Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2011, 10:37   #1
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
[Świat Dysku] Straż Popołudniowa

-TO MOŻE PRZYDARZYĆ SIĘ KAŻDEMU-Rzekł swobodnie śmierć, gdy tylko krasnolud się uspokoił. Nie żył. Jak każdy kto spotyka się twarzą w twarz ze śmiercią, najpierw występuje niedowierzanie, a później akceptacja. Normalna kolej rzeczy, można by było rzec.
-N…no tak…-powiedział nerwowo krasnolud-Ale…ja nie mogę! Nie mogę odejść! Przecież Gildia, przecież Proszek Numer Jeden! On już…
-TO JUŻ NIE TWOJE ZMARTWIENIE. PROSZEK NUMER JEDEN…
-Ale nie rozumiesz! To coś groźniejszego!
Śmierć westchnął. Nie rozumiał. Zawsze fascynowało go to, jak ludzie i inne istoty rozumne 1) przejmują się wszystkim, losem każdego człowieka, szczególnie gdy giną. A ich wynalazki są w stanie dopomóc ginąć innym. W ilościach hurtowych.
Całe pomieszczenie zaczęło się powoli rozmywać, wraz z krasnoludem i po kilku chwilach nie było już tutaj nikogo.

Właśnie nastał świt nad miastem Anhk-Morpork. Rzeka powoli sunęła w kierunki bliżej nieokreślonym 2). Kapitan Marchewa właśnie wracał spokojnie ulicami miasta w kierunku swojego komisariatu. Nie śpieszył się. Schodził właśnie ze zmiany i choć był zmęczony jak nigdy to jednak… jednak coś nie dawało mu spokoju. A spacer pomagał mu myśleć. Wczoraj w Gildii alchemików zginął krasnolud, który chciał uzyskać…jakąś substancję. Niekoniecznie złoto. Jednak z drugiej strony, pracował nad kamieniem filozoficznym. I był krasnoludem.

Kolejne kroki pomagały pokonać nie tylko dzielącą go odległość ale i dać możliwość przemyślenia mowy wstępnej dla nowych rekrutów. W końcu Sierżant Colon odchodzi niebawem na emeryturę, a jeszcze zostało kilka stanowisk do obsadzenia.

Kilka chwil później przybył do Pseudopolis Yard, mijając napis nad nim. Fabircati Diem, Pvnc. Podobno nazwa oznaczała „Chronić i służyć”.

W środku siedział oddział złożony z kilku osób, Marchewa przeszedł obok sierżanta Colona i spojrzał się mierząc wszystkich zebranych wzrokiem jakim dowódca ogląda swoje oddziały przed bitwą
-Witajcie w Straży- powiedział dumnie i tylko mucha niedoceniała majestatu, lecąc gdzieś obok wplątując się w ciężkie, opuszczone kotary- Jesteście najlepszymi z najlepszych i wiem, że dacie z siebie wszystko-uśmiechnął się- A tu macie ku temu okazję! Bycie strażnikiem to ciężki kawał chleba! Tak, tak, nie ma co wierzyć pogłoskom, że nie nadajemy się do niczego. Moje słowa może potwierdzić pani Palm 3). Teraz jednak, niezależnie czy jesteście Trollami, czy krasnoludami, czy ludźmi, czy wampirami albo wilkołakami to nie ma znaczenia. Jesteście przede wszystkim strażnikami. Strażnikami, a my jesteśmy jedną rodziną! Tutaj jest Sierżant Colon i kapral Nobbs. Zaprawieni w bojach weterani!
-Tak, oczywiście, zaprawieni codziennie -mruknął ledwie dosłyszalnie Nobby.
-Oni was poinstruują…Sierżancie, moglibyście?- kontynuował Marchewa, niezrażony komentarzem Noobsa
-Tak jest, sir! Zatem! Wedle Listy!:
Regulaminowe wyposażenie straży to:
- kolczuga,
- hełm żelazno-miedziany,
- półpancerz żelazny,
- pałka dębowa,
- pika lub halabarda alarmowa,
- kusza,
- miecz krótki,
- klepsydra,
- odznaka miedziana,
Oraz w wypadku nieludzi Broń etniczna:
- dwuostrzowy topór do rzutów 4)
- balista 5)
Aczkolwiek zakazuje się wyposażenia "wszystko co damy radę unieść” 6)

Nastała chwila ciszy. Colon zaś westchnął i zwinął cały rulon
-No i dostaniecie trzydzieści dolarów pensji-powiedział Marchewa- Zasadniczo… jeżeli nadal jesteście pewni-pokiwał głową-To pozostanie tylko przysięga, wydobycie sprzętu i możecie ruszać na ulicę-uśmiechał się

A tymczasem gdzieś dalej ktoś robił i knuł coś niedobrego. Gdzieś w Mrokach, mimo komisariatu tam, w jednej z piwnicy siedziało kilka osób. Miało na sobie czarne skórzane pancerze, kusze, miecze, wedle uznania. Siedzieli i knuli 7)… A Krasnolud Dundy Kręcinoga miał być dopiero ich pierwszą ofiarą…

-No dobrze rekruci!- powiedział dumnie Marchewa
-Eeee… Klątwa?- Zapytał niepewnie Colon
-Tak jest sierżancie, teraz muszą odebrać klątwę! Bo to ważne jest-pokiwał głową z wyższym przekonaniem sprawy.
Marchewa wstał i zdjął hełm. Przygładził włosy. Uniósł prawą dłoń.
- Wy też podnieście prawe ręce – polecił- Powtarzajcie za mną...
Przymknął oczy i poruszył wargami, jak gdyby odczytywał coś zapisanego wewnątrz czaszki.
- Ja przecinek nawias kwadratowy imię rekruta zamknąć nawias przecinek...
Skinął na pozostałych.
- Powtarzajcie.
Zaczęliście chórem. Ci bardziej rozgarnięci usiłowała się nie roześmiać. Czyli na oko tylko połowa tutaj zebranych.
- ...uroczyście przysięgam na nawias kwadratowy bóstwo do wyboru rekruta zamknąć nawias przestrzegać Praw i Przepisów Porządkowych Miasta Ankh-Morpork przecinek nie zawieść publicznego zaufania i chronić poddanych Jego łamane Jej nawias kwadratowy niepotrzebne skreślić zamknąć nawias Wysokości nawias kwadratowy imię panującego Monarchy zamknąć nawias bez trwogi przecinek korzyści ani dbałości o własne bezpieczeństwo średnik ścigać złoczyńców i osłaniać niewinnych przecinek a w razie konieczności własne życie złożyć dla wspomnianej Sprawy przecinek tak mi dopomóż nawias kwadratowy wyżej wymienione bóstwo zamknąć nawias kropka Bogowie chrońcie Króla łamane Królową nawias kwadratowy niepotrzebne skreślić zamknąć nawias kropka.
Wyszło dość okropnie, ze względu na niewyraźną mowę gargulca. Tak też może się czasem…zdarzyć.
-Dobrze…-powiedział wilgotnym głosem Marchewa- Sierżancie Colon…wprowadźcie ich, ja idę do Komendanta. Wytłumaczcie im co i jak…. Jakie obowiązki na nich spoczywają, co mają robić…no jak być strażnikiem! I wydajcie im wszystko zgodnie z listy-pokiwał głową. Marchewa tylko spojrzał się na was i westchnął dumny z siebie, jakoby jego pierworodny miał teraz właśnie zostać królem. Widzieliście w jego oczach ten błysk pewności i dumę, dumę z tego powodu, że jesteście tutaj, wszyscy. Z powodu klątwy.
-Tak… Zatem… Kapralu, weźcie z magazynu pokwitowania i te… uzbrojenie jak kazał kapitan i ten… No i wydajcie im, później wdrożycie ich wiesz… no w ten cały system nasz… Co i jak wytłumaczycie
-Fred… Ale mieliśmy robić to razem!
-N…o dobrze, to jak tak to ech… Ja pójdę do Cheesa, zorganizować wieczorek integracyjny, rozumiesz… i dlatego
-A będą te kostki?
-Będą.
-Dobra… To… No to ja zaraz wracam- I zgodnie z tym co powiedział Nobby uciekł gdzieś przejściem za wami, zapewne po wasze rzeczy
-No dobrze-westchnął Colon- W mieście jest…no dużo się dzieje. Zawsze… No i ten. Musicie wiedzieć, że jak coś się dzieje to wasza broń, pancerz i co pokwitujecie niebawem się może zniszczyć, a wtedy wy to pokrywacie z własnej pensji. Tutaj jest Psudopolis Yard i macie warty od piętnastej do dwudziestej. Jesteście taką grupą… testową, bo inni strażnicy są przemęczeni 8 ) i nowe stanowiska, te rzeczy. Dobrze…-spojrzał się wyczekująco na drzwi, ale nic ani nikt nie wybiegł. Westchnął. Kontynuował- No…zasadniczo przekonacie się, że miasto jest jak typowa dziw…znaczy ta… -wyciągnął notatki-Znaczy Członkini Gildii Szwaczek-pokiwał głową-Najpierw odbierze wam godność, później zdrowie, a na koniec, będziecie jej pragnąć… czy jakoś tak mówił komendant…
Wtedy otworzyły się drzwi i wpadł Nobby wraz ze sprzętem
-No i mamy też czajnik i herbatę, robimy zbiórki dobrowolne w wysokości dziesięciu pensów i… Coś tak pobladł?
-Eeee… Ten… nie ma gildii Alchemików-powiedział Nobby
-Pewnie znowu się wysadzili albo to ci zawszeni magowie albo…
-Nie rozumiesz… Gildia Alchemików chce wyjechać z miasta i rozwiązać się!
-Eee… A to tak można?
-A bo ja wiem…- Nobby wzruszył ramionami- Lecę do Kapitana Marchew i zaraz wracam…a ten…przejmę ich wtedy-powiedział rozgorączkowany Nioby
-Tak…stanowczo… no dobrze, to tutaj…no pokwitujcie, a ja wam wydam sprzęt. Dla wszystkich starczy. I idziemy na patrol. Pytania?


1)Wszystkie istoty rozumne na przykład ślimaki. Ślimaki koło uniwersytetu po dziś dzień toczą wojnę wraz z tamtejszymi szczurami. W wyniku wycieku energii magicznej owe zwierzęta rozwinęły inteligencję wyższą. Właśnie rozszczepiają atom.
2)Jak to rzeka Ankh-Morpork. Była tak płynna jak płynna jest bryła piachu. Zasadniczo każdy zastanawiał się jakim cudem to w ogóle się porusza ale cóż. Bezpieczniej było pozostawić rzekę jak jest i niech sobie płynie.*
*Podobno muł na brzegu był w stanie rozpuścić wszystko, co znajdywało się tam dłużej niż około minuty.
3)Sławna osoba. Posiadała dom. Często za dnia dochodziły stamtąd dziwne odgłosy. Głównie z pokoju jej córek.
4)W wypadku krasnoludów
5)Oryginalnie machina oblężnicza, używana przez sierżanta Detrytusa zamiast regulaminowej kuszy (Piecemaker)
6)Pomysł nowelizacji regulaminu autorstwa kaprala Nobbsa, odrzucony przez Patrycjusza
7)A zastanawiało was, jak to jest, że każdy zły typ knuje w jakiejś jaskini, piwnicy albo innym tego typu miejscy jak ponure zamczysko? Jak lepiej się myśli w parku na ten przykład.
8 ) Po takich ilościach u Cheesa jakie przeciętny glina wypija, nie ma mowy, żeby nie być przemęczonym9)
9) Nie licząc przykładu z góry, który to o ile w ogóle to popija kryjąc się przed podwładnymi, tak, żeby nikt nie powiedział, że kadra oficerska także pije, tak jak na przykład młodszy funkcjonariusz.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline