Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2011, 03:43   #107
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Karczmy zwykły być do siebie podobne. W tych miastowych dostrzegało się pewne podobieństwa w prowadzeniu ich przez właścicieli, a i też te w wioskach posiadały swoje osobliwe uroki. Wyróżniał je jeden detal, będący jednocześnie najważniejszym w tego typu miejscu spotkań – goście pozostawiający mniejsze lub większe sumy pieniężne. A gospoda do której zawitali łowcy na odpoczynek mogła tego wieczora się poszczycić prawdziwie malowniczą klientelą.
Było tłumnie, gwarnie i wesoło, nic dziwnego że ich gromadzie tym razem udało się wślizgnąć do środka bez zwracania na siebie powszechnej uwagi. I tak samo łatwo potem udało się Leiko „zagubić” pośród tych ekscentrycznych postaci znanych jej z widzenia z innej karczmy. Wprawdzie ich twarzom brakowało tamtej przesadzonej charakteryzacji i bez kolorowych strojów wyglądali dość zwyczajnie, to jednak aktorzy zawsze tworzyli wokół siebie dość specyficzną aurę.
Pod pretekstem cieszenia się z takiego towarzystwa odganiającego myśli od ciągłych łowów, kobieta lawirowała sobie pomiędzy zebranymi w poszukiwaniu konkretnej osoby. Tym razem było łatwiej i obyło się bez osób trzecich. Starczyło porozumiewawcze skrzyżowanie się dwóch par oczu, po którym jej cel nieśpiesznie odłączył się od reszty gości i zniknął w jednym z pokojów gospody. Dla gry pozorów Leiko pozostała jeszcze kilka dłuższych chwil w głównej izbie – tu się zaśmiała, tam gdzieś uśmiechnęła czarująco, a gdzie indziej klasnęła w dłonie na widok jakiejś cudnej sztuczki. A potem wykonała swoją własną i zniknęła w korytarzyku.

-Jestem zazdrosna. Otaczasz się tak wieloma barwnymi osobami.. – zaczęła z wolna i z melancholią w głosie, gdy już zasunęła za sobą drzwi po wejściu do karczemnego pokoiku. Dłońmi jeszcze delikatnie przesunęła po miejscu zetknięcia się ich obu skrzydeł, dla pewności czy dokładnie odcinają pomieszczenie od reszty zgiełku. Przytłumione głosy były jej wystarczająco zadowalającym potwierdzeniem , więc i kontynuowała po cichym westchnieniu dezaprobaty -Ale za to omijają Cię atrakcje płynące z polowań na oni..
Obróciła się prezentując białe perełki swych zębów odsłoniętych w rozbrajającym uśmiechu, podkreślającym niewielką dawkę powagi w wesołym pytaniu -Nie chcesz się zamienić, siostrzyczko?

Na widok Leiko, Iruka uśmiechnęła się z radości i odrzekła figlarnym tonem głosu.- Ara, ara... czy aby na pewno? Podróżujesz wszak w równie ciekawym towarzystwie dwóch młodzieńców którzy nie mogą oderwać od ciebie oczu. Jeden to chyba krewniak Dasate Ginariego? To bardzo ważna rodzina na tych ziemiach. Czyżby twój uśmiech już spętał ich myśli, tak jak spętał spojrzenia?
-Ah.. nic nie umknie Twojej uwadze.. – odparła łowczyni jak z zawstydzeniem na wytknięcie tego jej oplatania sobie wokół palców niczego nieświadomego kogucika i samuraja. Przyłożyła dłoń do policzka, niby to pragnąc ukryć zmieszanie i rumieniec.. ale tak po prawdzie to żadna z tych niewieścich emocji nie odbiła swego piętna na jej porcelanowych licach.
