Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2011, 22:07   #2
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Póki co nawet nie ruszał się z miejsca, wieści o gildii alchemików faktycznie mogłyby sparaliżować kogoś, kto mieszkał w mieście od urodzenia, przecież była tu od zawsze, prawie regularnie w mniejszym lub większym stopniu wylatywała w powietrze. Równie szybko się przecież odbudowywała, dając zajęcie robotnikom, grabarzom i w niektórych przypadkach rybakom. Nie wspominając już że kamienne serca gargulców z zamiłowaniem do adrenaliny, mieszkających na dachu wzmiankowanej gildii, mogły pęknąć z tęsknoty. Tak, takie wiadomości mogłyby sparaliżować mieszkańca, ale to nie z tego powodu Haaeh Hesniczy stał jak skamieniały. On po prostu był z kamienia, gargulce tak już mają, to że w swojej naturze preferował raczej długie samotne tygodnie na dachu albo parapecie, gdzie mógł spokojnie filtrować deszczówkę i gapić się przed siebie. Nie za bardzo rozumiał skąd ten cały pośpiech, ale wyłapał z całej tej gadaniny jedną godną uwagi wzmiankę.
- Hyziesci holaróf, a ile ho holefi I hy hacie holczuge na mnie? - Wyprostował nieco swoją groteskową postać, był podobny, do niczego, a może właściwie do gargulca, no znaczy się spełniał rolę podstawową gargulców. Wyglądem odstraszyłby demona i to nawet gdyby był odstrojony w girlandy kwiatów. Jakikolwiek koncept stał za jego powstaniem, musiał się zrodzić w głowie trola po sporej działce slabu i dobrych kilku dniach w piaskach Suchego Morza, zmiksowanej w torbie z czarami maga i wrzuconej gdzieś do L-przestrzeni. Krótko rzecz ujmując wyglądał gorzej niż śniadanie na kacu. Jego prawa strona była nadmiernie umięśniona a lewa bardziej przypominała szkielet, nawet widać było zarysy czegoś na kształt kości, do tego szponiaste łapy, które mogłyby śmiało służyć za sztylety, całość dopełniały sporych rozmiarów stylizowane na nietoperze skrzydła. Zwinął się z powrotem w kłębuszek mierzący około metra sześćdziesiąt i wrócił do patrzenia przed siebie. Nie do końca wiedział o co chodzi z tym patrolem, ale miał nadzieję że nie trzeba będzie za daleko iść, w końcu jak zmiana miała być tutaj, to tutaj. Mógł się ewentualnie nawet przeprowadzić tutaj, okolica wydawała się znośna, no może poza strażą... ale teraz przecież teraz był ponoć jednym z nich, zaczynał się powoli zastanawiać czy dało się w tym mieście stoczyć jeszcze niżej, ale jednak chyba się dało*.



*Wizja świeżego trupa w rynsztoku zabieranego do gildii rzeźników i sprzedawana z rana jako mielone była jedną z niewielu jakie poprzedzały zaciągnięcie się do straży, ale jednak jakieś były.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline