Jerycho
Parker zabrał pistolet, skuł Jerycho, a potem przeszukał go na wszelki wypadek. Wyszyli do wyjścia. Już prawie wyszli gdy zadzwoniła komórka policjanta.
- Co jest? Już przejrzeliście taśmy… i co? No… - spojrzał na Jerycho – mulat, z warkoczykami? Spotkałem go. Na razie.
- Panie Czarnecki, dowiedziałem cie ciekawych rzeczy. Wczoraj widziano pana w towarzystwie brata pańskiej znajomej w szpitalu. To trochę stawia w złym świetle pańskie zeznanie z przed kilku chwil. Co prawda nie widziałem jeszcze nagrania, ale to załatwimy zaraz na komisariacie. – otworzył drzwi i pomógł wsiąść Jerycho – Chce pan zmienić zeznania? Teraz, zanim napisze raport, miałbym mniej kreślenia. Cyrus
Roztrącając ludzi Cyrus ruszył do schodów. Gliniarz nie był najwyraźniej nowicjuszem, krzycząc:
- Policja, wszyscy na ziemię! – wyczekał aż uciekinier znajdzie się na tle ściany i pociągnął za spust. Pocisk szarpnął ramieniem Cyrusa, niestety nie na tyle mocno by stracił równowagę. Cyrus wiedział z doświadczenia, że rana nie była śmiertelnie groźna. Ale w połączeniu z obrażeniami z wypadku dawała się we znaki.
Gliniarz nie wyskoczył na schody i nie ruszył biegiem. Ostrożnie wyjrzał gotów poprawić gdyby niedoszły aresztant miał jakieś problemy z przestrzeganiem prawa. Ray
Rozmyślania nad nowym lokum przerwała mu komórka. Numer był obcy. Ray chwilę się zastanawiał po czym odebrał:
- Tak?
- Zdrastwuj Ray, tu Misza. Poszoł won, znaczit, po waszemu spierdalaj i to szybko. Yakuza rozpytuje o ciebie i o jeszcze paru kolesi. Mogli dowiedzieć się gdzie mieszkasz. |