Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2011, 10:26   #352
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Kyuden Tonbo, Terytorium Klanu Ważki; 24 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114.

- [...] Przeznaczenie. - ostatnie słowo wypowiedziane ni to z przekąsem ni to z wzruszeniem ramion - Ktoś kiedyś powiedział, że powinni mnie nazwać Unmei i choć do teraz nie potrafiłam pozbyć się dziecięcego imienia może to ten czas? Tak więc... - odsunęła się o krok i opadłszy na kolana przytknęła czoło do położonych na posadzce dłoni. - Mała Unmei prosi Mirumoto Satsu-sama, pierworodnego syna Mirumoto Shosan-sama o zaszczyt zastąpienia Mirumoto Satsuko-sama w zadaniu oceny Pani Bayushi jako kandydatki na żonę.

Zaskrzypiała podłoga. Mirumoto Satsu, największy talent szermierczy ziem Smoka, opadł zwinnie, by siąść o krok przed nią.
- Arigato - rzekł głosem nabrzmiałym od... ulgi? - by dalej mówić już bardziej naturalnym, ale też i oficjalnym, bo cokolwiek uroczystym tonem - Zatem powstań, Togashi ‘Unmei’ Kyoko. I chodźmy.

To miał być pierwszy raz, jak ją tak nazwał.


Dwa ri na południe od Kyuden Tonbo, Terytorium Klanu Ważki; 24 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114.

Dwa ri na południe od Kyuden Tonbo szalała śnieżyca. Kompletnie nieodpowiednia, zupełnie nie na miejscu, jakby zapomniała się i srożyła, znakomicie utrudniając niewielkiemu orszakowi z ziem Bayushi dotarcie na miejsce przeznaczenia. A raczej: na miejsce, gdzie tego dnia mieli przenocować.

W obecnej chwili, nieopodal lektyki, w której podróżowały szlachetnie urodzone damy, dwu mężczyzn rozmawiało krzycząc sobie do uszu (tylko tak można było wygrać z głośnym wiatrem), dywagując, czy powinni rozbić obóz już teraz, czy próbować dotrzeć do podobno niedalekiego Kyuden Tonbo.

Dyskusję utrudniał im fakt, że ich przewodnik - jedyna osoba znająca drogę - chwilę wcześniej skręcił kark, kiedy wiatr zrzucił go z drzewa, na które wspiął się by - jak twierdził - spróbować coś dostrzec.

Lektyka nie była duża, była też szczelnie zabudowana. Podróżna, z solidnego drewna, z drewnianymi listwami szczelnie zamykającymi drzwi, jedynie z wąskimi szparami do wyglądania na zewnątrz. Lektyka na długie podróże, której pasażerom nie straszne strzały, deszcz, śnieg, a jedynie spiekota - o tę jednak trudno tak wcześnie w Rokuganie.

Niejeden - widząc lektykę bez uprzęży, mógłby rzec, że to szafka bądź olbrzymi kufer. Nie był to luksusowy czy zdobny przedmiot, wygrawerowany mon Klanu Skorpiona stanowił jedną z dwu ozdób - drugą były rzeźbione klamry otwierające drzwi. Zupełnie, jakby ktoś pod sam koniec tworzenia lektyki, przypomniał sobie, że rzecz funkcjonalna może być zdobiona i postanowił swe przeoczenie naprawić - klamry rzeźbione były wymyślnie, w wijące się łuskowate smoki, przedstawione tak, jakby wgryzały się w drewno, tam, gdzie klamry łączyły się z drzwiami.


Wschodnie skrzydło Kyuden Tonbo, Terytorium Klanu Ważki; 24 dzień miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114.

Poprowadził ją do swoich pokoi, gdzie kazał jej coś zjeść (potrawy już czekały, proste, ryż z warzywami, nieco ryby) i zaczekać, gdy sam się przebierał. Wkrótce wyłonił się zza parawanu, odziany w ładne, choć proste, zielone szaty. Jedynym zdobnym elementem stroju było komigatari - aksamitna materia miała parę dyskretnych, złotych haftów i obszyte złotą nicią krawędzie.

Satsu obrzucił szybko pomieszczenie wzrokiem, przesunął nim po potrawach, spojrzał na nią:
- Najedzona?

Pora była niewiele późniejsza niż śniadaniowa, zatem Kyoko skorzystała z potraw. Dopiero kiedy potwierdziła, że się najadła, syn daimyo rzekł:
- Chodźmy.

Poszli. Korytarze Pałacu Ważki były urządzone ładnie, choć Kyoko słyszała, że to jeden z mniej ciekawych pałaców. Że daleko mu do prawdziwej, zapierającej dech w piersiach urody. Oczywiście, Ważka była małym klanem. Taki pałac w zupełności jej wystarczał.

Ludzie widząc Satsu przystawali, kłaniali się w pas i czekali, aż dziedzic Smoka ich minie. Każdy też bardzo ciekawie przyglądał się podążającej za nim małej sylwetce.

Przeszli na szczęście niedaleko, do tego szybko zeszli z głównego korytarza. Znienacka stanęli przed drzwiami, przed którymi stał mężczyzna odziany w zieleń i złoto, z monem Mirumoto na prawym ramieniu. Ujrzawszy Satsu, tamten wyprężył się i walnął pięścią w pancerz:
- Honor to, mój panie!
Satsu skinął mu głową i rzekł:
- Czy wiesz może, Mirumoto-san, czy Twój pan byłby tak miły by nas przyjąć?

Pytanie było dziwne, o ile nie padało z ust człowieka w kimonie bez monów. Satsu nadal nie zrezygnował z bycia incognito.

- Hai panie, jestem pewien, że będziesz mile widziany - odrzekł bez wahania strażnik, po czym zapukał w drzwi.

Te uchylono i kobiecy głos zapytał:
- Hai?
- Nieznany mi ronin - rzekł z emfazą w głosie strażnik - oraz jego towarzyszka - tu spostrzegłszy się, strażnik szybko obrzucił Kyoko wzrokiem, spojrzał na mon, uśmiechnął się do niej przyjaźnie i rzekł, nieświadom najwyraźniej co miała na drugim ramieniu - z rodziny Mirumoto.

W środku zastali wysokiego, ascetycznie wyglądającego mężczyznę o szpakowatej brodzie, długich wąsach i w czapce uczonego. Ubrany był on w brązowo-zieloną szatę, która nosiła ślady lekkiego zużycia, choć gdyby nie dawna przeszłość Kyoko, umknęłoby to jej.

- Kitsuki-sama - rzekł do gospodarza ‘ronin’. - Jeśli to możliwe, pragnąłbym abyś powiedział mi, co udało Ci się dotąd dowiedzieć.

Mężczyzna w milczeniu wskazał im miejsca. Nie odzywając się nawet na powitanie, miał pozostać milczący przez większość spotkania, jednak Satsu nie uczynił nawet gestu czy wzmianki, które wskazywałyby, że go to zaskakuje, dziwi bądź uraża. Usadziwszy ich przy stole, Kitsuki przeszedł do innego pokoju, by po chwili powrócić z czarkami oraz imbrykiem z białej porcelany. Jedno i drugie było dla Kyoko bardzo swojskie, gdyż kompletnie pozbawione zdobień. Te sprzęty nie miały cieszyć oka. Miały służyć. Nalawszy im herbaty, gospodarz ponownie udał się do pokoju i znów w milczeniu powrócił, tym razem niosąc sumi-e. Także Cztery Skarby - choć to akurat było oczekiwane wśród Kitsuki - nosiły ślady użycia, przez lata część stolika wokół kałamarza i miejsca, gdzie kładziono dokumenty pociemniała od atramentu i wygładziła się wskutek zużycia.

Kitsuki-sama jednak nie chciał tym razem pisać, choć Kyoko troszkę oczekiwała, że to właśnie uczyni. Miast tego, po prostu przesunął w ich stronę kilka dokumentów, a następnie podniósł się, wyszedł, powrócił z nową czarką i nalawszy herbaty także sobie, począł ją pić w skupieniu.

Satsu podniósł pierwszy dokument, jedynie nań spojrzał i przekazał go Kyoko, skupiając się na drugim.


Panie mój,

Osoba, którą poleciłeś mej uwadze, niewątpliwie robi wielkie wrażenie. To kobieta niezwykłej urody, mimo wielu lat udanego kojarzenia małżeństw mogę śmiało rzec, że to piękność. Jej rodzina nie pozostawia nic do życzenia, o czym doskonale wiesz, jest też doskonale wykształcona i bardzo rezolutna. W wieku lat trzynastu wykupiła kontrakt gejszy, ponieważ wtedy już rozpoznała możliwości, jakie daje kage musha.

Niestety, są pewne sprawy o których powinieneś wiedzieć, jeśli dziedzic miałby wiązać się z tą damą.

Pierwsze to sprawa zaręczyn z Hiruma-sama. Iye, wybacz mą niezręczność, BYŁYCH zaręczyn. Ojciec dziewczyny unieważnił planowany związek. Liczne plotki wskazują, że uczynił tak na rozkaz Czempiona swego klanu.

Wiedzie to wprost do drugiej sprawy. Wiele wskazuje, że w niedługim czasie osoba ta wstąpi w związek małżeński. Wobec znanych słów dziedzica, dotyczących ślubu, uważam, że ta doskonała partia jest nie do zawiązania, moimi niedoskonałymi umiejętnościami.

Wybacz zwięzłość, list ten dostarczony będzie ptasią pocztą.


List nie był podpisany, jedynie w miejscu, gdzie zwykle umieszcza się datę znajdował się mon rodu Shosuro.

W czasie, kiedy Kyoko skończyła czytać list, przed nią na stole leżały dwa dalsze. Mirumoto Satsu w milczeniu popił herbaty, mówiąc:
- To wszystkie, Kitsuki-sama?

Kitsuki skinął poważnie głową.
- Na pewno, panie?

Mimowolnie Kyoko uniosła głowę, nawet nie walcząc z odruchem ciekawości. Miała tu być i rozumieć. Gdyby nakazano jej grzeczność, siedziała by pod drzwiami i uprzejmie nie słyszała i nie widziała niczego.

Przez chwilę trwała cisza, wreszcie Kitsuki, jakby zrezygnowany, pokręcił głową, westchnął i raz jeszcze sięgnął do ‘piśmiennego’ stolika, tym razem jednak głębiej.

Z wnętrza dobył parę dalszych listów, które podsunął młodszemu mężczyźnie. Po chwili powrócił do picia herbaty, widząc, że obie głowy pochyliły się nad pismami.

List drugi, jaki miała Kyoko, był pisany kobiecym pismem:


Panie,

Mogę jedynie polecić osobę, o którą pytasz. Nie jest moją wychowanką, lecz miałam okazją rozmawiać z nią, znam też okoliczności sprawy o którą pytasz. Gokenin jej pana, zakochany w niej, mylnie biorąc jej przyjaźń za uczucie miłosne, porwał ją z rodzinnego domu. Nie zdążył nic zrobić, ponieważ Anko-san rozbroiła go. Mężczyzna został za jej wstawiennictwem wygnany z klanu, miast ścięty. Litość to jedyna wada, którą w niej postrzegam. Jest zdrowa, jej rodzina również nigdy nie cierpiała na choroby uniemożliwiające poród lub przebywanie w społeczeństwie. Plotki na temat jej babki ze strony matki możesz panie włożyć między bajki i pomówienia.

Pokrewieństwo z Cesarzem owszem istnieje, lecz jest na tyle odległe, że odradzam Ci panie branie go pod uwagę. Z pewnością linia krwi i przodków kogoś tak wspaniałego jak osoba, w imieniu której piszesz nie potrzebuje nobilitacji.

Co moim zdaniem przemawia za tym związkiem. Dziewczyna jest inteligentna, nawet za bardzo. Mężczyźni nie lubią zbyt rozmownych żon, choć akurat zdaję sobie sprawę, że w tym przypadku to nie będzie problemem. Posiada talent szermierczy, który stara się rozwijać w tajemnicy - niewątpliwie dla męża będzie przyjemnością poćwiczyć z utalentowaną żoną, zwłaszcza, jeśli będzie mógł uczyć ją czegoś więcej. Nie mnie oceniać zakres tej nauki, lecz jeśli rozbroiła mężczyznę, jest pewnym, że coś potrafi. Rozmowa z Anko-san to przyjemność. Myśli bardzo spójnie, wyraża swe poglądy jasno i przejrzyście. Nawet będąc zmęczonym można skorzystać z takiej rozmowy, a przecież mąż i żona rozmawiający ze sobą to mniejsza potrzeba dla dodatkowych uszu, wysłuchujących i rozumiejących troski pana. Dziewczyna jest też ładna. O ile nie nazwę ją pięknością, kiedy w jej pokoleniu jest ktoś, kto niewątpliwie przyćmiewa ją urodą, o tyle nie można zarzucić jej złego wyglądu. Płodność jej również nie podlega zastrzeżeniom.

Z wad, które niestety posiada. Jest Skorpionem, lecz zbyt ceni tradycje, by w pełni podążyć tą drogą. Jest to podejrzewane przez jej klan, ponieważ parę razy dotarły do mnie pogłoski, jakoby postrzegano w niej zadatki na tzw. junshina. Jestem pewna, że dla Ciebie panie nie jest tajemnym znaczenie tego słowa. Jeżeli jej serce uwidzi sobie coś, to dziewczę będzie wyraźnie dążyć do tego, przynajmniej dwa razy zdarzyło jej się pogwałcić konwenanse, choć nigdy znacząco. Przykładem może być sytuacja, w której miast przyjąć decyzję swego pana ojca dotyczącą owego haniebnego gokenina, pokornie prosiła go o jej zmianę - w otoczeniu straży, kilku wasali jak i w obecności samego skazanego. Upomniałam ją w tej kwestii, ciekawa jej odpowiedzi. Odrzekła, że życie ludzkie jest czymś cennym, by przekreślać je przez drobny błąd, bo przecież nic się nie stało. To w tej miękkości upatruję największej wady tej dziewczyny, jeśli ona nie jest Ci i osobie, w imieniu której piszesz, przeszkodą, nie widzę żadnych.

Kreślę się z szacunkiem,
Doji Saota Ichijou


Pismo było sygnowane szmaragdową pieczęcią, zaś jego data wskazywała, że posłano je jeszcze przed zimą.

- Następne są krótsze - rzekł z uśmiechem Satsu podrzucając jej wszystkie już pozostałe pisma.

Trzeci list pisany był niestarannie i robił kiepskie wrażenie. Papier był gorszy niż pozostałe, treść - znacznie uboższa:


Panie Kitsuki,

Nie znam osoby o której piszesz, moi ludzie rzekli mi, że chociaż to piękna kobieta i pochodząca z dobrego rodu, z koneksjami do samego Czempiona Bayushi, to jednak nie jest trudno trafić do jej sypialni.

Taisa Mirumoto Teishi.


Zostały jej trzy pisma. Dwa ze szmaragdowymi monami i trzecie, którego treść nie mogła być długa. Nie mogła, ponieważ musiała mieścić się na zwitku papieru, a nie na zwojach, jak pozostałe. Ponieważ pozostali zdawali się czekać, aż skończy czytać, Kyoko zabrała się za pierwsze z brzegu. Na zdobionym papierze ryżowym, ktoś bardzo starannie kaligrafował prawdziwy list. Oczywiście - najgrubszy ze wszystkich.


Kitsuki-sama,

Cieszę się, że mogę być Ci pomocą. Informacje, jakich mi udzieliłeś nie raz pomogły mi w trudnych sytuacjach i wdzięczny jestem za Twą pamięć o mnie. Muszę też podziękować za Twój podarek. Sprawił mi prawdziwą rozkosz, śpiewa przecudownie. Z radością podzielę się z Tobą moją wiedzą, drogi przyjacielu, ufając, że przyda Ci się ona na coś. Z racji mojego stanowiska miałem niejedną już okazję, by rozmawiać z ludźmi z rodziny Yogo. Bywałem też trzykrotnie na dworze daimyo tej zamkniętej rodziny. Mówią o Was, Smokach, że jesteście małomówni i zamknięci w sobie, ale to dlatego, że Was znają. Przeciętny Yogo jest pustelnikiem, odludkiem i samotnikiem jakiego jeszcze nie miałem okazji spotkać na Waszych ziemiach.

To bardzo zamknięta w sobie rodzina, wśród której czułem się jak wśród Akodo, lecz zimniej i ciszej. Szybko można wpaść w bardzo zły nawyk i niedocenić tego rodu. Yogo to ludzie, którzy nieustannie mnie zaskakiwali. Pamięcią o tym, o czym mówiłem, własnymi badaniami, wykonaną pracą, nieoczekiwanymi wyczynami.

Yogo Ikari jest kobietą wyższą nieco niż zwykle kobiety bywają. Nie dostrzeżesz tego, dopóki nie znajdzie się ona w towarzystwie przynajmniej paru osób. Wtedy spoostrzeżesz, że jej towarzyszki są nieco niższe, że ona sama nie tak bardzo jak zwykła kobieta odstaje od wzrostu mężczyzn. Możesz to również zaobserwować, jeśli będziesz miał honor przebywać w jej towarzystwie, być dość blisko niej. Inaczej jej wzrost nie będzie w ogóle się liczył.

Jest dobrze zbudowana i porusza się odpowiednio. Jej największym atutem jest czerń włosów i biel skóry. Ma niewielkie oczy, które najczęściej widziałem lekko zmrużone, zatem nie będę w stanie wiele o nich powiedzieć, ale rysy jej twarzy przyjemnie jest ujrzeć, a kontrast między jej włosami a jasnością oblicza przyspieszał bicie mego serca! A jestem wszak żonatym mężczyzną i dwukrotnym danna!

Niestety, Yogo-sama nie uznaje swej kobiecości za rzecz wartą wzmianki. Nie lubi słowa ‘urok’, nie będzie też kokietować, najpewniej nawet swego mężczyznę. Osobiście - znasz mnie, przyjacielu - uważam to za stratę, lecz oczywiście jeśli chodzi o małżeństwo, powiedzmy sobie szczerze, to zaniedbywalne. Sądząc po rodzinie, dziewczyna jest płodna, sama jest jednym z czwórki dzieci, jej matka miała dwójkę rodzeństwa, podobnie babka i prababka. Daj znać, jeśli chciałbyś sprawdzić dalsze pokolenia, mogę to dla Ciebie zrobić aż do czasu założyciela tego rodu, choć będzie wymagać to podróży, a zatem i czasu.

Właściwie nie widzę niczego, co miałoby odradzić Ci tą kandydaturę, choć możesz chcieć więcej poszukać, jeśli tylko możesz znaleźć kogoś bliżej młodej damy niż ja.

Ikari to drugie dziecko czcigodnego Yogo Higatsuru, który jest bratem Yogo Junzo-sama, daimyo wszystkich Yogo. Jej powaga, natomiast, jak również wykształcenie, inteligencja i obycie kazały mi przy pierwszym spotkaniu dopatrywać się w niej następczyni. Nigdy nie byłem świadkiem jakiegokolwiek złego jej zachowania, nawet jako gafy. Jest świetnym taktykiem, to przyznaje również mój suzeren, który parokrotnie starł się z nią na planszy go czy shogi. Jeśli byłaby Akodo, te partie byłyby wystarczające, by uzyskała rekomendację do Szkoły Wojny. Nie włada brońmi, nawet naginatą. Jak rzecze, to nie jej domena. Ma rację.

Musisz wiedzieć, że Yogo-sama jest shugenja, i to bynajmniej nie słabym. Szacunek, jaki tu dla niej żywią, nie wynika bynajmniej TYLKO z faktu jej urodzenia - choć ten jest odpowiednio traktowany. Wynika z jej umiejętności. Młoda dama jest dwa lata po swoim gempukku, w trakcie nauk, lecz już teraz rozpoczęła pracę nad czymś własnym. Nie udało mi się dowiedzieć nic więcej, jak to, że to niespotykane na tyle, że potencjał młodej shugenja określa się superlatywami. Po zachowaniu niektórych Yogo względem mnie, kiedy stało się jasne, że mogę być nadoku* Twego podopiecznego, jest dla mnie jasnym, że zauważalna część rodziny nie popiera nie tyle małżeństwa, ile faktu, że panna Ikari mogłaby opuścić swą szkołę i klan. Zważ na Yogo, mój przyjacielu. Mnie oni zawsze zaskakiwali ponieważ ma się tendencję do niedoceniania cichych i spokojnych ludzi, tych, co to wiele nie powiedzą, skiną ci głową i powiedzą “Hai, Ikoma-sama!”, a Yogo są niemal kubek w kubek tacy. Potem znienacka okazuje się, że jak nie patrzyłeś, zrobili to, tamto, owamto, z tym się skonsultowali, to poczytali i już wszystko wiedzą, wszystko mają zrobione. Oczywiście, wsparcie daimyo rodziny czy Czempiona Skorpionów to potężna siła i jestem pewien, że Klan zna wolę swego Pana, tak jak i rodzina Yogo swojego daimyo.

Wreszcie, waham się, by o tym pisać, ale jest coś jeszcze z tą rodziną, o czym się nie mówi. Możesz chcieć sprawdzić w swoich zapiskach, przyjacielu, lecz ja znalazłem niewiele panien z tego rodu ogłaszanych poza klanem jako panny na wydaniu. Żaden z Yogo nie puścił w temacie pary z ust, ale podskórnie czuję, że doskonale wiedzą o czym mówię.

To szczególna rodzina, którą trudno poznać. Trudnią się specyficznymi sprawami, do których nie zapraszają ludzi (nawet ZE swojego klanu) o ile nie muszą. Mnie nie musieli. Śmieją się rzadko, lecz rozśmiesz którego, a ten śmiejący się Yogo długo Ci tego nie zapomni, okazując drobne życzliwości. Lubią śmiech, to pewne, lecz co innego ich pochłania. By prawdziwie ich rozgryźć, trzeba by lat. Napisz więc, co jeszcze Ci potrzeba, a ja postaram się na tym skupić.

W kwestii orszaku nie przewiduję problemów. Nigdy jeszcze nie widziałem by któryś z Yogo potrafił się kłócić, a ja mam w tym pewną wprawę (nie można dorastać z siąsiadami Matsu i nie nabyć pewnych zdolności), zatem pewnie potrafiłbym poprowadzić tu negocjacje ku Twojemu zadowoleniu. Już teraz mogę rzec, że orszak panny młodej, jeśliby nią miała zostać Yogo Ikari, będzie liczył kilkadziesiąt osób.

Nie omieszkam wspomnieć, przy okazji, że Twoja młoda podopieczna nie wygląda najlepiej. Zdaje się, że Yukina zbyt poważnie wzięła do siebie historię o Twej słabości. Próbuję ją uspokoić, lecz ma ona sobie za złe, że nie ma jej przy jej wuju, by mu być pomocą. Przyznam, jest tak dalece przejęta tą sprawą, że straciła sporo apetytu i entuzjazmu, jaki był mi w niej tak miły.


Tu list był złożony i zapięty tak, że nie dało się go czytać. Sądząc po ostatnim paragrafie, temat Yogo-sama i tak został już wyczerpany, choć część Kyoko patrząc po sposobie pisania nadawcy nie była wcale pewna, że kawałek dalej nie nawróci on swobodnie do głównego tematu listu.

Czwarty list mówił o kandydatce z rodziny Soshi. Rozprawił się z nią krótko: rodzina została prawie że zrujnowana wskutek rebelii chłopów, Klan Skorpiona sam wycofuje tę pannę z listy kandydatek.

Problemem okazał się ostatni list - miast znanego jej pisma widniał tam szereg znaków nie mający większego sensu. Kyoko pierwszy raz w życiu trzymała w ręku zaszyfrowany list.

Satsu widząc jej chwilową konfuzję, zaofiarował streszczenie:

- To wiadomość z Ryoko Owari Toshi. Mówi, że Klan Skorpiona nie dopuścił do przejścia dwu kandydatek z niewiadomych przyczyn. Mówi, że pierwsza kandydatka nie zostanie zaproponowana (choć temu się nie dziwię, jest już mężatką) a pani Anko ma lada dzień przejść test, od którego wyniku zależy, czy Klan wesprze ją czy też skupi się na pani Yogo. Nie potwierdza doniesień taisy, lecz im nie zaprzecza. Czyni to podkreślając, że Klan Skorpiona przykłada się do wyboru i że wewnętrzna selekcja jest surowa. Czy rozumiesz, jakie zadanie Cię czeka, Unmei-san? Czy chcesz o coś zapytać, tu i teraz?
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 08-07-2011 o 21:19. Powód: dodano imię, skrócono kawałek wcześniej już wstawiony
Tammo jest offline