Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2011, 23:15   #56
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
cz. 2

Douglas dowiedział się zaskakująco szybko, wpadając do biblioteki, gdy Bella przenosiła rzeczy, a Victoria zatopiła się w lekturze i wołając.-No to doje...co jest... co się tu dzieje u licha?!-
-Panna von Strom zarządziła...eee... przeprowadzkę?- zapytała Bella. A wzrok Mavericka spoczął na Vicky.-Co?!!
- Co "co"? - spytała Vicky unosząc wzrok z nad kartki którą trzymała w dłoniach. - Czemu nie prowadzisz pojazdu Douglasie tylko się ciskasz po pomieszczeniach? - spytała z niewinnym uśmieszkiem.
-Co to ma znaczyć?!- wskazał dłonią na układającą pakunki panny von Strom, Bellę.
- Aaaaaaaaa to... przypominało mi się jak walczyłeś jak lew o swoje prawa do sypialni. Tak więc abyś nie był poszkodowany odstępuję ci ją a sama sobie tutaj pobędę wraz z Bellą. - odrzekła mu na to Vicky ze stoickim spokojem nadal bujając się na krześle i nie zdejmując nóg z biurka. I odsłaniając zgrabne łydki w siateczkowych pończoszkach. Douglas spojrzał na Bellę i Vicky, po czym spytał.-A jak więc się wy we trójkę pomieścicie, tutaj?
- We trójkę? Toć ja tylko z Bellą tu będę więc nie musisz się martwić, że nam ciasno będzie. - spojrzała ponownie na kartkę i zrobiła ruch dłonią tak jakby się odganiała od natrętnej muchy. - Daleko jeszcze do Londynu?
-O to znaczy, że ja będę z …- uśmiechnął się mężczyzna złośliwie i podszedł do niej mówiąc niewinnym głosikiem.- Acha. I nie będziesz zła, jak ją będę całował i dotykał? W nocy wszystko się może zdarzyć.
Ta myśl niezbyt przypadła Vicy do gustu, jednak nie podnosząc głowy znad kartki mruknęła już niezbyt pewnym głosem:
- Czemu miałabym być zła? Toć to twoja sprawa co nocą ci się zdarza.
-No wiesz. Wolałbym ciebie poprzytulać w nocy i całować i pieścić i robić to, co tak tobie sprawia przyjemność. Ale skoro zostawiasz mi rudzielca, to będę musiał pocieszyć się jej usteczkami.- mruknął obojętnym tonem Maverick, a Bella westchnęła znacząco.
- Tylko uważaj cobym ci oczu nie wydrapała -pospiesznie uświadomiła go Vicky po czym zaczęła prostować swoją wypowiedź. - To znaczy ona, a nie ja.. - czując przy tym jak na jej policzki wypływa rumieniec. A Douglas zaczął muskać łydki dziewczyny poprzez siateczkę pończoszek.-Wiesz... ona raczej mi nie wydrapie, wijąc się w moich ramionach. Tak jak ty byś się wiła, gdybyś to ty została w moim łóżku, a nie ona.- Maverick nachylił się i musnął jej policzek szepcąc.-Bo wolałbym ciebie całować, ciebie dotykać... ale skoro nie chcesz.
- Yhm... dobrze prawiła nasza kucharka, że mężczyzna jest jak kundel... wszystko jedno jaką suczkę mu pokażesz to za tą poleci. - rzekła Vicky opuszczając nogi na podłogę i podnosząc się z krzesła;- Już niedługo dojedziemy do Londynu to zapewne niejedną takową rudą kocicę w swym łóżku rozgrzejesz.- rzekła unosząc dumnie podbródek i próbując go wyminąć.

Douglas jednak chwycił ją w pasie i przycisnął jej usta do swych ust, całując namiętnie i pieszczotliwie wędrując dłońmi po jej pośladkach.- Oj marudzisz dzikusko. W końcu sama próbujesz uciekać ode mnie.
- A może sprawdzi... - mruknęła z ustami przytulonymi do jego ust i przerywając nie dokończywszy za to wpijając się mu w usta namiętnym pocałunkiem a koniuszkiem swojego języka forsując jego usta.