-Uroda to niebezpieczna i kapryśna broń, łatwo potrafi zbałamucić umysły nawet tak szlachetnych młodzianów. Może aż wymyka się spod mojej kontroli.. – zaduma ustąpiła miejsca psotnemu zachichotaniu, zaś nogi zaczęły prowadzić ją przez pokój ku siostrzyczce -Ale cóż robić, przecież w trakcie tej podróży taka delikatna kobieta jak ja czasem potrzebuje pomocy ze strony silnego mężczyzny, ne? Jakże mogłabym im tego odmówić.
-O tak. Ze wszystkich oręży danych kobiecie, uroda jest najgroźniejszym. Ne siostrzyczko?- odrzekła w równie figlarnym tonie. Po czym spytała.-Któryż to z moich podwładnych przykuł twe oko? Wszyscy się wyróżniają. Kiedy jest się aktorem, to najlepsza maska.

Iruka usiadła wygodnie i czekając aż łowczyni usiądzie spytała ze źle tajoną ciekawością.- A jak ci się podobał zamek Miyaushiro? Z zewnątrz wygląda imponująco, acz... wejść do środka nie zdołałam. Takich wędrownych trup aktorskich jak moja, daymio klanu Hachisuka nie zwykł zapraszać na komnaty.
-Cała Twoja zgraja jest fascynująca. Acz tamten posłaniec, który przyniósł mi.. – urwała Leiko przechylając głowę i spojrzenie przymrużonych w zamyśleniu oczu skupiła na dziewczynie. Choć myślami odpłynęła do dnia, gdy otrzymała nie jeden, a dwa miłe jej liściki. Rozpromieniła się na wspomnienie tamtych słów zasłyszanych o poranku - ..dziecko mego uroku i jego talentu. Nie powinnaś pozwalać komuś tak zastraszająco czarującemu chodzić samopas, to może być niebezpieczne dla otoczenia.
Drobna nutka nagany zabrzmiała w słowach czarnowłosej, po których z szelestem kimona usiadła naprzeciwko swojej siostry.
-A Miyaushiro równie imponujący w środku. Wprawdzie niektóre jego części były niedostępne dla mnie, a i zbyt krótko tam przebywałam, by móc.. zaaranżować do nich moje wejście – brew jej lekko drgnęła ku górze w reakcji na takie swoje śliczne określenie -Niestety nie byliśmy dostatecznie ważnymi gośćmi, aby dostać dla siebie komnaty na zamku. Mimo to spacer po włościach daymio , spotkanie z nimi i polowania w tych okolicach dały mi co nieco informacji. I pytań. Dużo postaci, dużo imion. Zaciekawiona?
-Znasz mnie. Lubię ploteczki.- rzekła z figlarnym uśmieszkiem Iruka. Poprawił nieco kimono, chowając jedną dłoń w jego rękawie.-Każdy teatr musi mieć swoją gwiazdę, przyciągającą kobiece spojrzenia.
-Zatem od czego tu zacząć, od nowszych czy od starszych wieści? – zapytała Maruiken i po krótkim namyśle samej sobie udzieliła odpowiedzi - Niechaj będą te starsze, prosto z zamku.
Mając przed sobą wizję dość długiego relacjonowania zdarzeń wszelakich jakie miały miejsce od ich ostatniego spotkania, kobieta rozsiadła się nieco leniwiej. Następnie odetchnęła głębiej zbierając myśli.
-Wiesz, że daymio zdaje się mieć w sobie więcej energii i.. chęci niż niejeden młodzieniaszek, nawet ten jeden malowany ogniem ze mną podróżujący? To nie lada wyczyn, a Sonoske oprócz żony posiada też trzy konkubiny. Jedną z nich jest ta osławiona Isako, być może i pozostałe dwie także mają zadania zgoła odmienne niż dogadzanie swemu panu. Jest też niejaka Ofu. Podobno tylko niańka jego syna, ale jeśli to prawda to ja jestem tylko łowczynią demonów – uśmiechnęła się gorzko na takie porównanie -Ale nie mogłabym zapomnieć o doradcach, ne? Hatsuma Umari, Jumai Hataro i ten chińczyk Shao-shin. W trakcie uczty i rozmowach o demonach jednemu z nich wymsknęło się to i owo o poszukiwaniach Akage, Taipana, ale także jakiegoś ducha z przełęczy i kogoś czwartego. Nie słyszałaś może któż to taki jeszcze zaszedł klanowi za skórę?
-Ponoć duch Sasaki Kojiro wrócił z piekieł i szuka zemsty. Pytanie tylko na kim. To plotka jaką słyszałam przy okazji. Rodzina Sasaki nie żyje, podobnie jak ich mordercy. Wojna zabrała wielu ludzi.
- westchnęła Iruka, na chwilę zamyślając się.- Więc nie mści się na mordercach swych krewnych. Sasaki Kisari z kolei żyje. To młodsza siostra owego ducha. Po tym jak Hachisuka Sonoske rozprawił się z buntownikami i wygnał brata dziewczyny, przejął majątek rodziny Sasaki. Opiekun dziewczyny zginął. Sama dziewczyna została wzięta potajemnie w opiekę przez inną rodzinę bushi, zaprzyjaźnioną z Sasaki. To stare dzieje Leiko-chan, zamierzchłe sprawy. - poprawiła nieco układ fałdów, w jakie układało się jej kimono w tej pozycji, na bardziej uroczy.- Więc nie udało mi się dowiedzieć o którą rodzinę chodzi. Daymio nieoficjalnie przymknął na ten fakt oczy, niemniej oficjalnie nie pozwolił na ten czyn, więc... rozumiesz siostrzyczko. Wszystkim należy na dyskrecji w tej sprawie. Ciekawą zaś sprawą jest fakt, że ziemie Sasaki nikomu nie zostały przekazane. A heimini żyjący na tamtych ziemiach zostali przepędzeni z nich. -rzekła splatając ramiona razem. -Co nie ma dla mnie żadnego sensu. Z drugiej strony, ponoć są też te tereny nawiedzane przez zmarłych. Prawdziwie przeklęte miejsce.
Uśmiechnęła się i rzekła.- Jeśli spotkałaś Shao-shin-dono to spotkał cię wielki zaszczyt siostrzyczko. Może na to nie wyglądać, ale ów chińskim mnich ma olbrzymi wpływ na Sonoske, a jego kaprysy są zawsze spełniane. Każda rada Shao-shina jest uważnie słuchana. Daymio mógłby zlekceważyć słowo Umariego i Hataro, ale nigdy Shao-shina. Tak więc jaki jest ten staruszek z bliska?
-Świadomy swej władzy i pozycji jaką ma w klanie, a jednocześnie bardzo tajemniczy. Chyba wszyscy mnisi najpierw byli szkoleni w byciu nieprzeniknionymi. A może to po prostu cecha wszystkich Chińczyków? – pokręciła Leiko głową z lekkim rozżaleniem.

W trakcie wysłuchiwania opowieści swej siostry, na twarzy Leiko zawitał nieznaczny cień marszczący jej brwi. Dla Iruki przyczyna takiego nieświadomego zagrania mimiki u Maruiken była nieznana, ale sama zainteresowana znała ją aż za dobrze. W końcu wiedziała ile prawdy było w plotce o powrocie Kojiro z martwych, ale podzielenie się tą wiedzą z kimkolwiek byłoby równoznaczne ze zdradzeniem swego sekretu. Dziwnym sposobem znajomość ronina wymuszała na niej coś tak obcego jak milczenie w jego temacie przed własną siostrą.

