Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2011, 20:52   #23
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Maximilien uśmiechnął się lekko, widząc całkiem nieźle zachowany wóz. Co prawda zaliczał się do prawdopodobnie najgorszych kierowców po tej stronie frontu, ale w obecnej sytuacji nie musiał przejmować się za bardzo przepisami drogowymi.

-Dobra... Zatankuj go z któregoś z tych kanistrów, a ja przyniosę trochę broni. Ja prowadzę a ty strzelasz w razie konieczności.- puścił dziewczynie oko.- Chyba że będziesz m ogła robić i jedno, i drugie.

Kiwnęła głową. I zastanowiła się.

-Załadujemy całe żarcie i 2 skrzynki wody. Jak ktoś się tu dostanie to przynajmniej zdobędzie wodę.-

Zamrugała. I takie pytanie, skąd Max będzie wiedział jaką amunicję i broń wziąć, skoro wojskowym nie był, a broni palnej chyba nie znał zbyt dobrze? Cóż, najwyżej go poprawi.

-Weź góra dwa ciężkie karabiny, więcej nie ma sensu brać, ale można od nich amunicję wziąć.-

I spokojnie zajęła się swoją robotą, czyli wlewaniem paliwa do baku. Dwa kanistry były pełne więc trochę dadzą radę pojeździć.

Francuz skinął głową i ruszył kilka razy we tę i we tę, znosząc amunicję oraz dwa karabiny. Finalnie skończyło się na tym że na tylnym siedzeniu kubelwagena leżał MG 34 oraz stos amunicji do niego. Dodatkowo, w skrzynce obok tego małego arsenału znalazły się trzy pancerfausty oraz jedzenie i dwie skrzynki wypełnione butelkami z wodą.

-No... Wszystko się zgadza?- mężczyzna sapnął, zdyszany, opierając ręce na biodrach

Drugi kanister był jeszcze nie ruszony. Wskazała go francuzowi.

-Ty wlej ten, a ja pójdę jeszcze po jakieś pistolety maszynowe i amunicję do nich. Niemcy mają te MP 40, które mają wady, ale się przydają. I sporo amunicji bo te zużywają jej sporo.-

I ruszyła w stronę skrzyń, które zaczęła przeglądać. Przy okazji szukała też taśmy klejącej.

Max skinął głową i spokojnie zabrał się z tankowanie. Jednocześnie rzucił jeszcze okiem za odchodzącą dziewczyną i pokręcił głową. Co tu dużo gadać, dziewucha miała w sobie ukryty ogień i miał cichą nadzieję że nie będzie tym na którego nim plunie. Po napełnieniu baku mężczyzna wyprostował się i westchnął, lekko odchylając do tyłu. W krzyżu strzeliło mu cicho.

-Starość nie radość, cholera...

Nim "staruszek" skończył. Robin zrobiła swoje.

-A tam staruszek, staro nie wyglądasz.-

I gotowe. Na tyle samochodu znalazły się jeszcze dwie sztuki MP40 oraz magazynki do nich. Ale odpowiednio przygotowane do obecnych warunków. 20 magazynków z amunicją 9mm. Każdy magazynek mieścił po 32 naboje, co dawało sporą ich ilość. I o to chodziło, bo taki nabój przebije czaszkę, a silniejszego na umarlaka nie trzeba. Dodatkowo posklejała magazynki końcami, za pomocą taśmy, by po opróżnieniu jednego można było go odwrócić i wcisnąć kolejny. Odrobinę zmniejszy to czas przeładowania magazynka, który by trzeba wyciągnąć z kieszeni, plecaka czy gdzie ktoś tam sobie wsadza magazynki.

Francuz uniósł lekko brwi, widząc staranne przygotowania dziewczyny. Magazynki, karabiny i do tego wyrzutnie. Mały arsenał, w sam raz do odpędzenia nawet całkiem sporej grupy zarażonych. Pytaniem było czy mieli walczyć sami.

-Cholera... Co teraz? Jedziemy stąd w cholerę czy szukamy ocalonych aliantów. W ratuszu są Niemcy, więc oni nas nie obchodzą. Ale paru amerykanów mogłoby się nam przydać w czasie ucieczki z tego pieprzonego miasta.

Uśmiechnęła się.

-Normalnie bym powiedziała, że jedziemy szukać reszty. Ale w normalnych warunkach kula w oba kolana praktycznie wyklucza możliwość chodzenia, a kula w serce jest śmiertelna. Tym razem nasz wróg jest praktycznie nieśmiertelny poniżej głowy. Broń biała jest dobra, ale jedynie przeciw nielicznym i rozproszonym istotą. A w dodatku w mieście panuje cholerna mgła przez co jest mała widoczność.-

Chwila zastanowienia.

-Zniesiemy wszystko co przydatne do tego hangaru, następnie użyjemy skrzyń by zrobić barykady z przejściem po środku. Jeśli będzie trzeba to do samochodu i jedziemy. Na zapory wtargamy po MG 34, MP 40 i zapasie amunicji do nich. Na hordę umarlactwa najlepszym lekiem jest solidna porcja ołowiu.-

Maximilien uśmiechnął się do dziewczyny.

-Dobry pomysł... Zabarykadujemy się ze wszystkim co będzie przydatne, w razie czego będziemy mieli dość amunicja do odparcia większego ataku a w sytuacji beznadziejnej zostanie nam ucieczka. Robin West, nie sądziłem że powiem to kobiecie, ale jesteś wspaniała.- mężczyzna zaśmiał się i zaczął rozstawiać beczki, skrzynie, metalowe pudła i wszystkie inne możliwe przedmioty nadające się na zaporę. Ból w plecach zniknął gwałtownie dzięki wizji bezpiecznego schronienia i zwiększającego się prawdopodobieństwa przeżycia.

-Leć po broń, ja na szybko rozplanuję najlepsze rozwiązania. Wiesz, po latach wykładania historii większych bitew chyba będę w stanie zaplanować najlepsza linie obrony.

Bez słowa ruszyła po sprzęt. Oczywiście, nim zaczęła wszystkie działania, zostawiła już dawno swój plecak w samochodzie. Cała robota trochę jej zajęła, ale ostatecznie dotargała trochę sprzętu. Jak to dobrze, że Niemiaszki zostawiły im odrobinkę pomocy.
 
Kizuna jest offline