Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2011, 21:39   #6
asiootus
 
Reputacja: 1 asiootus nie jest za bardzo znanyasiootus nie jest za bardzo znany
Elissa „Płomień”; Thedas, Wieża Maginów, później: pustka.


Najdroższy!

Tu znowu ja. Nie pisałam już jakiś czas i to naprawdę mnie martwi. Irytujące, prawda? Nie miałam za dużo czasu, chociaż obiecywałam sobie, że będę pisać codziennie. Już dawno złamałam tę obietnicę, jednak ostatnio myślałam, że z wiekiem będę znajdować więcej czasu, żeby pisać. A może raczej chodziło mi o to, że będę pisała szybciej. A tu patrz, jednak nie. To zabawne, tak sobie myślę. Chyba, że Ty nie uważasz tego za zabawne. Wtedy odechce mi się śmiać. Ale czy ja się w ogóle śmieję?

Zresztą nieważne, prawda? I tak nie przeczytasz tych słów. Jestem tchórzem i nienawidzę się za to. Wybacz, nawet nie wiesz o moim istnieniu, a ja męczę Cię listami. Albo po prostu męczę papier swoimi wypocinami. Jednak to jest jedyną rzeczą, którą robię z przyjemnością w tej cholernej Wieży. Przecież wiesz, że jej nie lubię. Nie lubię tutaj przebywać. Chciałabym był z powrotem w zamku, wiesz? Zobaczyć Cię. I to nie na monecie, którą zawsze noszę przy sobie czy na obrazach. Często zastanawiam się, jak wyglądasz, jak się zmieniłeś. Na pewno dojrzałeś, w końcu przekroczyłeś już trzydziestkę. Chyba jakiś czas temu. Znaczy, kilka lat. Ile masz teraz? Trzydzieści trzy? Sześć? Chyba około tego. Pełen wiek. Ja skończyłam dwadzieścia lat całkiem niedawno. Oczywiście, nadal jest między nami różnica wieku, ale czy to ważne? Odkąd skończyłam piętnaście lat uznałam, ze jestem wystarczająco dojrzała dla Ciebie. A przynajmniej rozwinięta fizycznie na tyle, żebym mogła Cię pociągać. Chociaż muszę Ci powiedzieć, że teraz jestem jeszcze lepiej zbudowana niż wtedy. Zresztą, czy to ważne? I tak nie wiesz jak wyglądam i pewnie nie dowiesz się, dopóki mnie nie zobaczysz. A jak Ci się pokażę, to w całej okazałości. Będę piękna, niesamowita i cholera wie co, jeszcze.

Chyba skończyłam już bredzenie o tym, jak seksowna mogę być, jeśli chcę. Głównie próbując być naga i pokazując wszystko tak jak trzeba. Nie to, że właściwie wiem, jak to zrobić. Znaczy, raz widziałam tę blondynkę, no wiesz, pisałam Ci już o niej - młodsza ode mnie, ładna, zgrabna, nieco ostentacyjna. I właśnie ona pokazywała się z najlepszej strony temu magowi z brodą. Och, jak ja nie mam pamięci do imion. W każdym razie, raz widziałam jak oni robili coś, co tak sobie myślałam, że byłoby fajnie zrobić z Tobą. Dopóki nie zaczęło być… nieco dziwnie. Nie miałam pojęcia, że to można tam wsadzić. I do tej pory nie wiem, dlaczego zostałam to oglądać. W każdym razie wygląda na to, że poznałam kilka trików. Których nie chciała poznać.

Życie płynie powoli, zupełnie jakby obok mnie. Czasem nie wiem, jaki mamy dzień tygodnia. Wszystko jest takie samo, dopóki nie przyjdą Templariusze. Powiem szczerze, że niektórzy z nich są słodcy. Szczególnie Ci, którzy strzegą pokoi młodych adeptek. Tak zaczerwienionych mężczyzn nie widuje się często. Chyba podglądają. Nie, na pewno podglądają. Ale co się im dziwić? Banda niedoświadczonych dziewcząt, które za dużo nie widziały i banda niedoświadczonych prawiczków w puszkach, którzy teoretycznie powinni zostawać nas w spokoju i medytować czy coś. Zdarza się, że jakaś adeptka skończy z templariuszem w łóżku, a raczej w szafie czy ciemnym kącie. Jestem monotematyczna, prawda? Pewnie zbliża mi się owulacja. Książki mówią, że wtedy kobieta myśli o, no wiesz czym. A mając do czynienia z coraz starszymi uczennicami i uczniami, jest niemożliwym do zostawienia takich tematów w spokoju. Pewnie jesteś o wiele bardziej dojrzały niż ja.

