Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2011, 16:26   #49
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Mutant, który stanął mu na drodze nie miał najmniejszych szans. Zdeformowana, pokryta łuskami kreatura została trafiona z odległości nie większej niż dwa metry, a i tak nie wiedziała kto ją zabił. Gundulf schował kuszę i pognał w kierunku stojących pod ścianą skrzynek. Zaczął się na nie wspinać. Dla postronnych obserwatorów i goniących go mutantów, był niczym więcej niż niewyraźną, rozmazującą się plamą, niewartą zapamiętania i zauważenia. Już po chwili udało mu się zgubić zmutowane pokraki i zaczął rozglądać się po dachu w poszukiwaniu wejścia do środka. Nie było to zbyt łatwe zadanie. Przy takim nagromadzeniu dhar jego wiedźmi wzrok niemal przesłaniał naturalne zmysły. Rycząca wiązka spaczonej energii tryskająca w niebo, wprawiała całe ciało w nieustanne wibracje. Zacisnął zęby, czując strumyczek krwi płynącej z nosa, który szybko obtarł rękawem i skierował się do zauważonego tuż pod szczytem dachu okna.

Dzięki bogom, było otwarte. Wślizgnął się do środka i rozpłaszczył na biegnącej wzdłuż dachu krokwi. Pod nim rozgrywała się scena iście makabryczna. Zgromadzeni pod ścianami kultyści, było ich kilkunastu, z wyczekiwaniem i nadzieją patrzyli jak magiczna struga spaja w jedno człowieka, zapewne przywódcę owego heretyckiego kultu i statuetkę, przeobrażając mężczyznę w gada, smoka, stworzenie z legend.

Nim przemiana się dokonała całkowicie, mężczyzna zdążył jeszcze powiedzieć coś o Śpiewającej Górze, co utwierdzało Gundulfa w przekonaniu, że jego ucieczka ze wsi była właściwym rozwiązaniem. Dzięki temu trafił na rytuał, inaczej tkwiłby w tej zapadłej, bandyckiej norze bez szans na ruszenie misji w jakiej uczestniczył, do przodu. Przez kilka chwil zastanawiał się jak wybrnąć z sytuacji, co zrobić by powstrzymać nabierającego coraz większych rozmiarów, skrzydlatego potwora. Wokół niego było wystarczająco dużo ulgu aby utkać nawet najpotężniejszy czar. Było tylko małe ale... A raczej dwa. Po pierwsze Grau znał swoje możliwości i wiedział, że gdy będzie się starał zogniskować zbyt wiele mocy magicznej, wówczas może się to dla niego tragicznie skończyć. A drugiej szansy na zmierzenie się ze smokiem miał nie będzie. Po wtóre, nie wiedział jakie efekty przyniesie splatanie magii w bliskości skoncentrowanego strumienia dhar. Miał nadzieję, że niezbyt opłakane w skutkach.

Leżąc brzuchem na krokwi, całkowicie wyzuty z dostojeństwa jakie winno charakteryzować rzucających zaklęcia magistrów, zaczął mruczeć inkantację. Wyciągnął ręce ku rosnącemu kształtowi, na końcach palców zogniskowała się szara esencja magii, która zaczęła się wydłużać i tworzyć sunące ku celowi, cieniste macki. Po chwili dwie eteryczne wstążki owinęły się wokół szyi i torsu smoka, gniotąc go w uścisku. Gundulf zacisnął pięści i przemieniony heretyk zaczął wić się z bólu i braku powietrza. Czarodziej nie popuszczał, starał się udusić gada. Liczył, że ktoś rozprawi się z znajdującymi się w pomieszczeniu kultystami. Na przykład, ci którzy właśnie wpadli do magazynu. Było ich zaledwie czterech. Dwóch rozpoznał, byli to magowie, przed którymi uciekał. Teraz się okaże po której stronie barykady stoicie, pomyślał i poczuł jak smok zaczyna się wyrywać z macek cienia. Znów skoncentrował się na potworze i zacisnął pięści.
 
xeper jest offline