Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2011, 00:59   #14
-2-
 
Reputacja: 1 -2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie-2- jest jak niezastąpione światło przewodnie
Siberian nieomal puścił się belki gdy wymieniony w gazecie, jak isę okazało Obrońca nadleciał. Spojrzał zszokowany na młodą kobietę. Wyraz zdumienia na jego twarzy nie mógł się powiększyć gdy wspomniała o balaclavie...
- Jak... ile? Znaczy... Jasne... - wysapał, po czym wreszcie podciągnął się i wdrapał na belkę, z której zwisał uczepiony ramionami. Odetchnął głęboko z twarzą poczerwieniałą z wysiłku i odwrócił głowę w stronę dziewczyny z nieufnym spojrzeniem.
- Cześć...- odpowiedział na powitanie, wciąż nie wiedząc co myśleć o sytuacji.
Prawie jakby tam schadzkę mieli, dobre sobie.
- Skoro już się tu wspiąłem... nie śpieszy mi się na dół i w zasadzie jasne, byłbym wdzięczny za wyjaśnienia. Czyżbyście robili selekcję? Tylko dla tych, co latają?

- Skąd! Poza tym ja nie latam - ja daleko skaczę. Widzisz, spotkałam się już z pewnymi osobami przy tym moim batsygnale, widać muszą mi dać czas do namysłu. Z drugiej strony jesteś ty. Powiedz, dopiero zaczynasz zabawę w bohatera, prawda?
- Zabawę? Jeżeli tak to ująć... tak, dotychczas zajmowałem się tylko poważnym biznesem. - uśmiechnął się krzywo, dając przy okazji słyszeć swój wschodnioeuropejski akcent. - W zasadzie przyszedłem wskutek liryka zawartego w tych... hm... ulotkach. Albo raczej cytowaniu ich przez gazetę. Po prawdzie, zdecydowałem, że warto się dowiedzieć, o co w tym chodzi...
- A dzieje się wiele. Ktoś chce reaktywować technologie obcych. Ma możliwości i tak się składa że wiem kto to. Cały problem w tym że najmądrzejsze nie jest rzucanie się samobójców na całą organizajcę. Umieę pare zżeczy, jak skakanie w stylu anime i sztuki walki, ale to trochę za mało. Nie śpieszy mi się na tamten świat, więc chciałam skrzyknącć to co zostało z samozwańczych oborńców prawa. Batsygnał to był chyba najlepszy pomysł
- Dlaczego nie poinformujesz policji czy rz... - zaczął Siberian, ale szybko urwał przypatrując się rozmówczyni. - Rozumiem w czym problem, ale... - zawahał się, rozważając znaczenie informacji o technologii obcych.
- Kto to? - zapytał po prostu. Uznał że jego pytanie nie jest bezczelne. Nie na wysokości ósmego piętra placu budowy i bez maski.
- To, co. Kojażysz Luthora? Taki łysy, dużo wpływów. To on właśnie przechwycił resztki technologi. Ma kilku wariatów którzy są w stanie włamać się wszędzie i zawsze. Dziś czwartek, tak? W poniedziałek zaplanował wielki powrót zza grobów. Nie wiem jak wytłumaczy trzyletnią nieobecność, ale pewnie coś wymyśli. Masz lęk wysokość? Mogę ci pomóc zejść. Tylko złap mnie mocno w pasie i nie panikuj w razie czego.
- Luthor Lex? Słyszałem to nazwisko, ale tylko podczas wojny. Co do lęku wysokości... - jeszcze skontastował sylwetkę młodej kobiety - nie obraź się, może to moja własna paranoja i strach, ale będę spokojniejszy schodząc sam. Nie to, żebym to zrobił szybciej czy sprawniej, ale mniej się będę bał o nas oboje. Jaki masz plan w kwestii Lexa?
- Przede wszystkim chcę zlapać złodziei na gorącym uczynku. Nie jestem pewna na sto procent kto jest tej drużynie, na razie tylko zgaduje. Nie wiem jak zareagujesz gdy ci powiem o moim zródle informacji. Ten gość jest dość... dziwny. Mam z nim cały czas kontakt. - dziewczyna wskazała dziwne urządzenie w uchu. Na upartego można go było nazwać odbiornikiem z mikrofonem.
- Cóż, użyłaś bat-sygnału, media nadały Ci pseudonim o jednoznacznej wymowie i nawet twoje kryminalne ofiary wypowiadają się o Tobie w samych epitetach. Przyznaję, nie tak sobie to wyobrażałem, ale robi wrażenie. W każdym razie wydaje mi się, że źródło informacji, które uznasz za rzetelne, takie jest. - wzruszył ramionami, poprawiając płaszcz.
- Gość jest rzetelny, wręcz widać go na wskroś - szybko wtrzyknęła rękę do urządzonka i skrzywiła się. - Nie lubi jak sobie stroję z tego zżarty. Umówiłam się z resztą na szóstą rano. Jest trzecia trzydzieści. Czyli jest jeszcze trochę czasu. Ja do domu jeżdżę motorem i jestem tam w parę minut... zamierzałam na paczątku skończycć patrol. Przy okazji zapoznam cię ze “źródłem informacji”. Co robimy?
- W trzy godzny nawet ktoś tak utalentowany jak ja nie znajdzie pracy, zwłaszcza biorąc pod uwagę porę i aktualne położenie. O ile Tobie nie przeszkadza, że nie zabrałem CV - uśmiechnął się przyjaźnie - jestem do dyspozycji, zwłaszcza, że jeżeli umówiłaś się z “nimi”, kimkolwiek są pozostali, gdzieś daleko, czeka mnie trening biegania na który zupełnie nie mam nastroju. Chętnie natomiast dowiem się więcej. Na przykład... po co kostiumy? A to nie jedyne pytanie...
- Kostiumy, ha! To mi przypomina stare czasy gdy była jeszcze Anime Girl, jak mnie wołali wtedy. Otóż przeważnie kostiumy miały chronić prawdziwą tożsamość i być symbolem na przestępców. Wiesz gdy Gac... Znaczy Batman miał już jako taką sławę wystarczyło coś podobnego do nietoperza, a kryminaliści robili pod siebie. Z innej strony kostium pomagał w walce, bo kamizelka kuloodporna jest przydatna ale sztywna. Ja - tutaj złapała kawałek kamizelki jaką miała na sobie - Dostałam to w prezencie. Nie przebije jej żadna kula z broni krótko lufowej. Seria z uzi to co innego. Gość który ją dla mnie zrobił chyba już nie żyje... wtedy też miałam własna, cywilną tożsamość, ale teraz dałam sobie z tym spokój. Chyba na dobre. Następne pytanie.
- Pozwól że zejdę. - odparł, chwytając belkę i zeskakując by opuścić się na powstające niżej piętro. - Opowiesz mi po drodze i starczy tego na trzy godziny albo i więcej.
- Acha - powiedziała i zeskoczyła prosto na ziemię.
Tuż nad twardą powierzchnią chodnika zrobiła salto i wylądowała na obu nogach. Pomachała mu z dołu i usiadła na krawężniku czekając aż sam zejdzie.
Storm nie był zdziwiony. Tylko dlatego, że mu to powiedziała i widział wlatuje... wskakuje na to piętro.
Mimo to konsternacja na jego twarzy wystąpiła. Mimo to przegrywała walkę z uśmiechem jeżeli chodzi o zapowiedź ciekawych czasów. Jakkolwiek to nieodpowiedzialne, nie sposób nie odczuwać ekscytacji wobec nieznanego...
 
__________________
Nikt nie traktuje mnie poważnie!
-2- jest offline