Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2011, 22:06   #204
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
-Kurwa
-Choroszo, jak najszybciej.
-Słuchaj Misza, jacy to kolesie? - mówił spokojnie, choć w wnętrzu był cholernie pobudzony. Rzucił na stół torbę sportową, wsadził tam subkarabinek, drugi pistolet, zgarnął jeszcze kilka ciuchów (które były czyste). Do tego kilka innych drobnych rzeczy, które znalazły się na stole. Do tego ta mała walizeczka, gdzie trzymał Walthera.
-Na jednego wołali Tokogawa, on jest tym noo.. cynkiem? Ten co węszy.
-Cynglem?
-Tak, cynglem.
-A gdzie o tym się dowiedziałeś?
-W klubie Linen Lounge.

"Kurde, to ten sam klub, gdzie spotkali się z Arato"

-Czyli byłeś cynglem?
-Niet... znaczit tak, bylem cynglem.
-Dobra dzięki.
-Pozhaluista.
-Będę się kręcił w Alderney, w waszej okolicy - i zakończył rozmowę, nie czekając na odpowiedź. Upchał jeszcze jeansową kurtkę do torby, zarzucił skórzaną na ramię i po zamknięciu drzwi biegiem ruszył na zewnątrz. Miał dziwne przeczucie, że Misza mógł się troche spóźnić z telefonem.
Był już na parterze, gdy przy drzwiach pojaiwł się Siergiej, dozorca.
-O pan Love, a gdzie się tak spieszysz? Gdyby była noc, to bys pewnie wszystkich pobudził.
-Niestety Siergiej, armia anulowała mi urlop w trybie pilnym, mam za kilka godzin zameldowąc się w bazie w Bostonie. Mam nadzieję, że jeszcze coś dzisiaj odlatuje w tamtym kierunku.
-Współczuję.
Ale Raya już nie było, pędził na złamanie karku w stronę najbliższego, chociaż trochę odludnego miejsca. Zmienił jednak zdanie, ssanie w żołądku było silniejsze od niego.

***

Z hamburgerem w dłoni zastanawiął się, co zrobić.
"A co jesliu to był fałszywy alarm? Chociaż nie, Rosjanie raczej nie skumali się z Yakuzą. Do mieszkania już nie wrócę, w końcu lecę do Bostonu" - Ray dopiero teraz zdął sobie sprawę, jaką gafę popełnił. Jedno kłamstwo, al już w razie W nie ma co wracać, przynajmniej w najbliższym czasie. Gorzej z rachunkami. Ale o te też się za bardzo nie martwił, jakoś ureguluje należności, nie są one zbytnio wysokie, prawie cały czas spędzął na mieśćie, biegając, jeżdząć, strzelając, uciekająć, waląć po mordzie, wykonująć egzekucje...
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline