Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2011, 23:26   #5
Zekhinta
 
Zekhinta's Avatar
 
Reputacja: 1 Zekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie cośZekhinta ma w sobie coś
Hilda dłuższą chwilę wpatrywała się z niedowierzaniem w zataczająca się Marthę. W końcu, jakby oprzytomniała, zerwała się ze swojego miejsca i szybko podeszła do kobiety. Delikatnie dotknęła jej ramienia i potrząsnęła nim lekko.

- Martha! - powiedziała wyraźnie, głośno. – Wszystko w porządku?

Kobieta zdawała się nie do końca rozumieć co się wokół niej dzieje. Alkohol we krwi mocno odbił się na procesach uwagi. Nim jeszcze zrozumiała kto do niej mówi, odruchowo gwałtownym ruchem ramienia odepchnęła dłoń Hildy. Chwilę potem uniosła lekko głowę i spojrzała na przyjaciółkę.

- Oh... Co, ja... Hil-da? - jęknęła – Co Ty tu... ? Oh, wybacz. Ja chyba za dużo dziś! - odparła trochę rozbawiona i do tego wyszczerzyła lekko zęby, co normalnie nie zdarzało się i nie wypadało kobiecie tej klasy – To wszystko przez to wszystko... znaczy się przez to porwanie... Oh, po co ja Ci to mó-wię kochana Hildziu... - Martha wyraźnie posmutniała, nastroje zmieniały się u niej jak u małoletniego dziecka – Co to zmieni... ?.

Porwanie? Hilda poczuła, jak zimny dreszcz przebiegł po jej plecach. Po chwili jednak zbeształa się w myślach i uspokoiła. Martha jest pijana, pewnie bredzi. Coś mogło się jej pomieszać. A zresztą, co by się nie działo, należy działać rozważnie, spokojnie.

W tym samym czasie, stojąca obok Fatma pochłonięta była lekturą oferty lokalu.

-Więc poproszę … - zaczęła jeździć palcem po karcie drinków i wtedy dostrzegła Hildę przy ladzie – może jednak jeszcze się zastanowię.

Helga zrobiła lekko skwaszoną minę, by w odpowiedzi jedynie krótko westchnąć. Po czym odwróciła się i bez słowa skierowała się z powrotem na zaplecze.

Turczynka odwróciła się od barmanki w stronę koleżanki i pijanej kobiety.

- To twoja znajoma? – zagadnęła Hildę. –Witaj, jestem Fatma - uśmiechnęła się do Marthy i podała jej dłoń.

Kobieta jednak nie podała dłoni w odpowiedzi, prawdopodobnie nawet nie zauważyła tego gestu. Fatma zaczęła się zastanawiać, czy w ogóle zdaje sobie sprawę z jej obecności. Wyglądała dosyć żałośnie. Upita, smutna, z lekko rozmazanym makijażem.

- Może powinnyśmy odprowadzić ją do domu? Może jej się coś stać po drodze, nigdy nie wiadomo... - rzekła szeptem do Hildy

- Masz rację. Ale zamiast do jej domu, chodźmy do mnie. Nie podoba mi się to - odpowiedziała już szeptem, nachylając się nad Marthą do Fatmy. Wyprostowała się, przerzuciła ramię koleżanki przez swoją szyję i dźwignęła ją ze stołka. – Chodź, Martha, idziemy stąd.

Kobieta chyba nie do końca chciała wychodzić z klubu, ale cóż ona mogła poradzić wobec dwóch w pełni trzeźwych kobiet?

Fatma nie wyraziła protestu na propozycję Hildy. Odłożyła kartę drinków i pomogła koleżance prowadzić pijaną Marthę.

Hilda prowadziła i kierowała się korytarzem prosto do swojego mieszkania. W czasie drogi Martha najwyraźniej próbowała kierować je w stronę sekcji, gdzie mieszkała, ale z jej ust nie wydobywało się nic poza jękami i stęknięciami. Była zbyt pijana, aby wysilić się na coś więcej. Hilda natomiast była zdeterminowana, aby doprowadzić koleżankę do swojego mieszkania i tam wszystko wyjaśnić.

Lokum Hildy idealnie oddawało jej charakter. Było urządzone praktycznie, panował tu lekki bałagan i zdecydowanie nie przypominało ono mieszkania kobiety. Jego lokatorka tak naprawdę miała dużo szczęścia, że trafiła to mieszkanie. Było małe i skromne, ale dzieliło się na kilka osobnych pomieszczeń – ciasną łazieneczkę, malutką sypialnię i główne pomieszczenie, mogące być szumnie nazywane ‘salonem z aneksem kuchennym’. Niby nic wielkiego ale Hilda dobrze wiedziała, że wiele osób nawet takich warunków nie posiada.

Drzwi do sypialni były otwarte. Straszyło z niej rozesłane łóżko. Ściany pomieszczenie pokryte były mnóstwem zdjęć i plakatów – samoloty, motocykle, samochody, kilka zdjęć znajomych z czasów studiów, kolegów z jednostki. Do tego na półkach i podłodze książki. Zastanawiające było, skąd Hilda miała tyle książek? Ale miała je i wszystkie były zdecydowanie zdobyczne. Jedna nie miała okładki, inna była pożółkła i pomięta...

Salonik, podobnie jak sypialnia, choć utrzymany czysto, nie był utrzymany w ładzie. Szafa z ubraniami otwarta była na oścież, na stoliku leżała rzucona kurtka od munduru, zresztą, na każdym z mebli można było zobaczyć poniewierające się części garderoby.

Tylko kuchnia wyglądała, jakby nigdy nikt do niej nie zaglądał. Kurze były pościerane, naczynia pochowane do szafek i szuflad, malutka, czysta lodóweczka buczała cicho, a kuchenka wyglądała jak nowa.

Przepraszając za nieporządek Hilka zaproponowała Fatmie, aby usiadła a sama posadziła Marthę na łóżku.

Turczynka w tym czasie zrobiła w kuchni mocną kawę dla Marthy aby ta szybko wytrzeźwiała.

- A teraz opowiedz mi, co się stało. O jakim porwaniu mówisz? – Hilda spokojnie i powoli odezwała się do Marthy, trzymając ją lekko za dłoń.

Nim jednak doszło do jakiejkolwiek konwersacji, Martha upiła łyk kawy i jak proca wystrzeliła z łóżka w stronę toalety. Nim doszła jako tako do siebie, zdążyła zrobić to jeszcze dwa razy. Potem zaległa ciężko na łóżku i odpoczywała przez ciągnącą się niemiłosiernie godzinę. Przez ten czas obie trzeźwe kobiety miały spory dylemat czy nie lepiej będzie powiedzieć o tym Guntherowi von Glaumer, nim zacznie się martwić na poważnie. Z drugiej strony wpadnie na pewno we wściekłość, gdy dowie się i zobaczy w jakim stanie jest żona. I jeszcze to tajemnicze porwanie. Cóż ono mogło oznaczać, i kogo porwano?!
 
__________________
"To, jak traktujesz koty, decyduje o twoim miejscu w niebie." - Robert A. Heinlein
Zekhinta jest offline