Chłopak z początku rozglądał się po dachu ze skwaszoną miną. Tak jakby zupełnie nie wiedział jak odnaleźć się pośród pozostałych dziwolągów. Jeden z facetów właśnie klęczał przed dziewczyną co budziło w młodzieńcu nieprzyjemne wspomnienia filmów romantycznych. Kosmita odetchnął z wyraźną ulgą kiedy jednak okazało się, że upadek był efektem cierpienia. Przez chwilę uważnie się przyglądał, skakał wzrokiem z jednej osoby na drugą. Wszystko okazało się żartem tej nadpobudliwej smarkuli. Po Batmanie nie było ani śladu, choć przeciwnik palenia w miejsach publicznych całkiem go przypominał... cały genialny plan małego Czernianina trafił szlag. Chciał już upomnieć się o zwrot pieniędzy za benzynę, ale chwilę później dziewczyna wspomniała jednak o zrobieniu jakiejś grubszej awantury, pozostałościach obcej technologii, oraz o ich kradzieży... Przez następne kilka minut w myślach Lobby'ego tkwił tylko jeden obraz...
Nagle został jednak wyrwany z krainy pięknych fantazji, winowajcą jego oprzytomnienia okazał się jego własny brzuch, z którego do białych uszu dobiegł odgłos zaciekłego burczenia. Popatrzył jeszcze w stronę w którą udała się bezimienna bohaterka i skoncentrował swoją uwagę na dwójce pozostałych herosów.
- Słuchajcie dziewczyny wyglądacie na miejscowe, gdzie tu można coś zjeść o tej godzinie?
Zapytał z nadzieją, że tamci przestaną prowadzić swoje usypiające rozważania i na coś mu się wreszcie przydadzą. Pomimo ogarniającego go lenistwa wyciągnął z kieszeni dłonie i rozmasował nimi opustoszały brzuch.