Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2011, 14:18   #108
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Amy wybiegła z namiotu służącego za szpitalik całe oburzenie na chłopców z niej opadło. W ogóle miała wrażenie, że wszystkie emocje jakie czuła od czasu spalenia domu były jakieś takie... płytkie, mdłe, nijakie. Niby je czuła, ale szybko mijały pozostawiając jedynie bolesną pustkę. Nawet strach przed Cieniem zniknął, przytłumiony obojętnością, która pojawiała się gdy tylko dziewczyna miała chwilę dla siebie. Tak jak teraz.

Westchnęła i wolnym krokiem ruszyła w stronę resztek świątynnych zabudowań. Czy pan Szczur znalazł dla swojej rodziny nowy dom? Czy powędrują za Zimirą do miasta? A może zginęli w pożarze tak samo jak ludzie tu mieszkający? Pod ciężarem jej stopy spalona część ławy pękła i rozsypała się w pył. Amarys nie zwróciła na to uwagi; zamiast tego spojrzała w las. Domek myśliwski pewnie dalej stał, podobnie jak tajemnice korytarze pod nim. Gdyby nie smok, nie cień mogli by tu z Ravem zamieszkać; i tak nie był używany, a mieli by własny dom, na który w innych okolicznościach nigdy nie było by ich stać... Zamiast tego musieli uciekać, wędrować jak najdalej stąd, bo mocodawcy smoka wykorzystali by każdą okazję by dotrzeć do Trzmiela. Wędrówka nie była rozwiązaniem... była jednak lepsza niż czekanie na śmierć... przynajmniej tak sobie Amy wmawiała. Wiedziała jednak, że będą wędrować przez świat pełen bezdusznych ludzi, Czarnych Rycerzy, Nerakijczyków, których interesuje tylko zło; a gdy coś im się stanie zostaną wyrzuceni w błoto, jak Ci Trzej z wozu krasnoluda. Goldkeeperowi nawet nie drgnęła powieka gdy zwalał chorych z wozu w przydrożne błoto. A żeby ci broda wyłysiała, parszywy sknero!, usta kapłanki zacisnęły się w wąską kreskę. Cieszyła się, że Ci Trzej byli już pod opieką Zimiry, ale przerażała ją niemoc starej kobiety. Skoro ona nie wie, nie może, nie umie... Dla Amy sędziwa kapłanka była najmądrzejszą osobą na świecie, tak jak mistrz Trzmiela był najpotężniejszym magiem. Ale dziecięce złudzenia rozpadły się jak zamieniony w kupę gruzu Dom. Koniec dzieciństwa, koniec z bezpiecznym miejscem, gdzie można spokojnie złożyć głowę i dorosłymi dbającymi o odwieczny ład. Amarys wzdrygnęła się w podmuchach zimnego wiatru, chwyciła w dłoń medalion z feniksem i podążyła spowrotem do namiotu.

Na widok ciał Tych Trzech dziewczyna zapomniała niemal o co chciała wypytać starą kapłankę. Szybko jednak wzięła się w garść i zasypała opiekunkę pytaniami o praktyczne modły, dobre rady w podróży, użyteczne wiadomości o świecie i zimirowych przyjaciół, do których mogli by się zwrócić w potrzebie. Niestety Zimira wątpiła, czy ktoś z jej przyjaciół jeszcze żył. Uśmiechając się do swych myśli i spoglądając gdzieś w odległą przeszłość rzekła cicho, niemal na granicy słyszalności:
- Tym ludziom nie była pisana śmierć ze starości... - Przesunęła dłonią po swoim pomarszczonym, czarnym policzku w zamyśleniu, po czym kontynuowała. - Zawsze miej wiarę w sercu i nie zapominaj o modlitwie o uleczenie z trucizny. Nigdy nie wiadomo kiedy, na szlaku pojawi się coś jadowitego. Noś przy sobie jak najwięcej ziół. Na każdą okoliczność! W najgorszym wypadku będziesz mogła zaparzyć ziołowej herbaty, ale czasami mogą uratować życie. I noś przy sobie solidny kij. To dodaje szacunku w oczach gawiedzi, a jak przyjdzie co do czego i w głowie nie zostanie Ci nawet pół wersu modlitwy, zawsze można zdzielić nim kogoś w łepetynę. A i w podróży wygodniej. Pilnuj sakiewki! Pamiętaj, że podróżujesz z trzema chłopcami, a chłopcy uwielbiają wydawać pieniądze na zbytki. Musisz im to wybijać z głowy, jeśli nie chcesz jeść korzonków i pić źródlanej wody. Nigdy nie ufaj Nerakijczykom! Nie ważne jak słodkie są ich słowa, zawsze gdzieś za nimi ukryty jest sztylet. Najczęściej zatruty. I uważaj na magów. Nie tych w czerni. Po tych zawsze wiadomo, że należy spodziewać się wszystkiego co najgorsze. Uważaj na tych okrytych czerwienią i bielą. Ci pierwsi są nieprzewidywalni, a tych drugich nigdy nie zrozumiesz. Ich pojęcie dobra, zwykle nijak ma się do tego co zwykli ludzie zwykli tak nazywać. I uważaj na siebie córeczko...

Na ostatnie słowa Amarys ryknęła płaczem i rzuciła się w ramiona kapłanki, która od ataku smoka wydawała się jej coraz bardziej stara, krucha i bezbronna, mimo że nadal pełna mocy. Przez jedną szaloną chwilę zapragnęła zostać w Haven, pomagać i wspierać Zimirę na ile tylko mogła. Szybko jednak zdusiła tę myśl. Jej życie miało inny cel, inny obowiązek wyznaczony jej przez Habbakuka. Z trudem oderwała się od ciała Zimiry i otarła oczy, zdając sobie sprawę, że od tej pory jej życie będzie niekończącym się pasmem Obowiązku i Powinności, jak życie każdego innego kapłana. I mimo utraty wolności, za jaką jeszcze dekadzień temu tak niemożebnie tęskniła czuła, że tak właśnie powinno wyglądać jej życie.
 
Sayane jest offline