Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2011, 22:22   #13
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Slevin spojrzał na wracającą z balkonu parę, jak mogło się wydawać, nieważne czy słusznie czy nie. On sam właśnie odrywał głowę zakutą w hełm, od ściany:
- Może skorzystamy z windy, do wymknięcią się z tego biura?
- Jedna lub dwie osoby, mogą wymknąć się po ścianie, nie będzie to trudne. Pozostaje podzielić się zadaniami i ustalić miejsce spotkania. Ktoś ma statek, na którym moglibyśmy się spotkać? - powiedział bez wahania jakby uczestniczył w całej rozmowie, której nie był świadkiem, z powodu spaceru na balkon.
Lowchawwa milczał cały czas. Jadł, pił. Żyć nie umierać. W końcu wstał i spojrzał po reszcie. Uruchomił translator.
-Ech... Kto idzie ze mną do biura tego Vanko? Zwyczajnie, przez drzwi? Bez biegania po mieście niczym wampa z pchłami na ogonie?
- I co zamierzasz zrobić? Grzecznie zapytać, czy wylądować w areszcie, za próbę zastraszenia? -
Wookie, przewrócił oczami, zakładając łapy na piersi.

-Jak chcesz to możesz łazić jak szczur po kanałach, nie żebym ci bronił. Ale ja futra nie mam zamiaru brudzić.- ryknął jeszcze kilka razy, po czym znów uruchomił tłumacza.- Nie wpakują mnie do pierdla za samo bycie wookiem.
- spokojnie, panowie, spokojnie - Patric uniosła dłonie w górę - a ty przestań ryczeć i skup się. Ustalamy teraz plan działania, pamiętasz? Wejdziesz do biura Vanco i co potem?
-Zapytam czy jest Vanko?- Lowie wyszczerzył się, unosząc lekko łapy w górę.- A jak będzie, to wejdę i porozmawiam. A jakby pytali po co mi on, zełgam.
Kudłacz wydawał się wielce zadowolony ze swojego prostego podejścia do rzeczy.
- Niezły plan - Patric skinęła głową - przyjmijmy teraz, że to ja jestem Vanco. Wszedłeś do mojego gabinetu i co dalej? Co powiesz?
Marcus uśmiechnął się lekko podchodząc do jednego z obrazów, podobał mu się styl Patric, ale on myślał o czymś innym, jednak warto było poczekać z tym, aż wyjaśni się sytuacja rozmowy w gabinecie.
-A to juz zależy od jego wcześniejszej reakcji na to że jego rozmówcą jest ogromny futrzak.- zarechotał cicho.

Patric uśmiechnęła się i rozsiadła wygodnie na jednym z foteli.
- Witam, w czym mogę pomóc? - zapytała patrząc na wookiego
Wookie spojrzał ciężko na dziewczynę, by po chwili podrapać się po głowie.
-Może lepiej odpuśćmy sobie takie cyrki i zwyczajnie pójdź za mną i sama z nim pogadaj?
- Dobry pomysł - Patric wstała i poklepała wookiego po ramieniu (czy raczej gdzieś w okolicach łokcia - tam była w stanie bez problemu dosięgnąć) - ja będę mówić, a ty będziesz działał, jak coś. Będę się czuć bezpiecznie w twoim towarzystwie. Ale to potem. Na razie wyjdziemy oknem z Marcusem i zasięgniemy języka.
Zwróciła się do pozostałych
- Czy ktoś ma statek? - powtórzyła- Potrzebujemy bezpiecznego miejsca do spotkania.
Slevin oglądający całe przedstawienie złapał się za głowę i lekko nią potrząsnął, równocześnie szepnął sam do siebie:
- Heater, za co ty mi to robisz?
- Ustalmy coś, w końcu. Proponuję, żebyśmy się rozeszli w miarę dyskretnie, i każdy zdobędzie informacje jak najlepiej dotrzeć do Vanko na swój sposób. Spotkamy się za 24h w Jantaro, to taka miła kantyna, niedaleko doków. I podejmiemy ostateczną decyzję, czy go porywamy, czy próbujemy grzecznie pytać, czy też próbujemy wciągnąć go w zakład. Pasuje wszystkim? -
- Jestem za - i ruszył do słyszanej wcześniej windy, nie czekając zbytnio na resztę i ich zdanie.
- Ja też jestem za - powiedziała Patric i skierowała się na powrót w stronę balkonu.
- To do zobaczenia w Jantaro - rzucił do reszty i ruszył za Patric


Danpa przez cały czas siedział cicho w rogu. Wookie postępował...Najzwyczajniej, i wydawało się najlogiczniej, wynegocjowanie warunków nie powinno budzić problemów a i zapewnić im konkretny cel w sytuacji. Porwanie, zakład, wymiana, kłamstwo co do pochodzenia...to wszystko było dobre jednak mogło służyć jako drugorzędny sposób rozwikłania sprawy.
Osobiście jednak nie podejmował aktywnego udziału w grupie. Praktycznie nie był do końca pewny czy bierze to zlecenie, tak więc pasywna postawa nie posiadała dla niego negatywów.
Gdy wszyscy zaczęli się rozchodzić postanowił postąpić według schematu myślenia wookiego i wyszedł...Tymi samymi drzwiami którymi się tutaj dostał.
Co prawda wyróżniał się lekko z tłumu, ale jeśli ktoś od republiki wie że tutaj są to czeka przed wejściem i może być podejrzliwy jeżeli nikt stąd nie wyjdzie. W innym wypadku nie ma się specjalnie czego obawiać.
Planem Danpy było przejść się po tutejszych centrach handlowych w celu zgubienia ewentualnego ogona oraz sprawdzenie okolicznych torów wyścigowych. Potrafił obsługiwać ścigacze naziemne, a raczej wątpił aby ktokolwiek chciał prowadzić wyścigi w kosmosie...
 
Fiath jest offline