Nie ma to jak długi sen po ciężkim dniu pracy. Felix leniwie przeciągał się i przewracał z boku na bok. Uznał, że nie wstanie prędzej niż w południe, toteż oddał się dalszej drzemce. Okazało się, że w karczmie został tylko w wujem, toteż zszedł na dół i polecił, aby przygotowano śniadanie dla dwóch osób.
Kiedy do karczmy wszedł podejrzany jegomość wypytujący o zabitych mężczyzn, chłopakowi zrobiło się słabo, a na jego plecach pojawił się zimny pot. Po tak błogim śnie rzeczywistość minionych dni zdała mu się mrzonką, niczym z sennego koszmaru sprzed kilku dni. A teraz ponownie zreflektował się, że to jednak były prawdziwe wydarzenia. Na szczęście nieznajomy odpuścił. Felix miał nadzieję, że sytuacja się uspokoi.
Kiedy wuj poszedł rozmawiać z personelem, Felix zwędził zza lady butelkę gorzałki i wymknął się z karczmy. Miał ochotę odreagować stres na świeżym powietrzu. Nie zamierzał odchodzić daleko. Najchętniej przysiadłby na jakimś zydelku na tyłach gospody. |