Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2011, 19:42   #5
Koening
 
Reputacja: 1 Koening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodze
Po długiej podróży wiedźmin dotarł do Rajczewa . Sama wędrówka nie warta jest wspomnienia , gdyż pilnujący jak jakiś pospolitych przestępców żołnierze jakiegoś Rolanda kazali im zawrzeć gębę , przez co całą drogę spędzili w kompletnej ciszy . Galen przyglądał się uważnie miejscu do którego zaprowadzili jego , Brega oraz napotkanego elfa . Trafili do jakiejś piwnicy wypełnionej po brzegi baryłkami najprawdopodobniej pełnych przeróżnych alkoholi . Wchodząc do środka pierwsze na co zwrócił wiedźmin uwagę była postać siedząca przy ogromnym stole , a konkretnie dwie postacie . Jedną z nich był Vernon Roche ! dowódca niebieskich pasów – elitarnego oddziału Temerii do zwalczania wiewiórek , ale podobno nie tylko . Roche był człowiekiem który wykonywał rozkazy których inni by się nie podjęli .


Skoro jest tutaj ten skurwysyn to możemy się tutaj spodziewać wszystkiego …. Rozmyślał Galen .


Obok Rocha siedziała kobieta w dwukolorowym mundurze . Wiedźmin jej nie znał jednak patrząc po mundurze Galen domyślił się , że należała do oddziałów specjalnych Redanii .


Więźniowie wepchnięci do piwnicy otrzymali polecenie by zasiąść za stołem i czekać na gospodarza . Tak też łowca potworów uczynił zasiadając koło swojego towarzysza wymieniając przy okazji ponure spojrzenia które wszystko mówiły .


Znowu jesteśmy uwięzieni …. Jak jakaś cholerna tradycja lub fatum .


Gdy tylko Galen zasiadł do stołu przyjrzał się czwartemu więźniowi . Dopiero teraz zwrócił uwagę na elfkę której ręce były skrępowane , zaś w ustach miała wepchnięty kawałek szmaty .


Cóż… , nie tylko my wpadliśmy- pomyślał .


Długo mutant nie czekał gdy nagle drzwi otworzyły się z hukiem , a z nich wyleciał z łoskotem elf . Tuż za nim pojawił się potężnie zbudowany wąsaty człowiek prawdopodobnie gospodarz. Już to jedno przedstawienie wystarczyło by poznać że człowiek ten do uległych nie należy . Język jak się po chwili okazało też miał cięty .

Wiedźmin przysłuchiwał się rozmowie pomiędzy tajnymi służbami Redanii i Temerii jednocześnie bawiąc się swoim medalionem .


Nie wdając się w szczegóły kobieta siedząca koło Rocha oskarżała Rolanda o wywołanie jakiejś wojny domowej . Gospodarz natomiast używając ciętej riposty zakończył szybko wszelkie wywody .

Cholerna polityka …. Znowu chcą w nią wciągnąć wiedźminów , którzy nade wszystko cenią sobie neutralność


Nastąpiła chwilowa pauza którą przerwał gospodarz kierując swój wzrok na więźniach . Ku zaskoczeniu wszystkich z miną dobrego wujaszka Roland oświadczył , że mogą odejść w każdej chwili . Dodał też , że ma dla nich robotę . Mieli by zlikwidować Vodyanoi których niedawno spotkali i to za okrągłe 200 koron ! Dodatkowo podbita cena przez towarzysza do 210 brzęczących monet było pokusą trudną do odrzucenia. Zwłaszcza , że wiedźmini nie narzekali na zbytni nadmiar gotówki . Galen jednak nie nabrał się tak łatwo na ten grzeczny ton gospodarza . Domyślał się , że za tym człowiekiem kryje się potwór w ludzkiej skórze . Skoro doprowadził szybko do porządku ludzi z oddziałów specjalnych musi być albo bardzo poważaną tutaj osobistością , albo cholernym draniem z którym wszyscy się muszą liczyć . Co gorsza mogło się okazać , że i jedno i drugie .


Wiedźmin przestał w końcu bawić się medalionem i spojrzał na gospodarza .

- Powiadacie Panie , że robota ma być wykonana tak by więcej Vodyanoi nie pojawili się na trakcie .

-Poinformować muszę zatem , że wybicie do nogi tych stworów nie wchodzi w grę .

-Jest ich po prostu za dużo i sądzę że doborowy odział wiedźminów miał by problem z usunięciem problemu w zwykły sposób .

-Potwory trzeba wygonić sposobem – ciągnął dalej swój wywód wiedźmin .

- Wyrażę się więc jasno . Potrzebujemy więcej informacji na temat siedliska potworów .

-Trzeba usunąć źródło problemu nie jego skutki .

-Mam pewne przypuszczenia , że ryboludy przemieszczają się podwodnymi grotami ale muszę to potwierdzić .

-By to zrobić potrzebujemy maga ! .


- Jak szanowny gospodarz się domyśla nawet wiedźmini nie potrafią oddychać pod wodą .

- Wytrzymujemy tyle co zwykli ludzie.

-Jeżeli moje przypuszczenia będą prawdziwe – dodał- będziemy w stanie rozwiązać problem na stałe , a nie na jakiś czas.

- I teraz przejdę do mojego pytania .

-Czy jest w pobliżu ktoś wyznający się na magii . I czy wspomoże naszą wyprawę przeciwko potworom ? - zakończył pytaniem swój długi monolog Galen patrząc cały czas w twarz gospodarza wyczekując jego odpowiedzi .

-Jak to powiadasz, siedlisko, jest kurewsko niesprecyzowane. Jest, w cholerę i jeszcze dalej, pod wodą.
Tyle, jeśli chodzi o fakty. Mam zdradzać domysły?


- Co do faktów wszystko się zgadza .

- Jeżeli zaś chodzi o domysły możecie nam je zdradzić jeżeli są istotne dla sprawy lub przemilczeć .

-Wasza sprawa gospodarzu .


-Nie zmienia to jednak faktu , że potrzebujemy mieć możliwość oddychania pod wodą .

-I to nie przez dwie trzy minuty bo to stanowczo za mało .

-Dlatego też pytam o maga w okolicy.


Magnat spojrzał w górę, jakby coś go zawołało, po czym zamyślił się chwilę.

-Czas to pieniądz albo i więcej-rzekł sknerowato.

-Ale inwestycje wymagają czasu-skrzywił się lekko.

-To są coraz liczniejsze patrole. Patrole to forma zorganizowana. Formy zorganizowane są organizowane przez organizującego.
Organizujący i organizowani to fragment hierarchii.
Tego ścierwa jest więcej niż pierdolonych komarów w lecie przy jeziorze.
Sami wiecie jak upierdliwe są te małe kurewki wypijające krew, ale po nich są tylko cholernie swędzące bąble, a te pieprzone ryboludy generują same straty.
Skoro jest ich więcej to ktoś nimi musi zarządzać i ten ktoś musi mieć pamagierów, którzy zarządzają innymi, bo by się wszystko to rozdupczyło.
To są zaawansowane wszy. Dobrze rozwinięte metalurgicznie, więc nie są prymitywami z obłupanym kamieniem w łapie. Są inteligentne na przedziale "trochę mniej" do "trochę bardziej niż ludzie", a to musi się trzymać więcej niż na jednej, wielkiej, tłustej maciorze.
Wnioskujcie dalej sami, bo nie mam czasu. Lub nie wnioskujcie, bo mogę się mylić. Coś jeszcze ?
-zastanowił się przez chwilę.

-Ach tak. Przebywanie pod wodą jest problemem całkiem do przeskoczenia. Nadworny czarodziej ma już wprawę w skakaniu.
Przyślę go do was jutro. Nalegam na pozostanie na noc
-uśmiechnął się szeroko.

- Dziękuję za informację - uśmiechnął się wiedźmin .

- Rozpatrzymy i tę możliwość eliminacji potworów .

-Dziękuje też , że zechciał nam pan załatwić spotkanie z magiem .

-Skraca to czas w jego poszukiwaniu .

- Zatem jeżeli nie macie gospodarzu nic przeciwko teraz chętnie bym coś zjadł i się napił .

-Podróż trochę trwała a mój żołądek od dawna nie był zapełniony - uśmiechnął się znowu mutant .

-Oczywiście przyjmujemy gościnę , a rano zaczniemy przygotowania .

Wiedźmin zabrał się za pałaszowanie jadła znajdującego się przy stole , a w rzeczywistości oczekiwał momentu gdy gospodarz opuści piwnicę .


Coś ukrywa ten cały Roland – zamyślił się mutant . Trzeba będzie popytać o niego w okolicy a choćby i teraz . Przed nami siedzą dowódcy elitarnych oddziałów najpotężniejszych królestw północy . Jeżeli oni nic nie wiedzą to trudno będzie o lepszego informatora .


Gdy tylko gospodarz opuścił swych gości Galen odczekał dodatkową chwilę aż odgłos głuchych kroków całkowicie zanikł po czym zwrócił się twarzą do Vernona Rocha .

-Ten cały Roland – zagadnął- zawsze ukrywa przed gośćmi jaki z niego skurwysyn czy tylko dziś ? Lubię wiedzieć z kim pracuję stąd moje pytanie – uprzedził dowódcę niebieskich pasów wiedźmin .

-Ostatnio łatwowierność nie sprzyja wiedźmińskim interesom – dodał ujawniając lekki uśmiech na twarzy .

-To...-wskazał głową zamknięte drzwi
-...chuj-dokończył.

-Zdążyłem zauważyć - uśmiechnął się szczerze wiedźmin .

-Interesuje mnie jednak jego stosunek do interesów .


-Czy gdy coś mówi to dotrzymuje słowa ? Często zmienia warunki umowy ? i czy na koniec przypadkiem nie wylądujemy w lochu jak będzie po wszystkim - uśmiechną się znowu jednak ostatnie słowa powodowały nieprzyjemny uraz w pamięci mutanta przez co na jego czole pojawiły się mimowolne zmarszczki .

-Dopóki mu się to nie opłaca, to nic wam nie zrobi. To chędożony skurwiel, ale nie robi nic przez jakieś durne widzimisie.

-Jak będzie chciał się wysrać to też najpierw pomyśli czy mu się to opłaca.

-Jeśli nie zrobicie czegoś durnego, to powinniście czuć się bezpieczni.

- Rozumiem , że to typ skąpca który zrobi wszystko by wyszło na jego . Do tego z domieszką megalomanii i z kompleksem małego fajfusa .

- A z czystej ciekawości były może sytuacje gdy ktoś jednak zrobił coś durnego ? jak to się skończyło - zapytał zaciekawiony łowca potworów .

Roche rozejrzał się, po czym wsparł łokcie na blacie, automatycznie przybliżając się do zgromadzonych. Otworzył usta, po czym spojrzał na szefową Pogoni.

-Relinven to skurwysyn pełną gębą. Nie ma osób, które mu podpadły. Już nie ma-uśmiechną się krzywo, powracając do poprzedniej pozycji.

-Najczęściej dyndają. Z drzewek czy budynków, jeden pies. Pętle nakładają sobie sami, a ten pierdolony grubas ma czyściutkie rączki-wtrąciła Lena.

-Przynajmniej ci mniej ważni-dodał Roche, przechylając kieliszek cytrynówki.

-Ci z wyższych sfer żyją, ale wy się do nich nie zaliczacie-warknęła z przekąsem kapitan Sav

-Domyśliłem się , że w tym przemiłym uśmieszku pana gospodarza kryje się coś sztucznego.

-Cóż przynajmniej teraz wiemy na czym stoimy .

-Mniej więcej - dodał wiedźmin zastanawiając się czy cała ta wyprawa jest warta te pieniądze.

-Gówno wiecie-splunął Roche.

-Mnie poprosił o spotkanie jak człowiek, ale koleżankę Lenę wydymał. Nie trudno ci siedzieć koleżanko? Dupcia nie boli?

-Spierdalaj-warknęła ze złością, a gdyby wzrokiem można było zadać kuksańca, bez dotykania zatłukłaby szefa Niebieskich Pasów.

-W każdym razie, nawet czarodziejki gówno wiedzą. Jak to się wyraziła Merigold: "Niesondowalna kurwa."-cmoknął.

-Teraz przynajmniej wiecie, że nic nie wiecie...


Rozmowa została przerwana przez nadchodzących strażników Rolanda . Nadszedł czas pójść do swoich pokoi na spoczynek .
 
Koening jest offline