Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2011, 17:06   #166
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Korytarz zdawał się dłużyć w nieskończoność. Po drodze mijali drzwi, jednak uznali, że nie są godne uwagi, zapewne były to pomieszczenia sypialniane i tym podobne. Ich interesowało coś w stylu stacji kontroli. Z kolejnymi krokami słyszeli głosy. Wydawały się... ludzkie. Rozmawiali po niemiecku. Wszyscy przyspieszyli kroku i w końcu dotarli do dużego pomieszczenia.

W centrum pokoju jarzył się hologram Ziemi. Na podłodze leżały cztery ciała obcych i jedno człowieka. Ponadto w komnacie stało czterech niemieckich żołnierzy. Gwałtownie się obrócili w stronę nowych przybyszy, jednak nie szybko opuścili broń. Jeden z nich przemówił po polsku.
- Ach, to wy zostaliście na dole. Dobrze, że nie stchórzyliście. Przyda się nam wasza pomoc.
- Słuchamy - Powiedział Piotr.

Niemiecki żołnierz podszedł do plecaka leżącego na ziemi.
- Statek jest nieco dziwny. Nie możemy otworzyć żadnych drzwi. Również tych za nami. Reagują tylko na coś co mogą zrobić oni. Bynajmniej nie chodzi tu o dotyk, sprawdziliśmy - Wskazał na jeszcze ciepłe ciało obcego pod drzwiami. - No, chyba, że to zwyczajna blokada. Tak czy siak, byliście na rozwidleniu korytarzy. Nie było nas na tyle dużo byśmy mogli się rozdzielić do wszystkich czterech. Dlatego weźmiecie to C4 i pójdziecie tym korytarzem którego nikt nie zbadał. Gdy dojdziecie do pomieszczenia takiego jak to podłóżcie ładunek i równo o godzinie 18 wysadzcie, nie ważne gdzie będziecie. Przez radio skontaktowałem się z pozostałymi grupami, zrobią to samo. Te pokoje to jakieś centra dowodzenia, więc ich zniszczenie, na pewno będzie miało skutki. My skończymy podkładać te tutaj i uciekamy do windy. Streszczajcie się z tym samym. Musicie iść do korytarza który był po lewej, gdy wchodziliście. - Powiedział po czym podał każdemu po ładunku C4 i jeden pilot do wysadzenia, dostał go Damian.

Nie mieli wiele do powiedzenia, więc czym prędzej ruszyli. Do 18 zostało im czterdzieści minut. Rozwalenie wszystkich naraz mogło spowodować spięcie na tyle mocne. by udało się zniszczyć cały statek.

Wbiegli do identycznego centrum w którym znaleźli się przed chwilą. Stało tam tylko czterech obcych którzy nerwowo krzyczeli na siebie nawzajem. Cała czwórka natychmiast podniosła karabiny i błękitna krew obficie splamiła posadzkę. Szybko zaczęli przylepiać ładunki do blatów z przyciskami, pokrętłami i różnymi dziwnymi mechanizmami. Gdy skończyli zostało im dziesięć minut. Zaczęli biec z powrotem, kiedy nagle usłyszeli świst, a Michał poczuł okropny ból w nodze. Ledwo dyszący obcy, któremu z ust leciała krew, ślina i wymioty został dobity szybką serią z karabinu Geralda.
- Przeżyjesz, nie jest aż tak źle. - Powiedział Damian pomagając Michałowi wstać i zawieszając sobie jego rękę na ramieniu, to samo zrobił Piotr z drugiej strony by mogli szybciej wynieść przyjaciela. W jego lewej nodze był spory ubytek. Rana miała promień trzech centymetrów i wyraźnie było widać kość.

Droga przez korytarz z utykającym kolegą była znacznie wolniejsza. Gerald szedł z przodu. W końcu dotarli do "windy". Jednak na panelu obok widać było, że jest w połowie drogi na dół. Widać reszta zdążyła się już ewakuować. Usłyszeli wybuchy. Osiemnasta. Gerald szybko odpalił ich ładunki. W tym czasie Piotr i Damian położyli Michała przy ścianie.

Nagle statkiem zatrzęsło. W jeden chwili cała konstrukcja "igły" się urwała. Konstrukcja runęła, połamała się w pół. Jedna część wbiła się w ziemię, a druga, ta w której byli żołnierze, uderzyła w ziemię, nie dając pasażerom żadnych szans na przeżycie. Cała czwórka szybko oddaliła się od wielkiej dziury (Michał przy pomocy kolegów). W końcu statkiem przestało trząść.
Wszyscy usiedli zmęczeni pod ścianą, zasmuceni tym, że nie mieli żadnej drogi ucieczki. Na dodatek statek wciąż lewitował w powietrzu, czyli działał. Tego nie mogli tak zostawić. Michał z wielkim bólem sam stawiał kroki, prawie zemdlał, więc reszta mu pomogła dojść z powrotem do jednego z centrum dowodzenia. Teraz wszystko tam było rozwalone. Ściany były pokryte resztkami obcych, z paneli nie zostało więcej niż osmolone kawałki. Jednak drzwi były otwarte.

Tak jak wszystkie poboczne. Musieli zdecydować czy chcą iść dalej, w głąb statku, czy spróbować szczęścia w bocznych korytarzach.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline