| Po długiej podróży wiedźmin dotarł do Rajczewa . Sama wędrówka nie warta jest wspomnienia , gdyż pilnujący jak jakiś pospolitych przestępców żołnierze jakiegoś Rolanda kazali im zawrzeć gębę , przez co całą drogę spędzili w kompletnej ciszy . Galen przyglądał się uważnie miejscu do którego zaprowadzili jego , Brega oraz napotkanego elfa . Trafili do jakiejś piwnicy wypełnionej po brzegi baryłkami najprawdopodobniej pełnych przeróżnych alkoholi . Wchodząc do środka pierwsze na co zwrócił wiedźmin uwagę była postać siedząca przy ogromnym stole , a konkretnie dwie postacie . Jedną z nich był Vernon Roche ! dowódca niebieskich pasów – elitarnego oddziału Temerii do zwalczania wiewiórek , ale podobno nie tylko . Roche był człowiekiem który wykonywał rozkazy których inni by się nie podjęli . Skoro jest tutaj ten skurwysyn to możemy się tutaj spodziewać wszystkiego …. Rozmyślał Galen .
Obok Rocha siedziała kobieta w dwukolorowym mundurze . Wiedźmin jej nie znał jednak patrząc po mundurze Galen domyślił się , że należała do oddziałów specjalnych Redanii .
Więźniowie wepchnięci do piwnicy otrzymali polecenie by zasiąść za stołem i czekać na gospodarza . Tak też łowca potworów uczynił zasiadając koło swojego towarzysza wymieniając przy okazji ponure spojrzenia które wszystko mówiły . Znowu jesteśmy uwięzieni …. Jak jakaś cholerna tradycja lub fatum .
Gdy tylko Galen zasiadł do stołu przyjrzał się czwartemu więźniowi . Dopiero teraz zwrócił uwagę na elfkę której ręce były skrępowane , zaś w ustach miała wepchnięty kawałek szmaty . Cóż… , nie tylko my wpadliśmy- pomyślał .
Długo mutant nie czekał gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem , a z nich wyleciał z łoskotem elf . Tuż za nim pojawił się potężnie zbudowany wąsaty człowiek prawdopodobnie gospodarz. Już to jedno przedstawienie wystarczyło by poznać że człowiek ten do uległych nie należy . Język jak się po chwili okazało też miał cięty .
Wiedźmin przysłuchiwał się rozmowie pomiędzy tajnymi służbami Redanii i Temerii jednocześnie bawiąc się swoim medalionem .
Nie wdając się w szczegóły kobieta siedząca koło Rocha oskarżała Rolanda o wywołanie jakiejś wojny domowej . Gospodarz natomiast używając ciętej riposty zakończył szybko wszelkie wywody . Cholerna polityka …. Znowu chcą w nią wciągnąć wiedźminów , którzy nade wszystko cenią sobie neutralność
Nastąpiła chwilowa pauza którą przerwał gospodarz kierując swój wzrok na więźniach . Ku zaskoczeniu wszystkich z miną dobrego wujaszka Roland oświadczył , że mogą odejść w każdej chwili . Dodał też , że ma dla nich robotę . Mieli by zlikwidować Vodyanoi których niedawno spotkali i to za okrągłe 200 koron ! Dodatkowo podbita cena przez towarzysza do 210 brzęczących monet było pokusą trudną do odrzucenia. Zwłaszcza , że wiedźmini nie narzekali na zbytni nadmiar gotówki . Galen jednak nie nabrał się tak łatwo na ten grzeczny ton gospodarza . Domyślał się , że za tym człowiekiem kryje się potwór w ludzkiej skórze . Skoro doprowadził szybko do porządku ludzi z oddziałów specjalnych musi być albo bardzo poważaną tutaj osobistością , albo cholernym draniem z którym wszyscy się muszą liczyć . Co gorsza mogło się okazać , że i jedno i drugie .
Wiedźmin przestał w końcu bawić się medalionem i spojrzał na gospodarza .
- Powiadacie Panie , że robota ma być wykonana tak by więcej Vodyanoi nie pojawili się na trakcie .
-Poinformować muszę zatem , że wybicie do nogi tych stworów nie wchodzi w grę .
-Jest ich po prostu za dużo i sądzę że doborowy odział wiedźminów miał by problem z usunięciem problemu w zwykły sposób .
-Potwory trzeba wygonić sposobem – ciągnął dalej swój wywód wiedźmin .
- Wyrażę się więc jasno . Potrzebujemy więcej informacji na temat siedliska potworów .
-Trzeba usunąć źródło problemu nie jego skutki .
-Mam pewne przypuszczenia , że ryboludy przemieszczają się podwodnymi grotami ale muszę to potwierdzić . -By to zrobić potrzebujemy maga ! .
- Jak szanowny gospodarz się domyśla nawet wiedźmini nie potrafią oddychać pod wodą .
- Wytrzymujemy tyle co zwykli ludzie.
-Jeżeli moje przypuszczenia będą prawdziwe – dodał- będziemy w stanie rozwiązać problem na stałe , a nie na jakiś czas.
- I teraz przejdę do mojego pytania . -Czy jest w pobliżu ktoś wyznający się na magii . I czy wspomoże naszą wyprawę przeciwko potworom ? - zakończył pytaniem swój długi monolog Galen patrząc cały czas w twarz gospodarza wyczekując jego odpowiedzi .
-Jak to powiadasz, siedlisko, jest kurewsko niesprecyzowane. Jest, w cholerę i jeszcze dalej, pod wodą.
Tyle, jeśli chodzi o fakty. Mam zdradzać domysły?
- Co do faktów wszystko się zgadza . - Jeżeli zaś chodzi o domysły możecie nam je zdradzić jeżeli są istotne dla sprawy lub przemilczeć .
-Wasza sprawa gospodarzu .
-Nie zmienia to jednak faktu , że potrzebujemy mieć możliwość oddychania pod wodą .
-I to nie przez dwie trzy minuty bo to stanowczo za mało .
-Dlatego też pytam o maga w okolicy.
Magnat spojrzał w górę, jakby coś go zawołało, po czym zamyślił się chwilę. -Czas to pieniądz albo i więcej-rzekł sknerowato. -Ale inwestycje wymagają czasu-skrzywił się lekko. -To są coraz liczniejsze patrole. Patrole to forma zorganizowana. Formy zorganizowane są organizowane przez organizującego.
Organizujący i organizowani to fragment hierarchii.
Tego ścierwa jest więcej niż pierdolonych komarów w lecie przy jeziorze.
Sami wiecie jak upierdliwe są te małe kurewki wypijające krew, ale po nich są tylko cholernie swędzące bąble, a te pieprzone ryboludy generują same straty.
Skoro jest ich więcej to ktoś nimi musi zarządzać i ten ktoś musi mieć pamagierów, którzy zarządzają innymi, bo by się wszystko to rozdupczyło.
To są zaawansowane wszy. Dobrze rozwinięte metalurgicznie, więc nie są prymitywami z obłupanym kamieniem w łapie. Są inteligentne na przedziale "trochę mniej" do "trochę bardziej niż ludzie", a to musi się trzymać więcej niż na jednej, wielkiej, tłustej maciorze.
Wnioskujcie dalej sami, bo nie mam czasu. Lub nie wnioskujcie, bo mogę się mylić. Coś jeszcze ?-zastanowił się przez chwilę.
-Ach tak. Przebywanie pod wodą jest problemem całkiem do przeskoczenia. Nadworny czarodziej ma już wprawę w skakaniu.
Przyślę go do was jutro. Nalegam na pozostanie na noc-uśmiechnął się szeroko. - Dziękuję za informację - uśmiechnął się wiedźmin .
- Rozpatrzymy i tę możliwość eliminacji potworów .
-Dziękuje też , że zechciał nam pan załatwić spotkanie z magiem .
-Skraca to czas w jego poszukiwaniu .
- Zatem jeżeli nie macie gospodarzu nic przeciwko teraz chętnie bym coś zjadł i się napił .
-Podróż trochę trwała a mój żołądek od dawna nie był zapełniony - uśmiechnął się znowu mutant .
-Oczywiście przyjmujemy gościnę , a rano zaczniemy przygotowania .
Wiedźmin zabrał się za pałaszowanie jadła znajdującego się przy stole , a w rzeczywistości oczekiwał momentu gdy gospodarz opuści piwnicę . Coś ukrywa ten cały Roland – zamyślił się mutant . Trzeba będzie popytać o niego w okolicy a choćby i teraz . Przed nami siedzą dowódcy elitarnych oddziałów najpotężniejszych królestw północy . Jeżeli oni nic nie wiedzą to trudno będzie o lepszego informatora .
Gdy tylko gospodarz opuścił swych gości Galen odczekał dodatkową chwilę aż odgłos głuchych kroków całkowicie zanikł po czym zwrócił się twarzą do Vernona Rocha .
-Ten cały Roland – zagadnął- zawsze ukrywa przed gośćmi jaki z niego skurwysyn czy tylko dziś ? Lubię wiedzieć z kim pracuję stąd moje pytanie – uprzedził dowódcę niebieskich pasów wiedźmin .
-Ostatnio łatwowierność nie sprzyja wiedźmińskim interesom – dodał ujawniając lekki uśmiech na twarzy .
-To...-wskazał głową zamknięte drzwi
-...chuj-dokończył.
-Zdążyłem zauważyć - uśmiechnął się szczerze wiedźmin .
-Interesuje mnie jednak jego stosunek do interesów .
-Czy gdy coś mówi to dotrzymuje słowa ? Często zmienia warunki umowy ? i czy na koniec przypadkiem nie wylądujemy w lochu jak będzie po wszystkim - uśmiechną się znowu jednak ostatnie słowa powodowały nieprzyjemny uraz w pamięci mutanta przez co na jego czole pojawiły się mimowolne zmarszczki .
-Dopóki mu się to nie opłaca, to nic wam nie zrobi. To chędożony skurwiel, ale nie robi nic przez jakieś durne widzimisie.
-Jak będzie chciał się wysrać to też najpierw pomyśli czy mu się to opłaca.
-Jeśli nie zrobicie czegoś durnego, to powinniście czuć się bezpieczni.
- Rozumiem , że to typ skąpca który zrobi wszystko by wyszło na jego . Do tego z domieszką megalomanii i z kompleksem małego fajfusa .
- A z czystej ciekawości były może sytuacje gdy ktoś jednak zrobił coś durnego ? jak to się skończyło - zapytał zaciekawiony łowca potworów .
Roche rozejrzał się, po czym wsparł łokcie na blacie, automatycznie przybliżając się do zgromadzonych. Otworzył usta, po czym spojrzał na szefową Pogoni. -Relinven to skurwysyn pełną gębą. Nie ma osób, które mu podpadły. Już nie ma-uśmiechną się krzywo, powracając do poprzedniej pozycji.
-Najczęściej dyndają. Z drzewek czy budynków, jeden pies. Pętle nakładają sobie sami, a ten pierdolony grubas ma czyściutkie rączki-wtrąciła Lena.
-Przynajmniej ci mniej ważni-dodał Roche, przechylając kieliszek cytrynówki.
-Ci z wyższych sfer żyją, ale wy się do nich nie zaliczacie-warknęła z przekąsem kapitan Sav
-Domyśliłem się , że w tym przemiłym uśmieszku pana gospodarza kryje się coś sztucznego. -Cóż przynajmniej teraz wiemy na czym stoimy .
-Mniej więcej - dodał wiedźmin zastanawiając się czy cała ta wyprawa jest warta te pieniądze.
-Gówno wiecie-splunął Roche.
-Mnie poprosił o spotkanie jak człowiek, ale koleżankę Lenę wydymał. Nie trudno ci siedzieć koleżanko? Dupcia nie boli?
-Spierdalaj-warknęła ze złością, a gdyby wzrokiem można było zadać kuksańca, bez dotykania zatłukłaby szefa Niebieskich Pasów.
-W każdym razie, nawet czarodziejki gówno wiedzą. Jak to się wyraziła Merigold: "Niesondowalna kurwa."-cmoknął.
-Teraz przynajmniej wiecie, że nic nie wiecie...
Rozmowa została przerwana przez nadchodzących strażników Rolanda . Nadszedł czas pójść do swoich pokoi na spoczynek . |