Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2011, 09:11   #172
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
- Chcesz poznać powody, jakie rzuciły mnie pod ścianę przegranych. Orzec, jaką twoim zdaniem jestem jednostką i jakie cechy charakteru zaprowadziły mnie w to miejsce. - powiedział Vincent Rastchell, nie podnosząc się spod muru, ale lustrując mnie zmęczonymi oczyma. - No więc? - zapytał - Co też powiesz o samym sobie?

Zamurowało mnie. Przetarłem oczy wpatrując się w .. samego siebie. Tak! To byłem ja! Doskonale znałem tą twarz. Linię brody, kształt kości policzkowych, oprawę oczu, dołek w brodzie. To byłem ja!

Cofnąłem się z przestrachem pod ścianę. Serce biło mi, jak skrzydła dzikiego ptaka schwytanego w klatkę.

-To … nie … ja … śnię...

To było jedyne, co byłem w stanie powiedzieć.
Na razie.

- Śnisz? Czy widziałeś kiedykolwiek we śnie samego siebie? - zapytał...zapytałem...zapytał.

- Widziałem - uczepiłem się tej myśli szaleńczo. - A może, może ja … może ja oszalałem... tak, czy to jest już szaleństwo?!

Ostatnie zdanie niemal wykrzyczałem tej projekcji niemal w twarz. Swoją własną twarz. Czułem się, jakbym rozmawiał z lustrem, z tym, że te lustro było zwierciadłem z piekieł. Żyjącym własnym życiem.

- Widziałeś? - wcale nie wyglądał na zdziwionego. Nic dziwnego, przecież to ja. - Opowiedz mi o tym śnie.

- Sen, jak sen. Nie pamiętam szczegółów - chyba zaczynałem przyzwyczajać się do absurdalności tej.... sytuacji. - Były tam lustra. W tym śnie. Wielkie zwierciadła. I kiedy szedłem miedzy nimi widziałem swoje odbicie.

- Hmmm...Zupełnie jak u gubernatora, prawda? I co było dalej?

- Nic - uciąłem. - To był sen. Nie sądzisz chyba, że pamiętam każdy sen. One nie mają znaczenia.

- Wiesz, co sądzę. To przecież twój własny osąd. Ale dobrze, nie mówmy już o tym. Pomówmy o tym, co ma znaczenie. O śmierci. - zrobił pauzę - Dlaczego siedzę pod tą ścianą? Dlaczego każesz mi pod nią siedzieć.

- Niczego ci nie każę.

- Czyżby? Byłeś już na dobrej drodze, ale zawróciłeś. Wracasz na tę ulicę, dlaczego. Czy musisz koniecznie dowiedzieć się wszystkiego, by się na dobre obudzić.? Dobrze. Przypomnijmy sobie, jak zginęli nasi bliscy. Opowiedz mi o tej katastrofie tramwaju.

- To nie był tramwaj. To był prototypowy paramobil. Straciłem ich... i dlatego tutaj jestem.

- Ach, paramobil. Prorotyp. No tak. - westchnął. - Ale konkretnie, co się z nim stało. Gdzie wtedy byłem.

Zmrużyłem oczy próbując sobie przypomnieć szczegóły. Gdzie wtedy byłem? Niedaleko! Tak! Z wysokim urzędnikiem Fergusonem i jeszcze kimś! Tak!? Chyba? Nie wiem czemu, ale pytanie mojego lustrzanego odbicia wzbudziło mój niepokój? A może szedłem w ich stronę. Może biegłem słysząc krzyk. Tak bardzo chciałem zapamiętać ten moment jednocześnie tak bardzo chcąc go wypchnąć ze swych wspomnień, że nie pamiętałem szczegółów. jedynie huk. Huk i krew.

Milczałem. Długo milczałem, nim udzieliłem odpowiedzi.

- Jeśli jesteś mną, to powiedz, gdzie wtedy byłem - wyszeptałem cicho popielatymi ustami. - Przypomnij mi, ha! - ostatnie zdanie wypowiedziałem tonem zaczepki i ironii.

- Nie było cię tam, gdzie powinieneś. - twarz pochmurnieje - Takimi słowami przykuwasz mnie do tej ściany. Byłeś w innym miejscu, niedaleko, ale zbyt daleko. Sprawy Rady. Z Fergusonem, chyba z Drumknotem i jeszcze kimś. Nie pamiętam dokładnie, ale to przez ciebie. Chciałbyś? Chciałbyś tam być? Chciałbyś teraz zobaczyć, jak to się stało?

- Oczywiście. Chciałbym. Chciałbym być tam.... nawet zamiast nich. W każdej sekundzie mojego życia. Zamiast nich … rozumiesz. Pewnie że rozumiesz, jeśli jesteś mną. Bez nich wszystko straciło sens. Umarłem. Tu, w środku. Pokaż mi więc, jak to się stało.

Czekałem. Jak skazaniec pogodzony z losem. To było tak oczywiste, to co się ze mną działo.

Oszalałem ....
 
Armiel jest offline