Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2011, 11:30   #129
Toho
 
Toho's Avatar
 
Reputacja: 1 Toho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znanyToho wkrótce będzie znany
Faethor, Helga, Ushi

W drodze do karczmy
Faethor, Helga ...

Przed wyjściem od Miriam Helga chciała coś powiedzieć o swoim medalionie, bąknęła nawet - Medalion ... ale wiedźma zbyła ją machnięciem ręki i rzekła - Jeżeli jest cały i zimny jak dotychczas to nie ma problemu. Nie bardzo mamy czas na całą Twą opowieść o nim. Ja ją zresztą znam - a Faethorowi opowiesz w dogodniejszym czasie. Słońce zaczyna powoli chylić się ku nocy, a to oznacza, że i na was czas... Po krótkim pożegnaniu - nieco łzawym ze strony Helgi - Faethor i Helga znaleźli się za drzwiami chatki Miriam.

Helga i Faethor wyszli od Miriam Złotej pełni informacji i pełni obaw. Obydwoje zastanawiali się co uczynić z Panią Anną. Oprócz informacji od Miriam Złotej do ich umysłów dotarła jeszcze jedna dość oczywista informacja - słońce znacznie przesunęło się na niebie nad Altdorfem. Skłaniało się powoli ku zachodowi, co niechybnie oznaczało, że niebawem zacznie się konkurs. Jeżeli mieli jeszcze próbować dotrzeć do Pani Anny i ostrzec ją przed Kancelarią i być może dowiedzieć się czegoś więcej należało szybko podjąć jakąś decyzję. Po wyjściu od Miriam pierwsza odezwała się Helga.
- Czy nadal chcemy dotrzeć do Pani Anny? Karczma Gruba Berta znajduje się niemały kawałek drogi stąd. Patrząc na słońce nie jestem do końca przekonana czy uda się nam dotrzeć tam i z powrotem przed konkursem Kancelarii. Poza tym odnoszę niejakie wrażenie, że owa druga do której nie śmiał się zbliżyć demon jest tu o wiele ważniejsza i niż Pani Anna. Mam też niejakie wrażenie, że Pani Anna może mieć coś z nią wspólnego. Może jest jej podwładna? Albo i odwrotnie? Mam mętlik w głowie i mieszane uczucia w tej sprawie ...
- A bardzo, ale to bardzo bym nie chciała zawieść naszej Ushi... dodała po chwili przerwy szeptem Helga.
- Tak czy inaczej. Wpierw i tak musimy się wydostać z Klatki. Później znów przez targ ryby i dalej - albo do Ushi albo do Grubej Berty. dodała Helga wprawnie obierając kierunek marszu. Faethor początkowo milczał ...

Ushi
Kram imć Gimerga i droga do karczmy
Elfka zdecydowanie odmówiła wypicia kolejnego kubka za udany interes. Już po pierwszym czuła się jakby nieco zbyt lekka i chwiejna. Oprócz tego wciąż nie mogła pozbyć się tego wstrętnego uczucia pieczenia w przełyku. Niemniej jednak odważnie podziękowała - nawet nie zająknęła się.
- Dziękuję mości Gimergu. W moim fachu jeden kubek tej ognistej magmy wystarczy. Wiedzieć Ci trzeba jeno, że dzisiaj o zmierzchu mam jeszcze koncetum do zagrania i nie jestem pewna czy drugi lubo więcej kubków tej cieczy mi w tym czasem nie przeszkodzi...
- Ech ... świat stanął na głowie. Kto to widział interesa jeno jednym marnym kubeńkiem spirytusiku pieczętować? żachnął się nieco udawanie Gimerg, gdyż rekacja Ushi na wypity płyn go nieco ubawiła. Zresztą nie tylko jego. O ile Gimerg trzymał pozory powagi - o tyle jego kumple rechotali mniej lub bardziej otwarcie. Jeden wręcz spadł z beczki i nie przestał śmiać się.
- Dobra, dobra bratwa. Nie przystoi kupcom śmiać się z klienta... Dziękuję Ci acanko za Twą pieśń. Zachowam ją w sercu i jeśli pozwolisz nakażę spisać, by i inni mogli jej posłuchać. Gimerg początkowo nieco ochrzanił swych współtowarzyszy. Ci wnet przestali się naśmiewać z Ushi i co
niektórzy wybąkali jakieś przeprosiny ...
- Oczywiście ... pieśń możesz nakazać spi.. spi... spisać zacukała się Ushi dusząc w sobie czkawkę ... jeno mego miana nie pomień czasem. odparła dzielnie elfka.
- Szlachetne Twe miano nijak nie pomnę Ushi Ysabel Shivarr Gimerg nieco dziwnie wymawiał drugie imię elfki w jego ustach brzmiało jak Jezebel, ale mimo pomocy Ushi nijak nie poprawił akcentu.
Ostatecznie Ushi zrezygnowała z dalszego poprawiania wymowy krasnoluda. Grzecznie i stanowczo pożegnała się z Gimergiem ("a nuż mu co jeszcze wpadnie do łba z tym toastem" – pomyślała odchodząc od stoiska).

Korale były piękne. Ushi chciała się nimi nacieszyć już po drodze, ale wiedząc, że w takim wielkim mieście jak Altdorf nie brakuje osób łasych na cudze kieski i błyskotki, szybko i dokładnie schowała swój skarb. Sama droga do karczmy nie była niczym specjalnym... Liczyły się tylko one ... przepiękne. Nie mogła już doczekać się, kiedy je ubierze do odświętnej sukni i misternie utrefi włosy. Olśni wszystkich nie tylko swoim występem ...
Przez chwilę zastanawiała się jakie wrażenie uczni jej zdobycz na Faethorze i Heldze. Przez krótką chwilę zastanawiała się czy nie powinna nabyć czegoś dla Helgi ... obejrzała to i owo po drodze, ale jakoś nie mogła się skupić na niczym konkretnym. Nareszcie - dwie, może trzy ulice od karczmy, w oko wpadła jej przepiękna brosza z żółtym kamieniem. Kamień wedle zapewnień sprzedawcy był jedynie półszlachetny, ale samo wykonanie drobiazgu i jego kunszt sprawiały, że całość wyglądała na skarb. Ushi odruchowo zapytała o cenę. O dziwo nie była to cena poza jej możliwościami. Nie zastanawiając się wiele nabyła ją.

Chwilę później znalazła się w karczmie. Wchodząc zagadnęła jedną z kelnerek o jej przyjaciół - opisała ich przy tym dokładniej wiedząc, że samie miana mogą nie wystarczyć. O ile Helga jakoś nie utkwiła kelnerce w pamięci o tyle Faethora pamiętała doskonale. Westchnęła na jego wspomnienie ... jakoś tak dziwnie. Ushi poczuła lekkie igiełki zazdrości gdzieś w okolicy serca ...
Ostatecznie okazało się, że przyjaciół jeszcze nie ma. Ushi postanowiła wykorzystać czas do wieczornego wyjścia na przygotowanie stroju, kąpiel, ułożenie włosów .... no i pieśni. Przez chwilę ogarnęła ją panika. Myśląc jedynie o świecidełkach zapomniała o tym co ma zaśpiewać. Po chwili uspokoiła gonitwę myśli i rozpoczęła przygotowywać się do koncertu.
 
__________________
In vino veritas, in aqua vitae - sanitas
Toho jest offline