Douglas całował ją namiętnie, dociskając drapieżnie jej ciało do swego i przedłużając pieszczotę jej języka swoim. Nie wypuszczał jej z ramion całując jej podbródek oraz szyję i mrucząc.-No i nadal cię chcę trzymać w ramionach i robić te wszystkie rzeczy... tylko tobie, zadowolona?
- Taaaa...dopóki nie wylądujesz w łóżku z inną.- odrzekła mu na to Vicky zarzucając ramiona na szyję i wtulając się w niego zaborczo go całując przy tym.
-Nie wyląduję jeśli ty już będziesz w tym łóżeczku.- mruczał Douglas pomiędzy pocałunkami i lubieżnie dotykał dolnych partii ciała panny von Strom.-Mówiłem ci jak kusząco wyglądałaś w tym ręczniczku?
- Wiesz Doug... - rzekła dziewczyna w zamyśleniu odsuwając usta od jego ust i opierając mu dłonie na piersi i także jego odsuwając od siebie na cała ich długość. - Całego czasu spędzać w twym łóżku nie mogę, a nie wiem czy chcę się zastanawiać kogo w nim gościsz, gdy ja się z niego podnoszę...
-No no...- dłoń Mavericka delikatnie pogłaskała policzek dziewczyny.-Nie wciskaj mi do łóżka żadnej, to i ja nie będę żadnej do niego sprowadzał. I tak przy tobie nie starcza mi sił na żadne inne.
- Czyli spokojna mogę być, bo bez sił wszak nic z tą kocicą w łóżku wyprawiać nie będziesz. - rzekła radośnie cmokając go w czubek nosa i ponownie próbując wyminąć. Ale Douglas mocno trzymając przytulił ją do siebie i szepnął.-Oczywiście, pod warunkiem że się razem wykąpiemy, po takiej kąpieli nie zostanie mi wiele sił.
- Ja się dopiero co kąpałam. - odrzekła mu na to dziewczyna wystawiając język. - Poza tym właśnie planuję jak ci twój “święty spokój” przywrócić i nie narażać cię na większe niebezpieczeństwo, którego się tak rano wielce obawiałeś.
-Nie chciałbyś się wykąpać wieczorem, ze mną ?-dłonie Douglasa masowały pośladki dziewczyny, a usta wędrowały po jej szyi, gdy kusił.-Umyję ci plecki i nie tylko. Tak jak ostatnim razem.
Ostatnim razem... to zabrałeś mi coś czego już drugi raz ci się skraść nie uda. - odrzekła mu na to dziewczyna opuszkiem palca przesuwając po jego ustach. - Nie jesteś ciekawy jakim to sposobem pozbawię cię mego niebezpiecznego towarzystwa?
-Nie mam ochoty się pozbawiać twego niebezpiecznego towarzystwa.- mruknął Douglas cmokając ów paluszek.
- Z samego rana co innego prawiłeś. - szeptała dziewczyna obrysowując opuszkiem jego usta i przyglądając się im z uwagą.
-Dzikuska z ciebie. I wiem, że coś przede mną ukrywasz.- szeptał Douglas przyciskając mocniej Victorię, nachylił się i cmoknął ją w czubek nosa.-No i przez to muszę cię chronić.
- Nie musisz Doug, sama się chronię. - odrzekła mu na to z przekonaniem w głosie dziewczyna i zastępując swój opuszek palca na koniuszek języka i nim obrysowując usta mężczyzny, by po chwili przemienić “niewinną” pieszczotę w namiętny pocałunek.
Dłonie Douglasa zaś niebyt niewinnie podwinęły suknię i zaczęły dotykać pośladków Victorii poprzez bieliznę, usta mężczyzny pogrążyły się w całowaniu ust panny von Strom, spragnione jej pieszczoty.
Dziewczyna oderwała usta od jego ust i wymruczała: - W Londynie mym bezpieczeństwem zajmie się Sebastian Stanford. Tak więc jak sam widzisz będziesz mógł mnie spokojnie zostawić.
-Stanford?- wyrwało się Douglasowi, który po chwili dodał.-Aaaaa chcesz bym cię zostawił?
- Znasz go? - spytała Vicky przyglądając się mu z uwagą.
-Nie. Raczej nie. To jak, chcesz bym cię zostawił?-spytał Douglas, muskając wargami czubek nosa dziewczyny. Vicky zerknęła na niego jeszcze raz i patrząc mu w oczy przesunęła palce na guziki jego koszuli i zaczęła powoli je rozpinać guzik za guziczkiem przesuwając je przez dziurki. Jedną dłonią kontynuowała rozpinanie koszuli mężczyzny drugą zaś przesuwała pieszczotliwie po jego odsłoniętej piersi. Kiedy jej palce poradziły sobie z ostatnim guzikiem dziewczyna przesunęła dłonie na jego ramiona i powolnym ruchem pozbawiła go koszuli, sama zaś przylgnęła ustami do jego nagiej skóry i zaczęła ją nimi drażnić pomagając sobie koniuszkiem języka a od czasu do czasu ząbkami.
-Czyli nie chcesz?- mruknął Douglas zahaczając kciukami o jej majteczki i zsuwając je na uda.

Oddychał szybko, dotyk dziewczyny działał na niego jak ostroga na rasowego wierzchowca.
Vicky nie uświadomiła go, że właśnie do niej dotarło, że to może być ostatni raz kiedy są ze sobą tak blisko. Nic nie rzekła tylko zaczęła go lekko popychać w stronę “łózka”sama zaś walcząc z jego paskiem i zapięciem spodni. Przypomniała sobie jednak w przebłysku świadomości, że w bibliotece wraz z nimi jest przecież Bella. Odsunęła usta od piersi Douglasa i lekko nieprzytomnym spojrzeniem rozejrzała się po pomieszczeniu.A Belli już nie było... musiała się ulotnić z biblioteki wcześniej. Dłonie Douglasa zaś zaczęły rozpinać guziczki jej sukni, odsłaniając szyję i ściskający piersi gorsecik. Usta mężczyzny, zaczęły muskać i całować odsłonięte obszary nagiej skóry. Vicky podjęła przerwaną na chwilę walkę ze spodniami mężczyzny, tym razem miała zamiar pokazać mu ile się od niego nauczyła w trakcie tej podróży i... czerpać z tego jak największą przyjemność. Co akurat nie było trudne, spodnie szybko opadły, podobnie jak suknia panny von Strom. Coś innego za to już się podniosło. Dziewczyna przylgnęła ustami do ust mężczyzny obejmując dłonią stojącego w gotowości Doauglasa i zaciskając na nim tym razem pieszczotliwie palce. Sama zaś popchnęła go na łoże zmuszając tym samym aby wylądował na nim na plecach. Nie dała mu czasu na wykonanie żadnego gestu i nim się spostrzegł już jej uda obejmowały jego biodra a ona sama zaś obejmowała go sobą. Tym razem w ich miłosnej potyczce to panna von Strom była... górą. Dłonie Douglasa przesunęły się pieszczotliwie po gorseciku, dochodząc do jego wiązania. Palce mężczyzny, szarpały za sznureczki by uwolnić Vicky ( a dokładniej górne partie ciała dziewczyny) z tej niewoli. Spoglądał w jej oczy, uśmiechał się... i płonął z pożądania.
Vicky zaś pokazywała mu każdym gestem swojego ciała, każdą pieszczotą i pocałunkiem, że “nauka nie idzie w las”, a ona jest pojętną uczennicą. I Ujeżdżała swego rumaka, galopując coraz szybciej i mocniej, coraz gwałtowniej. Jej fryzura się rozsypała, otaczając plecy, dzikim płaszczem włosów, a ciało perlił pot.
Podobnie, jak leżącego pod nią mężczyzny.
Dziewczyna jak amazonka pędziła przed siebie by dotrzeć do celu, a jej celem było zatracenie się w rozkoszy i zabranie wraz ze sobą do niego leżącego pod nią mężczyznę. Jej dłonie pieściły go, jej usta również nie pozostały bierne, jej ciało ocierało się o niego w poszukiwaniu wspólnej przyjemności. Z jej ust raz po raz wyrywał się na wolność jęk, ona sama zaś niewoliła swymi poczynaniami Douglasa.
Było coraz goręcej, coraz bardziej przyjemnie, coraz bardziej dziko. Słowa stały się jękami, dotyk pieszczotą, pocałunki...cóż... pocałunki nadal były pocałunkami. Tylko bardziej lubieżnymi.
Aż w końcu fala rozkoszy dotarła do szczytu i Vicky opadła na kochanka, tuląc się do jego piersi pośród rozrzuconych na boki fragmentów garderoby.
Przytulała policzek do jego unoszącej się w przyspieszonym oddechu piersi i słysząc jak galopuje mu serce uśmiechała się, rysując opuszkiem palca na jego piersi dziwne wzory, przypominające... serce.

-Dojechaliśmy do przedmieść Londynu, dzikusko.-mruknął Douglas głaszcząc Victorię po włosach.
- Yhm... doooooooooojechaliśmy... - wymruczała przeciągle dziewczyna, jednak chyba mówiąc to nie miała na myśli takiego samego dojechania co leżący pod nią mężczyzna.
-Do Londynu, księżniczko... co teraz wasza wysokość?- spytał Maverick wędrując palcami po jej policzku.
- Chyba jesteś wystarczająco zmęczony, by dzielić łoże z kocicą i się do niej nie dobierać. - mruknęła przekornie Vicky zastanawiając się gdzie zacząć poszukiwania Sebastiana, o którym wspominał w swym liście jej papcio.
-No nie wiem... będziemy musieli jeszcze poćwiczyć, co bym na pewno był zmęczony.- mruknął Maverick, głaszcząc dziewczynę po włosach.
- Ja tam czuję... co innego. - rzekła z przekornym błyskiem w oku pokazując mu język a dłonią ujmując dowód swojego “czucia”. Po czym oparła mu brodę o pierś i spytała: - Wynajmując dorożkę, zawiezie mnie ona tam gdzie będę chciała?
-Jak masz adres, bądź... osoba jest wystarczająco sławna.- rzekł w odpowiedzi Douglas, głaszcząc Victorię po głowie. -A co z rudzielcem chcesz zrobić?
- Ja? Toć to ty ją nosiłeś na rękach i twój automobil obrobiła. - rzekła mu na to dziewczyna zastanawiając się czy Sebastian Stanford jest na tyle sławny by dorożkarze znali jego adres.
-Ciebie też na rękach nosiłem, więc... jesteś moja, zamknę cię w pokoju, nałożę obrożę i... już nie wypuszczę.- zażartował Douglas dając lekkiego klapsa w pośladek dziewczyny.
- Uważaaaaaaaaaaaaaaj! Bo mogę pogryźć. - odpowiedziała żartem na żart Vicky, jednak zaciskając lekko ząbki na barku Douglasa.
-Nie kuś.- odparł Maverick cmokając uszko dziewczyny.
- Wieeeeeeeeeeeesz, pogryzionemu trzeba potem zastrzyki robić. Polubiłeś moje zastrzyki? - spytała z błyskiem w oku Vicy zerkając Douglasowi zadziornie w oczy.
W odpowiedzi Maverick zaczepił zębami o płatek uszny dziewczyny i rzekł.-No to teraz oboje jesteśmy pogryzieni. I oboje musimy dostać zastrzyki.
- Ja nie, wszak ostatnio cię szczepiłam, więc mi nic nie grozi.- odparła mu na to pospiesznie dziewczyna i ponownie ugryzła go w ramię.
-Szczepiłaś mnie. Nie siebie.-mruknął w odpowiedzi mężczyzna, delikatnie masując dłonią nagi pośladek dziewczyny. -Więc zrobimy tu szybkie ukłucie, nic nie poczujesz... chyba.
-No ciebie... ciebie, to właśnie nic mi nie grozi boś zaszczepiony i nie muszę zastrzyków brać po ugryzieniu. - tłumaczyła cierpliwie Vicky starając się nie roześmiać.
-Dzikuska z ciebie... tylko zamknąć w klatce i oswoić.- Douglas muskał wargami usta dziewczyny, potem zaś zaczął namiętnie całować.
Vicky odwzajemniała pocałunki wiercąc się na mężczyźnie. Kiedy udało jej się wreszcie oderwać usta od jego ust wyszeptała:
- A co będzie jak to ja ciebie zamknę i oswoję?
-Myślisz, że zdołasz ?- rzekł z kpiącym uśmieszkiem Douglas.
- Myślisz, że nie? - rzekła mu na to dziewczyna wygodnie się na nim układając opierając łokcie na jego piersi a brodę na rękach i zadziornie patrząc mu w oczy.
-Myślę, że nie... To ja ciebie okiełznam dzikusko, uczynię moją niewolnicą miłości.- mruknął Douglas unosząc głowę i cmokając czubek nosa.-Sprawię, że twoje ciało, zadrży pod moim dotykiem,
- Czy o tak zadrży? - spytała przesuwając po jego piersi palcami, a następnie paznokciem i patrząc czy drży czy nie drży.
-Raczej w ten sposób.-palce Douga wsunęły się w bardziej intymny obszar Victorii, rzeczywiście wywołując przyjemne drżenie.
- Mhhmmmmm -zamruczała dziewczyna sunąc ręką w dół i obejmując dłonią czułe miejsce mężczyzny by zacząć je pieścić i wywołać...drżenie? A może jednak inny efekt. Jej usta zaś przylgnęły do jego ust w namiętnym pocałunku.
Czuła, że wywołuje drżenie, choć dotyk Douglasa, sprawiał że sama drżała i mimowolnie wiła się na mężczyźnie. Czuła też ożywienie dolnej partii ciała mężczyzny, pod swym dotykiem. Usta Douglasa pieściły jej wargi drapieżnie i namiętnie. Na efekty drżenia nie trzeba było długo czekać... Chwilę później znów było słychać ich przyspieszone oddechy oraz miłosne dźwięki jakie wydawali ponownie się kochając. Vicky będąc już w Londynie jakoś nie spieszyła się z opuszczeniem biblioteki ani tym bardziej Douglasa.

Dopiero burczenie w brzuchu, przypomniało parce o podwieczorku. Douglas pomógł się dziewczynie ubrać i oboje poszli do kuchni w pojeździe, gdzie Bella już karmiła związaną Brunchildę łyżeczką.
Vicky stanęła w progu przyglądając się karmiącej i karmionej z uśmiechem na ustach i... próbując zachować powagę rzekła:
- Smacznego.
Kocica się uśmiechnęła do panny von Strom, za to Bella spojrzała na Victorię wilkiem. Zaś Maverick usiadł do posiłku.
- Noooooooooooo cooooooooooo? - spytała Vicky Bellę z niewinnym uśmiechem przeciągając się i sadowiąc Douglasowi na kolana.
-Nic. Nic.- obruszyła się Bella gniewnie. Widać było, że za tym nic, coś jednak się kryje. Douglas objął Victorię w pasie i przytulił do siebie mówiąc.-Ciebie też trzeba karmić?
- A nie boisz się że ci palce odgryzę - spytała dziewczyna uśmiechając się tak aby pokazać mu swoje ostre ząbki.
-Nie bardzo.- mruknął Douglas wędrując palcami, po wargach i wsuwając je do ust dziewczyny, by dotknąć języka.
Vicky zaś zacisnęła zęby na jego palcach jednak nie za mocno by nie zrobić mu krzywdy. Zerknęła równocześnie na Bellę zastanawiając się czemu się dąsa. Trudno było powiedzieć czemu dokładnie, ale.. może dla tego że Brunchilda patrzyła na nią i... Vicky, jakby obie były smacznymi kąskami. Ciepłymi słodkimi bułeczkami, lub coś w tym rodzaju. A może... Douglas też tak na nią spoglądał, gdy miał ochotę docisnąć ją do ściany i całować i pieścić. Tak. Ona miała takie spojrzenie, jak Maverick w takich chwilach.
I to spojrzenie płoszyło Bellę.
- Dostaniemy coś do zjedzenia? - spytała Vicky uwalniając palce Douglasa.
Bella podała posiłek dla siedzącej razem parki. A właściwie dla dwójki osób siedzących jedna na drugiej. Była to zupa warzywna. Vicky wzięła łyżkę w dłoń nabrała na nią zupy i uniosła do ust Douglasa karmiąc go tak jak Bella wcześniej karmiła kocicę. Czemu zresztą mężczyzna posłusznie się poddawał, jedząc to co mu podawała. Zaś służka spytała.-To jakie mamy plany na ten Londyn, panienko?
- Pozwiedzamy. -odparła jej na to krótko Vicky zerkając przy tym na rudą kocicę.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.

Ostatnio edytowane przez Vantro : 10-07-2011 o 23:17.
Vantro jest offline