-Zadziwia mnie to zamieszanie wokół jednej dziewczyny. Sonoske nie wydaje się być mężczyzną zbyt.. troskliwym czy wrażliwym, a co dopiero w stosunku do siostry kogoś takiego jak Kojiro. To spory okaz łaski z jego strony, ne? – wzniosła spojrzenie na swą towarzyszkę po metaforycznym starciu wcześniejszej emocji ze swych lic - Zaś ziemie rodziny Sasaki zostały opustoszałe, bo były potrzebne klanowi i nikomu innemu. Podobno jest na nich pewna.. rana zadana ziemi przez samych Hachisuka i to z jej powodu Kami tutejszej rzeki atakuje wodnymi oni pobliskie wioski. Najwyraźniej ludzie klanu obudzili lub zrobili tam coś paskudnego i teraz to się na nich mści. Podobno. Tyle wczoraj usłyszałam od nowego źródła, ale mam zamiar sama się tam udać. Mam wytłumaczenie jako łowczyni.
-Dziewczyna raczej ocalała przez zainteresowanie samej rodziny, która ją przygarnęła. Sonoske potrzebował chyba bardziej ziemi niż jej. Ale gdyby była chłopcem, zginęłaby. Krążą różne plotki na temat śmierci Kojiro, ale żadna z nich nie dotyczy spokojnego zgonu. Został albo zabity w napadzie, albo zaaranżowanym pojedynku.- odpowiedziała Iruka nie zauważając zmian w mimice Leiko, bądź udając nie zauważa. Zmieniła temat.- Rana? Ciekawe co to może oznaczać.- zamyśliła się.- Brzmi groźnie, zwłaszcza że... kilku śmiałków już udało się na ziemie Sasaki. Żaden z nich żywy nie wrócił.A co do wrogów klanu, głównym są oczywiście oni. Problemem jest też chłopska rebelia, którą dowodzi właśnie Tashiro Taipan. Dla Sonoske zaś groźnym jest fakt, że jego brat żyje i się ukrywa.- westchnęła cicho.- No i sąsiednie klany, których przeraża bogactwo i wpływy Hachisuka. Żaden z tych wrogów nie wydaje się być zagrożeniem wystarczającym, by pokonać klan i samego daymio Sonoske.
-Ah, to oczywiste. Jakie szanse w takiej walce miałyby inne klany, skoro Hachisuka mają pod swoją komendą potężne demony? – zapytała Leiko, ale zaraz jakby sobie coś uświadamiając, uniosła dłoń i ucisnęła nasadę nosa. Przymknęła na moment oczy -Iye, podobno mają. To znowu tylko zasłyszana informacja, ja szczęśliwie jeszcze tych bestii nie widziałam. Ale już sama taka plotka powinna odstraszać od atakowania ziem klanu.
Na powrót podniosła powoli powieki i zza długich palców zerknęła na Irukę -Słyszałaś kiedyś o klanie Kitsu, miko zwanej Ayame lub o Furoku z Ishi?
-O Ishi jedynie. To była dość bitna rodzina, boczna gałąź klanu Hojo. Obecnie wybita.- odparła Iruka i podrapała się po głowie.- Wymagająca jesteś siostrzyczko. Hojo wszak to klan mający swą siedzibę z dala stąd. Ciężko będzie zdobyć wieści o ich roninach na ziemiach Hachisuka.
Spojrzała na Leiko i spytała mimowolnie drżąc.- Jesteś pewna tym plotkom o kontroli nad oni? Słyszałam plotki o czarownikach kontrolujących zmarłych, słyszałam o tych co pochłaniają demoniczną esencję. Ale władać oni i to więcej niż jednym? Przerażająca wizja Leiko-chan.
-Nie jestem. W czasie łowów w poprzedniej wiosce spotkałam właśnie tę dwójkę, która opowiadała mi.. rzeczy niestworzone, między innymi o tsuno, czyli właśnie tych domniemanych demonach. Nie mam w zwyczaju wierzyć we wszystko co usłyszę, a tym bardziej w tak skrajne pogłoski. Potrzebuję jakiegoś poparcia słów tamtej małej miko – wzruszyła ramionami Maruiken, wprawiając tym ruchem materiał kimona w lekkie zafalowanie. Oszczędziła swojej siostrze dokładnego opisu oni, którym sama została uraczona poprzedniej nocy. Chociaż powątpiewała w całkiem sporo opowiastek Ayame, to mimo wszystko zdołała ona zasiać ziarenko niepokoju w kobiecie.
Opuściła rękę widząc reakcję Iruki i uśmiechnęła się czule w chęci pocieszenia jej oraz odgonienia myśli od tak zatrważających kwestii.
-Nie martw się. Wprawdzie matka nas nie przyuczała do walki z tak wynaturzonymi bestiami, ale jeśli one choć trochę znają się na sztuce, to poznają się też na tak dobrych aktorach i nie odważą się ruszyć Ciebie z Twoją grupą – mówiąc to pokusiła się nawet o ponownie psotniejszy ton głosu, który potem zmienił się w wyraźne zaintrygowanie - Opowiedz mi lepiej o tych plotkach.. pochłanianie demonicznej esencji brzmi dość paskudnie.
-To opowieści wieśniaków, więc brałam je za bezwartościowe plotki. Nie, bardziej za bajki. Ponoć dawno temu w mrocznych rytuałach starszych niż góra Fudżi, potężni czarownicy, więzili demony w przedmiotach, by używać ich mocy do swych czarów, bądź wypuszczać je na wrogów, bądź... zjadać jak... zupę.-odparła Iruka po chwili opanowując się trochę.- By dodawać sobie potęgi. Trochę to działało jak zakazane techniki, o których opowiadała nam mateczka. Tyle, że pożarta esencja była zużywana na potężne i mroczne macho. A i nie jest to śpiewka przeszłości. W jednej z wiosek widziałam malowidło wykonane krwią, na podłodze chaty. Wieśniacy mówili, że dwa oni starły się dzień wcześniej w boju. Nie wiem kto jednak był autorem tego dzieła. Ale wiem kto dostarczył krwi. Młoda wieśniaczka, której ciało znaleziono w lesie.
-Też widziałam malunek. W którejś z tutejszych wiosek, na podłodze świątyni. Ale tam zginął jeden z mnichów, a drugi przybył.. podobno, aby zobaczyć co się stało z jego bratem – powiedziała Leiko, a piwne tęczówki aż jej błysnęły z podekscytowania z powodu tych kilku fragmentów układanki mogących się do siebie dopasować. W międzyczasie coś sobie przypomniała, więc dłonią sięgnęła głęboko w rękaw drugiej ręki, poszukując czegoś w jego niezgłębionych odmętach. Nie przeszkadzało jej to jednak w kontynuowaniu -Ten pierwszy zginął od broni najprawdopodobniej własnoręcznie przyzwanej demonicy, której dzieci potem zabiły wszystkich tamtejszych wieśniaków. Upolowaliśmy ją, ale całe zdarzenie nadal jest podejrzane. Może jest jakiś związek pomiędzy tymi co obie widziałyśmy. Czyżby mnisi będący tak ważnymi gośćmi klanu zaczęli przyzywać oni?

Pytanie zawisło w powietrzu, a łowczyni odnalazła to czego szukała. Błyskotka, skarbik, ten wisior zdobyty prawie z narażeniem życia i zapomniany w całym zamieszaniu z Matką Głodu, teraz pojawił się pomiędzy palcami kobiety - Mały, nieświadomy upominek od jednego z Chińczyków. Widziałaś kiedyś coś takiego?
-Kto wie? To dziwna sekta Leiko-chan. Bardzo tajemnicza i wpływowa. Zamknęli klasztor czterdziestu i czterech i uczynili to miejsce swą twierdzą. Nie nauczają tak jak inni mnisi. Są dziwni.- Iruka wzięła przedmiot w swoją dłoń i przyglądała się jej z uwagą.- Iye. Nie widziałam. Nie wygląda mi jednakże na zwykłą błyskotkę. Bezpiecznie jest to trzymać przy sobie, siostrzyczko?
-Mnich trzymał ją bardzo blisko siebie. Ja zaś jeszcze nie zauważyłam niczego nienaturalnego w tych klejnotach. Chociaż rzeczywiście noszenie przy sobie czegoś obcego i do tego od jednego z mnichów nie wydaje się być zbyt mądrym rozwiązaniem, ne? Być może powinnam poszukać na to jakiegoś bezpieczniejszego dla mnie miejsca..- mruknęła Leiko spoglądając na wisior, jak w oczekiwaniu, że właśnie teraz dadzą o sobie znać jakieś jego niecne sztuczki -Zanim właściciel tej błyskotki stracił przytomność, to wydawał się.. szukać z nim czegoś po tamtej wiosce. Podobne zachowanie ludzi klanu widziałam już w Nagoi..
-Mnisi z tej sekty są uważani za mistyków, więc pewnie używali go do swych praktyk. Ten wisiorek, może ktoś obznajomiony z takimi sprawami mógłby powiedzieć więcej?- spytała Iruka ostrożnie trącając zdobycz Leiko czubkiem wskazującego palca.- Przyznaję, że nie wygląda groźnie.
-Póki co jesteś jedyną osobą, której go pokazałam. Trudno byłoby się przyznawać do tego wisiorka komuś mało zaufanemu, reakcja na posiadanie przeze mnie własności mnicha mogłaby być.. różnaLeiko westchnęła cicho po tych słowach. Przez kilka kolejnych chwil milczała, spoglądając tylko na wprawione w ruch klejnociki wisiorka, zaś oczami wyobraźni wertując postacie, które dotąd stanęły jej na drodze i mogłyby spełnić rolę takiego źródła informacji.
-Do tego zbioru osób dołożę Ci jeszcze jedną, siostrzyczko. W jednej z opuszczonych wiosek spotkałam pewnego staruszka. Mówił, że jest pielgrzymującym mnichem, acz.. przecież my dwie już dobrze wiemy na ile można ufać takim słowom, a już szczególnie kogoś kto zna sztuczki shinobi. Nie wydaje mi się, aby były one częścią rutynowych nauk mnichów, ne? – uniosła kąciki ust w kąśliwym uśmiechu i wyprostowała się - Zatem niejaki Daikun.
-Daikun. Zetknęłam się z tymi imieniem. Ale nie tu. Nie podczas tej misji. Nie wiem kim jest naprawdę, ani dla jakiej siły pracuje siostrzyczko, ale jedno jest pewne. Nie jest mnichem, choć niewątpliwie takiego udaje.- odparła Iruka z wyraźnie skrywaną irytacją.- Inna misja, w innym mieście. Szczegóły nie są w tej chwili istotne, ale jego podopieczni... jego ninja zaszlachtowali obiekt mojej obserwacji. Wiem dla kogo nie pracuje, dla żadnych najemnych klanów ninja. Zarówno Kouga jak i Iga mieli zlecenie na jego głowę, ale starzec jest śliski jak węgorz i umie dbać o swoją skórę.
Na moment nadęła policzki jak mała dziewczynka, po czym wypuściła powietrze, wyrzucając wraz nim swoją frustrację.- Przez niego zawiodłam mateczkę.
Maruiken zaśmiała się krótko na tak uroczo dziewczęce zachowanie Iruki, choć sam fakt sprawienia ich matki zawodu w żaden sposób nie był powodem do śmiechu lub rozbawienia.
-Pięknie, pięknie. Hachisuka nawet nie wiedzą, jak wiele barwnych postaci przyciągają ich ziemie – pochyliła się ku dziewczynie i delikatnie wyjęła z jej dłoni błyskotkę, która następnie zniknęła w niezmierzonych fałdach szerokiego rękawa kimona -Mnie Daikun pomógł doradzając sposób walki z tamtą oni, ale to nadal go nie klasyfikuje do żadnej ze znanych nam stron. Może działać na własną rękę i sam szkolić sobie podopiecznych, tak jak matka nas i resztę sióstr. A to niedobrze.

