulicę, z zamiarem udania się do kapitana straży, aby poinformować go o knowaniach dwóch magów, z którymi się spotkał. Jednak szybko zmienił plany...

Potężny wir magii rozpościerał się nad miastem, zakrzywiając rzeczywistość i wciągając w siebie realną materię taką jak chmury i zabłąkane, przelatujące zbyt blisko ptaki. Miasto ogarnęła panika, czemu Gundulf zresztą się nie dziwił. Nie na co dzień ma się do czynienia z plugawym dhar, manifestującym swoją obecność w tak spektakularny sposób. Nagromadzenie eteru byłu tak duże, że maga aż przechodziły ciarki. Magia gromadząca się nad miastem nosiła takie samo znamię, jak ta którą poczuli w drodze, jak ta która pochłonęła człowieczeństwo Alvaro da Luny. Gundulf ruszył pędem w stronę miejsca, z którego wydobywał się tnący niebo i skwierczący magią snop światła zasilający wir. Ignorował biegających po mieście ludzi, płaczące kobiety, zabłąkane dzieci, klnących rzemieślników i wzywających bogów kapłanów. Niczym po sznurku, biegł ku magazynowi zlokalizowanemu w dokach. To z jego dachu wydobywało się plugawe światło. To w nim odbywał się heretycki rytuał. To tam znajdowali się wrogowie Imperium, ludzie, którzy wbrew zarządzeniom Kolegiów parali się magią. Magią złą i plugawą, szkodzącą człowiekowi. Wedle dekretów tacy nie mieli prawa żyć, a powinnością Gundulfa było ich powstrzymać, zabić.

Nim jeszcze znalazł się u celu, wyrwał z kabury kuszę i sprawdził czy jest napięta. Otworzył pojemnik z krótkimi, stalowymi bełtami i umieścił jeden z nich w łożu broni. Na moment zniknął w cieniach zalegających pod okapem dachu starego magazynu. Pochwycił Ulgu i szeptem wymówił formułę czaru. Poczuł mrowienie, gdy materia cienia przywarła do jego skóry i ubrania, rozmywając je, czyniąc tak zwyczajnymi, że aż niezauważalnymi [incognito]. Potem ruszył w stronę magazynu, starając się zlokalizować kogokolwiek, kto mógłby stać na straży. Pilnujący wejścia byli jego pierwszym celem.
 
xeper jest offline