Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2011, 18:50   #116
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
Ciemność w dużych miastach zapada szybciej niż na prowincji, dlatego Tonnego nie zdziwiło, gdy zrobiło się już niemal całkiem ciemno. Kierownica była cała lepka od potu. Ręce otwierały się i zamykały w nierównym rytmie. Nerwowo. Oczy pod zmarszczonymi brwiami starały się widzieć wszystko i wszędzie. Latały od jednego punktu do drugiego. Względem zegarka minęło niecałe 15 minut odkąd tam weszli, ale Tonny ma wrażenie, że siedzi z kółkiem od wczoraj.

Wtedy to Tonny wyłowił ruch. Mimo, że samochody jeździły tą drogą bez przerwy, ten od razu rzucił się w oczy żołnierzowi. Range Rover jechał powoli a szyby miał przyciemnione. Przejechał ulicę, na skrzyżowaniu dał lewy kierunek i nawrócił. Ręka Tonnego powędrowała do komórki. Gdy samochód zbliżył się ponownie, sms był już gotowy. Tonny szybkim sprawnym ruchem kciuka wszedł w raporty doręczeń, "czeka". Pieprzony brak zasięgu!

***

- Stać, policja!

Jak to ktoś powiedział? Czasem dwa słowa potrafią wszystko zepsuć, - tak to jakoś leciało. Tak też było i tym razem. Gdy rano wstajesz, nie wiesz co przyniesie dzień. Kładąc się do łóżka, nie masz pojęcia, co cię rano zbudzi. A gdy mierzysz do kogoś z gnata, nie wiesz czy dasz radę wystrzelić. Komenda, która padała zza winkla okazała się dla jednych zbawienna, dla innych nie. Natomiast u wszystkich spowodowała stężenie krwi w żyłach.

Radović, szybkim wyuczonym ruchem przykucnął próbując stać się jak najmniejszym celem. Ból postrzelonej nogi dawał się we znaki. Ciężar ciała spoczywał jednak na tej drugiej, zdrowej, nodze, toteż było znośnie. Wzrok płatał figle. Serb stał w lepiej oświetlonym miejscu, co powodowało, że był jak na patelni. Gotowy do podania. Błyskawiczna ocena sytuacji, trochę bólu i był już przysłonięty częścią schodów. Nie zauważył ruchu, ani nie usłyszał dalszych komend.

Jarecki, też nie czekał długo. Nie potrzebne były mu dalsze rozważania, gdybania, pomysły. Jego słowem kluczowym było “policja”. Przywarł do ziemi. Chwycił pistolet znajdujący się za paskiem i szybko wycofał w cień peronu. Ulokowany za składem z workami, bodajże zawierającym cement. Czynie dobre miejsce do strzału? Czyż nie warto strzelić? Warto było, tylko do kogo?

- Koniec zabawy! - Po peronie rozległ się głos Harlowa. - Nie poznałeś po głosie, Nikołaju?

Głos dochodził z nieoświetlonego peronu. Brak jakiegokolwiek oświetlenia i echo sprawiało, że nie można było zlokalizować Colina. Nikołaj szybko rzucił kilka obelg w obcym języku, po czym dołożył angielskie, - Co Ty odwalasz? Wyłaź.

- Gdybyś nie był taki skory do strzelania, to nie musiałbym nic odwalać, - odparł Harlow wychodząc z zaciemnionej części stacji. - Kogo dorwałeś?

- Potem.

Radowić wstał. Rozejrzał się, po czym zamknął dłoń, a następnie wyciągnął wskazujący palec i znowu zamknął.

- Dobra, garniak zrobimy tak. Obaj chcemy informacji od meksa. Proponuje zrobić tak. Wychodzisz, ja chowam klamkę i zadajemy mu pytania na zmianę starając się nie uszkodzić go za mocno. Stoi?

Głos rozdarł chwilową ciszę. Lecz nie padła żadna odpowiedź. Mark nie wyszedł, nie wychylił się. I miał ku temu solidne powody. Któż uwierzyłby kolesiowi, który chwilę wcześniej mało nie pociągnął za spust celując w jego kierunku? I właśnie, nikt. Nikołaj zirytowany, powiedziałby coś więcej, zapewne dodał by do tego jakąś szybką obelgę, ale nie zdołał.

***

Chłopaki mieli dosyć służby na dzisiaj. Ileż to można szukać dwójki cwaniaków po Londynie? Wychodziło, że całkiem długo. Służbę kończyli o 22 lecz, mieli jeszcze do sprawdzenia teren przy King Cross Station. Na pierwszy rzut oka brak ochroniarza nie był alarmujący, lecz postanowili to sprawdzić. Sprawdzić i mieć to z głowy.

Podjechali bliżej i zaparkowali obok starego forda. Po dziesięciu minutach obserwacji po ochroniarzu nie było nadal ani śladu. Drzwi czarnego Range Rovera uchyliły się i dwójka, z trójki agentów SASu, wysiadła i ruszyła do wejścia na podziemną stację metra. Zapadł zmrok, a deszcz jeszcze bardziej skracał widoczność. Tego wieczoru ludzie w Londynie nie wyściubiali nawet nosa poza swoje wygodne mieszkania.


***

Strzał rozległ się tak nagle, jak to tylko możliwe. Ból przeszył prawe ramię Radovicia. Ten zanim zdążył się sam zorientować wpakował dwie kulki w brzuch leżącego już Meksykanina. Krew poleciała silnym strumieniem, marząc wszystko w bladym świetle jarzeniowych lamp. Dymiący pistolet jeszcze w ręku sprawcy powoli topił się w karminowej cieczy. Metys umierał.

To jednak nie wszystko. Szybkie tętno i adrenalina sprawiła, że wasza reakcja była natychmiastowa. A było na co reagować. Zza winkla, w biegu, wpadło dwóch uzbrojonych w lekkie karabinki SASowców. Czas na reakcję był. Nie było go za to na myślenie.

Pierwsze strzały padły bardzo szybko.
 
__________________
gg: 3947533

Fabiano jest offline