Wstała z wężową gracją, a wygładzając dłońmi swoją kreację rzuciła jeszcze dość.. nienawistnie, bo wszak z żadną z sióstr się nie zadziera -I może będziesz miała możliwość dokonania swej zemsty. Wspominał coś o poszukiwaniach skarbu czterdziestu i czterech, więc pewnie tym razem w jego zainteresowaniu leżą ziemie klanu. A jeśli dobrze pójdzie, to gdzieś po drodze umrze w końcu ze starości i przestanie się wtrącać w nasze misje.
-Skarb? Brzmi ciekawie.- uśmiechnęła się Iruka i dodała przypominając sobie.- Z tym klasztorem rzeczywiście jest powiązany jakiś skarb, choć czasem wspomina się też i ukrytym mieczu. Potężnej ponoć broni. Ale to tylko legendy... bajki raczej, niż prawda.
Następnie spytała. -Co zamierzasz i gdzie cię potem szukać, siostrzyczko?
-Nie mam zbytnio wpływu na to, gdzie klan postanowi mnie rzucić w potrzebie upolowania im demonów – odrzekła Leiko z niezadowoleniem rozbrzmiewającym w jej słowach na takie bycie bezwolnym piórkiem na wietrze w rękach daymio. Jednakże ta nutka zniknęła równie szybko i niespodziewanie jak się pojawiła -Ale na razie mam nadzieję pozostania w tych okolicach i zobaczenia ziemie rodziny Sasaki. Wydają się być dość ważnym elementem w tej zawoalowanej intrydze, może dostarczą mi jakichś odpowiedzi. Albo jeszcze więcej pytań.
Uśmiechnęła się i opuszkami palców musnęła swe wargi przed dalszymi wypowiadanymi słowami -A potem? Pewnie będę wszędzie tam, gdzie tylko usłyszysz o większym natężeniu ataków oni. Też muszę się trzymać swojej roli, ne?
-Hai. Zapewne masz rację.- odparła Iruka uśmiechając się delikatnie. Wzruszyła ramionami.- Moja trupa pokręci się jeszcze po okolicy, od czasu do czasu dając przedstawienia. Może więc znów się spotkamy. Jakież wtedy ploteczki, by cię interesowały?
-Wszystkie jakie tylko wydadzą Ci się wystarczająco ciekawe. Nawet najdrobniejsza, najbardziej trywialna lub najbardziej niewiarygodna plotka może być tutaj przydatna. Ale będę też wdzięczna, jeśli przypadkiem zupełnie wpadnie Ci do uszka coś na temat tej miko i jej yojimbo. Wieści o mnichach i ich mrocznych praktykach też z chęcią wysłucham. Tak samo jak i o Kojiro, w końcu niecodziennie ktoś powraca z martwych. To warte mojej uwagi - aż z lekkością i beztroską Leiko przyklasnęła w dłonie na wizję tej informacyjnej uczty jakiej będzie mogła się spodziewać przy następnym ich spotkaniu. Póki co to aktualne dobiegało końca, jeszcze któryś z dzielnych młodzianów mógłby nieopacznie dostrzec nieobecność łowczyni i zainteresować się tym zniknięciem, więc pochyliła głowę i zza kurtyny czarnego pasma włosów zerknęła troskliwie na Irukę -Bądź ostrożna, siostrzyczko. Okazuje się, że ziemie Hachisuka są bardziej parszywe niż nam się wydawało na początku.
-Hai. Będę.-uśmiechnęła się i Iruka, musnęła pieszczotliwie policzek łowczyni szepcząc bardzo cicho.- Ty też uważaj. Tym razem jesteś na widoku Leiko-chan.
-Hai, hai. Taki mi się tym razem zaszczyt trafił – odparła z rozbawieniem acz równie cicho Maruiken, poddając się temu przejawowi siostrzanych uczuć, po którym dodała jeszcze poważniej i z pewnością w głosie - Ale czego się nie robi dla zadowolenia naszej matki, ne?
 

Ostatnio edytowane przez Tyaestyra : 15-08-2015 o 11:29.
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem