To była ciężka, ciężka noc... czy też dzień, ciężko było tu określić. A wnioski były jeszcze gorsze, podobnie jak rzeczywistość, którą odkrył mijający już deszcz. Generalnie rzecz biorąc - byli w ciemnej, bardzo czarnej dupie. A ona nie mogła nic na to poradzić, jedynie zmieszać straty.
Najpierw uleczyła swoje rany, ponuro popatrując na magiczną, cichą karczmę. Jeśli Drucilla była w środku, zapewne była wniebowzięta mogąc balować bez przeszkód. Potem przyszła ocena lokalnych zagrożeń i uratowanie Hralma. Krasnolud był mocny w gębie, albo niebieskie paszczęki były mocniejsze od niego... co nie napawało optymizmem. Na szczęście miała w zapasie jeszcze kilka leczniczych mikstur, które znikały w zastraszającym tempie. Nie potrafiła teraz myśleć ze współczuciem o Lilawanderze, który dał się zabić zaprzepaszczając niezbędne do ich przeżycia złoto. Ale spokój jego duszy.
Gadająca głowa w skrzyni nie była na jej nerwy.
- Roger, polecisz ze mną na gryfie na poszukiwanie lantanów i reszty? A wy spróbujcie wyciągnąć jakieś informacje z tego... czegoś. - z obrzydzeniem spojrzała na skrzynię. - Hralm, będziesz miał oko na karczmę; gdyby coś się zmieniło; dało się otworzyć drzwi - tylko na wszystkich bogów NIE wchodź tam sam! - albo zajrzeć przez okno, to powiadom resztę. I przydałoby się przeciągnąć linę między wozem a budynkiem, na wypadek gdyby znów nadciągnęła ta dziwna burza. Nie możemy po raz kolejny się pogubić.
Po krótkiej debacie na temat dalszych planów odebrała od Morgana figurkę gryfa i zabrała się do roboty.
Ostatnio edytowane przez Sayane : 17-07-2011 o 20:13.
|