- Nie lękaj się, Babuszko! Już ja nie pozwolę, by jakaś łuskonośna bestia przeszkadzała przyzwoitej czarownicy w spacerze po mrocznym mateczniku – zapewnił Murzyn i przygotował się do walki.
Abishai pikował, mierząc w Ajabu grotem włóczni. Włócznia – to broń dobrze bohaterowi znana – całe dzieciństwo biegał wszak po sawannach kraju Kudo, polując z dzidą na antylopy i pasiaste konie. A, jak dowodzi Brunon Starszy w dziele „Ars Militari”, poznać przeciwnika to pierwszy krok do zwycięstwa (drugim jest „walić go po głowie ciężkim i możliwie ostro zakończonym przedmiotem”). W każdym bądź razie – Murzyn wiedział, że drzewce mają przewagę zasięgu nad jego rapierem. Postanowił obrócić tę cechę na swą korzyść... - Kuficha mimi! – zakrzyknął na chwilę przed ciosem i momentalnie rozpłynął się w cieniu. Pod osłoną niewidzialności uskoczył za plecy abishaia. Wydobył sztylet i szybkim susem spadł na przeciwnika od tyłu, krępując jego skrzydła i zadając okrutne pchnięcia klingą. W zwarciu, w boju na najbliższą odległość długość włóczni potwora stanowiła bardziej zawadę niż pomoc.
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |