Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2011, 12:28   #475
Gettor
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Przez dłuższą chwilę Revalion był mocno zdezorientowany. Przez moment nawet zdenerwowany... bo przecież zmalał prawie o połowę!
No ale w końcu musiał się z tym pogodzić - miał niecałe cztery stopy wzrostu, gęstą brodę i sporo muskulatury. Ot normalka, prawda?

Kiedy pierwszy szok minął, bard wyjrzał przez okno. Ciemno, nic nie widać. Tylko teraz nie miał pojęcia czemu - czy to przez burzę, czy przez widmowe anomalie... a może przez oba?
Drzwi oczywiście nie dało się otworzyć, z czego akurat się cieszył. Przynajmniej po części. Dawały pewien rodzaj schronienia przed duchami, ale z drugiej strony co będzie z jego towarzyszami... znaczy tymi, którzy jeszcze byli na zewnątrz.

Jedyne co mógł zrobić w ich sprawie to wzruszyć ramionami i zasięgnąć języka u gospodarza. Zaczął od prostego pytania "jaki mamy teraz rok?".
- Oczywiście 12 rok panowania Kartosa dziesiątego króla Delzoun! - odparł krasnolud patrząc się dziwnie na Revaliona.
12 rok... to będzie -3500 rok według rachuby Dolin. To jakieś pięć tysięcy lat wcześniej niż byli dziesięć minut wcześniej.

Jak ten czas leci... nawet w drugą stronę.

- A powiedzcie mi jeszcze, gospodarzu, za oknem zawsze tak ciemno i ponuro? - bard zadał drugie pytanie.
- Panoćku przecież burza szaleje, jakby demony wspólnie szczały. Podczas takich burzyczek, zawsze ciemno jak w elfim zadku.

- No niby tak, ale toć od dni paru jedziem tymi okolicy i nic tylko szcza i szcza! To się pytam, czy te demony szczają na zmianę czas cały, czy zwyczajnie mają takie napuchłe pęcherze.
- Ano pod dachem, to nie kłopot, prawda? - stwierdził gospodarz.

- Ano nie, ale boim się czy do jutra przejdzie. Albo pojutrza... No ale nieważne. Strudzeni jesteśmy, znajdzie się jakieś piwo dla wędrowców?
- Piwo? - zdziwił się gospodarz.

Barda zatkało. Rozumiał że to stare, *naprawdę* stare czasy. Ale aż tak stare?
- Eee... - wybełkotał. - No, coś do picia. Z daleka przyjechaliśmy, u nas na trunki karczemne się mówi "piwo".
- Aaaa...Ale... - twarz staruszka się rozjaśniła. - Oczywiście, że mamy ale.

Na szczęście w takich starożytnych czasach również przyjmowano złote monety jako walutę. W końcu złoto zawsze ma wartość.
Kiedy w końcu chciał odejść z dwoma kufelkami porządnego, pienistego i bardzo gęstego piwa, zaczepiła go córka gospodarza. Bard porozmawiał z nią chwilę, ale w końcu powiedział że "jego kobieta" stoi tam nieopodal i zawsze się bardzo wścieka na obie strony kiedy Revalion rozmawia z jakąś inną. Mówił oczywiście o Missy, po chwili zresztą do niej podszedł.

- Ładny pieprzyk. - krasnolud wyszczerzył zęby, po chwili wskazując pobliski pusty stolik. - Napijmy się, bo na trzeźwo tego nie da się ogarnąć.
Missy bawiła się pasmem włosów. Spojrzała na Revaliona.
- Rev, jaka bródka - uśmiechnęła się zawiadacko. - Napijmy się, panocku!

- Noo, krasnoludzka! Porządna! - zaśmiał się. Usiadł przy stoliku, pociągnął spory łyk z kufla. - Wygląda na to, że nie tylko się skurczyliśmy, ale jeszcze cofnęliśmy w czasie. Bagatela, pięć tysięcy lat.
- A to ta sama karczma, której drzwi nie możemy otworzyć. O co tutaj do cholery chodzi?

- Dobre pytanie. Póki co jest burza... a u miejscowych wszystko w jak najlepszym porządku. Znaczy wygląda na to że jakimś cudem bezczelnie wpadliśmy w ich czasy. Chyba, że to jakieś przeklęte, zamknięte w czasie miejsce... taak, klątwa zmiany w krasnoluda! - pomachał palcami i zahukał jak sowa dodając dramatyzmu.
- Albo klątwa cofnięcia w czasie - mruknęła Daphne, od niechcenia poprawiając sobie dekolt i bokobrody.

Nie mieli żadnego "logicznego" punktu zaczepienia w rozmowach o ich obecnym stanie, więc jedynie co mogli robić to snuć różne teorie na ten temat popijając piwo. I czekając na rozwój wypadków, które działy się aktualnie głównie na zewnątrz karczmy.
Przynajmniej Dru, bawiąca się instrumentami, dobrze się bawiła.
 
Gettor jest offline