Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2011, 14:29   #168
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Geralt wraz z Damianem zaczęli otwierać drzwi i dyskretnie do nich zaglądać, sprawdzając jaką tajemnicę kryją. Pierwsze pokoje okazały się pokojami załogi sterówki, którą wysadzili ich kompani. Następne było kosmiczną łazienką, jeszcze następne kuchnią obcych. Ósme pełne było skrzyń, zapewne części zapasowe. Gerald chciał do nich zajrzeć, ale wiedział iż nie mają czasu. Ruszył do kolejnych, już dziewiątych z rzędu. Za nimi dopiero rozpościerał się długi korytarz, którym pośpiesznie ruszyli. Szli kilka minut, zanim korytarz przemienił się w doki. Pomieszczenie było naprawdę olbrzymi i oszklone. Statek, z uszkodzonymi sterami leciał wyżej i wyżej. Berlin robił się coraz mniejszy.
Tak przypuszczał iż muszą na tym statku być kapsuły ratunkowe, tak i tutaj się znalazły. Były gustownie pochowane we wnękach w ścianach. Same kapsuły były okrągłe, podobne do kapsuł z filmów. Znowu coś podobnego do wizji jakiegoś reżysera. Ciekawe czy sami przypuszczali, jak blisko są prawdy kręcąc ta filmy.
Hala była wielka, a i wielu obcych w niej było. Biegali, krzątali się, wskakiwali do kapsuł, pomagając sobie wzajemnie. Byli tak pochłonięci ratowaniem swoich kosmicznych tyłków, że nawet nie zauważyli stojących jak słupy dwóch ziemian, uzbrojonych w śmiercionośną, ziemską broń. Obcy nie byli uzbrojeni, wydawali się cywilami. Jednakże i oni nie byli litościwi do cywilów z planety Ziemia.
- Atakujemy? - zapytał Paczkowskiego, niezbyt pewny Zaniewski.
Paczkowski podniósł do ust mikrofon radia:
- Dziewiąty pokój, tam mamy korytarz! Biegnijcie ile sił w nogach!
Nie wiedział czy jego towarzysze go usłyszeli, ale miał taką nadzieję.
Potem zwrócił się do towarzysza, przeładowując M14.
- Nie mamy innego wyjścia, zabawmy ich. Albo przynajmniej odciągnijmy od kapsuł i zmuśmy do powrotu w głąb statku. - kończąc to wymierzył w tłum.
Broń ustawił w tryb automatyczny. Nacisnął spust, a śmiertelna seria poszybowała w kierunku obcych. Wrogów było tylu, że chybianie było wprost niemożliwe. Pociski idealnie przebijały niebieską skórę, kładąc wrogów niczym huragan żyto. Strzelali obaj, mierząc do tych najbliżej kapsuł. A przynajmniej Paczkowski do nich mierzył, dając im do zrozumienia, żeby je zostawili.
Ich spokój, jaki towarzyszył ewakuującym się obcym, został zamieniony w coś na kształt kija wsadzonego w mrowisko. Zaczęli biegać, panikować. Jedni wskakiwali na siłę do kapsuł, inny uciekali w głąb doków. Do jednej kapsuły wskoczyło ich tylu, że nawet klapa nie chciała się domknąć.
Gerald i Damian szli siejąc śmierć i zniszczenie, szło im tak łatwo, że zdążyli się zagapić. Laserowy pocisk uderzyła w lewę ramię Paczkowskiego. Urwał kawałek mięsa, ale rana nie była tak poważna jak Michała. Żołnierz upadł co uratowało go przed kolejnym strzałem. Zaniewski szybko zabił jedynego obcego który stawił opór. Zapewne nie chciał iść na Ziemię, walczyć z ludźmi.
Zabił ostatnich maruderów którzy nie zdążyli uciec i pomógł wstać kompanowi. Rana była niewielka, przecież miał na sobie kamizelkę kuloodporną, zabraną z arsenału. Mimo wszystko wiązka energii przebiła się przez nią i dosięgła skóry. Charakterystyczny trzask, zakomunikował Geraldowi że jego kompan nie ma amunicji. On sam miał jeszcze znalezione wcześniej naboje, wsypane luzem do kieszeni spodni. Kiedy jego towarzysz pomógł mu wstać, on począł je powoli wpychać do magazynka, w pogotowiu trzymając Sig Sauera P226.
W sali leżało wiele ciał, około pięćdziesiąt. Niektóre jeszcze się wiły i próbowały uciekać, ale po kilku minutach wszystkie powoli zastygały. Ich wrzaski i krzyki, zagłuszył alarm, który rozległ się w całych dokach. Zapewne ich towarzysze odwalili kawał, dobrej roboty. Wszędzie zaświeciły czerwone światła.
Po kilku chwilach pojawili się też i ludzie za to odpowiedzialni. Zbarski oraz Pruszyński. Wytrzeszczyli oczy, na rzeź której dokonał wraz z Zaniewskim.
- Wskakujmy do kapsuły i zabierajmy się z stąd – polecił Paczkowski, osłaniając jeszcze swoich towarzyszy wchodzących do kapsuły.
Na końcu, wszedł i on sam. Klapa się zaczęła zamykać.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline