Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2011, 22:26   #100
Arsene
 
Arsene's Avatar
 
Reputacja: 1 Arsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwuArsene jest godny podziwu
Decyzja zapadła. Grupa skierowała się do magazynu na poszukiwanie broni, o której mówiła kobieta. Coś, co mogło zabić ich wroga, kimkolwiek on teraz był, a żołnierze odnosili wrażenie, że jest nim każdy. Bez wyjątków.

Ponownie przeszli korytarz, minęli przeciętego drzwiami Niemca.

- I co teraz? - spytał Adam.
- Mamy wiedzieć, jak to znajdziemy - mruknął bez przekonania Dębski.

Ruszyli. Kluczyli między skrzyniami, a złość powoli narastała. Nie widzieli nic, co różniło by się od poprzednich skrzyń. Jedną nawet otworzyli. Były w niej powyginane kawałki metalu wrzucone w wysłaną zabezpieczającym materiałem pojemniku. Nic ciekawego, nic przydatnego.

Po kolejnych dziesięciu minutach Edward zwyczajnie zatrzymał się i wskazał ręką jedną z drewnianych, niedużych skrzyni.

- To ta. Nie pytajcie skąd wiem. Po prostu wiem.

To było dziwne. Dziwne do granic możliwości. Wszystko mówiło żołnierzowi, że to ta skrzynia, ta jedyna, ta właściwa. Szybko wynieśli ją na środek i otworzyli. Z pancerzem nie było to trudne.

W środku znajdowały się dwa szklane flakoniki i urządzenie, w które ten flakonik można było włożyć. Wyglądało jak kawałek rury z panelem sterującym i stykiem, żeby podłączyć to do czegoś. Na pewno nie sprawiało to wrażenia broni. I wówczas żołnierz w pancerzu ponownie przemówił syntetycznym głosem.

- Chyba musimy zamontować to w jego statku. To on trzyma go przy życiu. Mam w pancerzu... zdjęcia wraku. Widzę go... to niesamowite. Żałujcie, że tego nie widzicie. Myślę i zdjęcie się powiększa - ton amerykanina przez chwilę był nieco nieobecny. - Trzeba otworzyć klapę pod wejściem do statku. Tam trzeba wprowadzić zawartość jednej z fiolek.

Fiolki wyglądały na puste. Adam pierwszy domyślił się, że pewnie jest to jakiś bezbarwny gaz, a to aplikator.

- Wiecie jak trafić do tego faceta? - Adam podzielił się wątpliwościami.
- Pewnie, korytarzem technicznym gdzieś z tamtej strony - odpowiedział kapitan.

Ruszyli w dalszą drogę. Znalezienie tych właśnie drzwi do korytarza zajęło trochę czasu. Wszyscy byli zmęczeni, wycieńczeni i głodni. Nie mogli się jednak zatrzymać, to już niedługo miało się skończyć. Mrok przejść technicznych nie straszył już tak jak wcześniej. Wiedzieli, że osoba odpowiedzialna za to, co się działo jest coraz bliżej i chyba ma wobec nich dobre zamiary. Niekoniecznie oni musieli mieć takie same zamiary wobec niego.

Wreszcie dotarli do korytarza zwieńczonego salą z wrakiem. Wszyscy czuli niepokój i zmęczenie, lecz chyba nie czuli już strachu. Raczej podniecenie faktem, że to już ostatnie kroki. Zginą, albo będą już o krok od wyjścia. Potem tylko kobieta i będą wolni. Tak przynajmniej sobie mówili, w głębi ducha jedynie chowając wątpliwości.

Drzwi otworzyły się same. Moc obiektu X9 była tutaj wyjątkowo wyczuwalna. Powietrze było gęste, pewność siebie i poczucie siły wyparowało. Mężczyzna ubrany w fartuch jednego z naukowców wyszedł z wraku, który wyglądał już znacznie lepiej. X9 przygotowywał się do podróży.

- Ładne wdzianko - rzucił do Edwarda luźno. - Jakieś problemy? Kto to? - zapytał wskazując na Adama.

To właśnie on miał w plecaku aplikator i jedną fiolkę. Druga przypadła w udziale kapitanowi. Klapa była otwarta, wystarczyło podłączyć i wcisnąć jeden z dwóch przycisków. Nieoznaczonych, szarych przycisków. Lewy, albo prawy. Coś mówiło polarnikowi, że jeden z guzików uwalnia gaz, a drugi aplikuje zawartość do pojazdu. Wystarczyło podłączyć i sprawdzić. Była tylko jedna przeszkoda - X9 stojący między nimi, a pojazdem.
 
__________________
Także tego
Arsene jest offline