Wracając do mojego życia - jestem podekscytowana. Cóż, już jakiś czas. Przecież wiesz, że wkrótce się do wszystko skończy. Cóż, ja też to wiem. Ale nie, że wkrótce, ale już jutro. Już jutro przechodzę Katorgę. Boję się. I jestem podekscytowana. Pisałam już to? Cóż, jednak powtórzę jeszcze jeden raz. Jestem podekscytowana. Naprawdę jestem. Jeśli uda mi się przejść Katorgę, będę mogła do Ciebie wrócić. Jeśli zechcesz na dworze maga-doradcę, bo do niczego innego się nie nadam. Może nie powinnam Ci o tym pisać. Tak, zdaję sobie sprawę, że powtarzam to za każdym razem. Do niczego się nie nadaję, to prawda. Nie przejdę Katorgi. Nie ma szans, żebym była w stanie oprzeć się jakiemukolwiek demonowi z Pustki. Nawet nie umiem użyć najprostszego zaklęcia. No, nie tyle najprostszego co… przecież wiesz. Nieważne. W każdym razie Katorga. Słyszałeś o Katordze? Wchodzę do Pustki i muszę oprzeć się kuszeniu demona i stania się plugawcem. Powiem szczerze, że boję się tego. Katorgi. Jeszcze nie byłam w Pustce. Właściwie, nie licząc snów. Rozumiesz, każdy człowiek, elf wchodzi do Pustki w czasie snu. Czasem zastanawiam się, czy tak się dzieje też ze mną. Znaczy, wiem, że tak, ale czy na pewno? Czy do końca? Moje sny wydają mi się inne niż te, o których mi wszyscy opowiadają. Oni mają zwykle jakieś dziwne przebłyski, a ja całe historie. Jakiś czas temu Ty mi się śniłeś, ale od jakiegoś czasu śni mi się tylko Katorga.

To mój ostatni list przed Katorgą. Jeśli umrę albo zostanę opętana przez demona, nigdy już do Ciebie nie napiszę. Dlatego to takie dziwne. Znaczy, ostatni list. Ja wiesz, że bardzo Cię kocham. Jeśli przeżyję - w co raczej wątpię - odszukam Cię. Albo wiesz co? Wyślę te listy. Jeśli uda mi się przeżyć Katorgę, wyślę do Ciebie wszystkie listy! Albo napiszę nowy. Czuję się jak wariatka albo skończona kretynka. Ale Cię kocham, Wasza Wysokość. Nie widząc Cię od lat, kocham Cię.

Powinnam się położyć. Jutro wielki dzień, Templariusze miecze ostrzą. Jestem ciekawa tego, co się stanie. Bardzo. Mam nadzieję, że się kiedyś zobaczymy. I że pokochasz mnie tak, jak ja Ciebie.

Kocham Cię.
Płomień



Nieskładne słowa na pożółkłym papierze. Czarny atrament, który z czasem blaknie. Wosk odpadający z zalakowanych kopert. I one wszystkie schowane w kuferku pod łóżkiem. Najnowsza znalazła się na samym wierzchu, zaadresowana i zamknięta. Kuferek zamknięty na klucz. Klucz na łańcuszku, schowany we wszytą we wnętrze rękawa maleńką kieszeń. Razem ze złotą monetą. Największe skarby, jakie kiedykolwiek miała. Jej największa tajemnica, którą nie podzieliłaby się z nikim. Poza nim. On powinien wiedzieć. Z drugiej strony nie mógł. Listy nigdy nie zostały wysłane.

Elissa, dziewczyna na oko dwudziestoletnia o korzeniach nieokreślonych. Przynajmniej dla tych, którzy nie pytali “Elisso, a skąd ty się tak w ogóle wzięłaś?”. Jeśli pytanie zostałoby zadanie, odpowiedź zostałaby udzielona. Jednak nikt za dużo nie pytał. Zresztą, wydawało się, że nie było o co. Oni wszyscy znaleźli się w Kręgu Maginów w wieku bardzo nie wskazującym na to, że mieli jakiekolwiek wielkie historie do opowiadania. Większość zjawiła się jako jeszcze młodsze dzieci niż Elissa. Dlatego mogły się podzielić jedynie historiami w stylu “a moja lalka była ładna” i “a ja biegałem po polach i łąkach”. Owszem, czasem pojawiały się też bardziej interesujące historie, ale szczerze mówiąc - kto tak naprawdę słucha dzieci? No, inne dzieci. Ale czy one tak naprawdę pamiętają? Dlatego dla adeptów magii całym życiem była Wieża.

Wracając do Elissy, bo tak łatwo nasze myśli powędrowały daleko od tematu. Dziewczyna nie należała do bardzo wysokich. Z drugiej strony, należałoby brać pod uwagę to, z jaką rasą porównujemy. Jak na Qunari byłaby bardzo niska, jak na człowieka raczej średnia. Jeśli chodziło o elfy - była wyższa niż średni wzrost elfów, aczkolwiek najwyżsi elfi mężczyźni trochę ją przerastali. Za to na krasnoluda była wprost gigantyczna. Aczkolwiek nie miała odpowiedniej, nieco zwalistej budowy ciała. Była szczupła, smukła. Jej figura odpowiadała elfiemu kanonowi, aczkolwiek odbiegała nieco, jeśli chodziło o biodra i piersi - te były raczej krągłe. Zwykle jednak chowała to pod szatą ucznia, chociaż od dawien dawna maginie zdecydowały, żeby do szat dodawać gorsety kończące się na biodrach i opinające ciało. Niby, żeby szata nie zawadzała i trzymała się odpowiednio na sylwetce, ale każdy zdawał sobie sprawę, że chciały wyglądać choć trochę atrakcyjnie a nie paradować w workach, które zupełnie zasłaniały to, jak kobieta wygląda. Niestety, cholerstwo ciężko było zasznurować samej. Jej twarz nie była jakaś szczególna, poza niebieskimi oczami, które z zależności od światła mogły nabierać odcienia fioletu. No i półdługie, ogniste włosy, spod których wystawały lekko spiczaste uszy. Przez nie można by założyć, że jednak jest elfką, ale coś podpowiadało obserwatorowi, że to nie jest do końca prawda.

Elissa zamknęła kuferek i schowała kluczyk w rękawie. Musiała jeszcze umyć ręce, bo uwaliła je tuszem i przebrać się w szaty nocne. A raczej szary worek, który miał zastąpić jej piżamę. Jako jeszcze uczennica była zmuszona do korzystania ze wspólnych sypialni. Jednak po pomyślnym przejściu Katorgi mogłaby zająć jeden z pokoi. Jednak nie planowała akurat tego. Chciała odejść, iść na dwór Króla i zostać nadwornym magiem, jeśli jej pozwolą. Teoretycznie powinna być starsza - nigdy nie widziała nadwornego maga bez posiwiałych włosów, a jednak nie zamierzała rezygnować. Miała plan, pomysł. Cokolwiek. Inaczej nie wytrzymałaby tutaj. Niczego tak nie pragnęła jak wydostać się z Wieży. Gdyby tylko…

Umyła się i przebrała starając się nie budzić koleżanek. Nie ona jedna miała dnia jutrzejszego Katorgę, a wypoczęty umysł to był klucz do skutecznej obrony przed demonami. Czy jakoś tak. Albo zdyscyplinowany umysł pomaga Templariuszowi oprzeć się kuszeniu? Ciężko było powiedzieć, była już zbyt zmęczona, żeby porządnie myśleć. Już list pisała swoimi ostatnimi siłami. Pewnie narobiła sporo błędów. Tylko po co się tym przejmować, jeśli i tak tych listów nie wysyła i nikt nie ma w nie wglądu. Bałaby się wysłać listy. Bo co, jeśli on by je przeczytał?

Noc nie była zbyt przyjemna. Niektórzy wzięli kroplę eliksiru uspokajającego, inni nasennego, ale Elissa tego nie zrobiła. Nie znaczy, że nie chciała, po prostu o tym, nie pomyślała. Budziła się co chwilę ze snu widząc przed oczami albo twarz jej ukochanego albo wyobrażenia o tym, jak mogły wyglądać demony. A wiedząc, że mogą przyjmować wszelkie formy - dużo rzeczy widziała. Przewracała się z boku na bok, myśląc o tym, że nie ma najmniejszej szansy na to, żeby pomyślnie przejść Katorgę. To było po prostu niemożliwe. Nie ona, nie najgorsza magini w całej Wieży. Pewnie wezmą ją i zamiast na Katorgę zawloką ją na wyciszenie. Pewnie, że tak. Zaklinać runy nadal będzie mogła, a i jej alchemii to nie będzie przeszkadzać. Ale bez uczuć, bez jej miłości. Nie, nie dałaby tak rady.

Nad ranem usiadła skulona i czekała na świt,. Po prostu, można to było w jakiś sposób wyczuć. Może nocna magia odchodziła, a może po prostu Templariusze zmieniali wartę podzwaniając swoimi zbrojami. Tak, zaczynał się nowy dzień. Rano światło przybyło i padło na jej twarz, muskając delikatnie włosy i skórę dając znak, że już czas się przygotować na Katorgę. Dziewczęta były podekscytowane, szeptały, plotkowały. Ona wyłącznie zwlekła się z łóżka i się przebrała w szatę ucznia próbując wbić się w ten cholerny gorset i zasznurować się. Oczywiście, większość używała do tego czarów. Ona ciągnęła za sznureczki i zawiązywała byle jak. Żeby się trzymało. Gah, nie znosiła tej szaty!

Kiedy się ubierała, Shara, która sypiała w innej części wieży wpadła do środka. Narobiła zamieszania, podekscytowała się, jeszcze zastała ją nagą. Potem pomogła zasznurować szatę. Ona również miała przejść Katorgę, ona też już wiedziała, gdzie po niej pójdzie. Ona była lepiej do tego przygotowana niż Elissa kiedykolwiek. Rudowłosej to dodawało nadziei. Dobrze, że jest ktoś, kto w to wierzy, kto potrafi dodać chociaż trochę otuchy. Nie to, co jej nauczyciele. Zapowiadali, że będzie musiała wyjątkowo się skupić, żeby przejść Katorgę. Czyli “nie masz szans, moja droga, nie masz najmniejszych szans”.

Wesoło, wesoło.

Zjadła coś, chociaż nie mogła przełknąć. Coś musiała. Potem zdecydowała się, żeby pójść do komnaty Katorgi. Już był czas.
 
asiootus jest offline