Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2011, 22:42   #15
Zekhinta
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Zoe musiała przyznać, że gdy pojawili się na meczu w dupie miała całe zadanie. Lubiła motorball. I gdyby nie to, że bardziej niż motorball lubiła walczyć to pewnie już dawno próbowała by swoich sił w tym sporcie. Był niebezpieczny, brutalny, przeciwnicy byli silni i bezwzględni... Łatwo tu było stracić życie, ale warto było, jeśli przed śmiercią zafundowali ci taką zabawę!

Nie miała jednak najmniejszej wątpliwości komu kibicować. Żałowała tylko, że Jasugun nie pobawił się dłużej z Gistronem. Chociaż rana po ostrzu piły z wczorajszej walki nie była zbyt głęboka czy dotkliwa to łowczyni odczuwała ją dotkliwie. Była plamą na honorze. Stocka już wykończyli, ale Zoe czuła, że nie będzie mogła uznać rachunków za wyrównanych, zanim nie wykończy wszystkich, których Fabryka wskazała w zleceniu.

Dlatego też tak bardzo ucieszyła ją porażka Gistrona. Dumny i arogancki na pewno boleśnie odczuł utratę tytułu. Gdy ogłoszono nowego mistrza, Zoe wrzasnęła z radości wraz z zresztą tłumu. W tak dobrym nastroju nie mogła się już doczekać, kiedy dorwie byłego mistrza motorballu w swoje ręce...

Gdy po meczu szli wraz ze Spikem i Slevinem, łowczyni trzymała się trochę z tyłu i patrzyła na plecy swoich towarzyszy. Spike’e szanowała już od dawna. Niejednokrotnie widziała go na mieście, czasem zdarzyło się, że zapolowali na tego samego ściganego zupełnie wtedy, gdy się pierwszy raz spotkali. Nie utrzymywali żadnych kontaktów, ale te szczątkowa więź, jaka się miedzy nimi nawiązała była czymś, co bardzo cieszyło łowczynię. Odkąd Łajza i reszta gangu zostali zamordowani Zoe z nikim się nie związała. Nie szukała przyjaciół, rodziny, żadnych kontaktów. Chodziła co prawda do Baru Kansas i na mecze motorballu ale zawsze sama i nawet, jeśli spotkała kogoś ‘znajomego’ to spędziła z nim tylko chwilę na niezobowiązującej pogawędce.

Teraz zaczynało się to zmieniać. Spike wzbudzał zaufanie. Łowczyni wiedziała, że umie sobie poradzić, że jej silny i, że można na nim polegać. Chociaż jeszcze nie zdawała sobie z tego sprawy to już zaakceptowała go jako kogoś bliskiego, jako osobę, której na pewno pomoże w potrzebie.

Sytuacja wyglądała trochę inaczej, jeśli chodzi o Slevina. Najpierw kobieta traktowała go jako niepotrzebny, nic nie znaczący ciężar u nogi. Ale po pierwszej części zlecenie zmieniła zdanie i zdawała sobie z tego sprawę. Był dobrym wojownikiem i miał w sobie coś, co nie pozwalało go nie lubić. Więc gdy wczoraj wieczorem wyciągnął do niej rękę, nie mogła zareagować inaczej, jak spontanicznie uścisnąć wyciągniętą dłoń i uśmiechnąć się szczerze.

I teraz zaśmiała się cicho pod nosem na wspomnienie wczorajszej jatki. Tak, każde z nich pokazało, co potrafi! Szybko jednak wróciła myślami do rzeczywistości. Czekała ich kolejna część zadania.

Gdy tylko przekroczyli prób knajpy, jasnym stało się, że tak łatwo nie pójdzie. Slevin od razu ruszył w tan i Zoe nie miała zamiaru zostawić całej zabawy dla niego. Szybko doskoczyła do najbliższego przeciwnika i sprzedała mu mocny, prawy prosty. Głowa golasa odskoczyła do tyłu z głuchym chrupnięciem, i zanim człowiek zwalił się na podłogę łowczyni już posłała kopnięcie boczne kolejnemu z przeciwników. Ale to były płotki. Kobieta pobawiła się z nimi trochę, rozgrzewając się przed prawdziwą walką.

I w końcu stanęła twarzą w twarz z jednym z ochroniarzy. Z szerokim, radosnym uśmiechem rozpoczęła taniec. Szybko i zwinnie uskakiwała przeciwnikowi ciągle zmieniając miejsce. Jednocześnie zadawała cyborgowi szybkie, mocne ciosy, a to pod żebra, a to w nerkę, a to w twarz. Im dłużej to trwało tym bardziej rosła wściekłość jej przeciwnika, który w końcu zaczął działać bezmyślnie. Wtedy też Zoe zakończyła zabawę, podcięła cyborga i gdy runął na twarz wskoczyła mu na plecy, chwyciła głowę w obie ręce i przekręciła szybko i mocno.

Z kolejnym z ochroniarzy nie bawiła się już zbyt długo. Kilka celnych kopnięć i kolejne ciało padło na podłogę.

Kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu. Oprócz jej towarzyszy i przyszłej ofiary, nie został już tu nikt godny uwagi.
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline