Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-07-2011, 17:26   #296
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Wygrana przyszła im zbyt łatwo. Nikt nie odniósł żadnej rany, chociażby zadrapania. Jost był wdzięczny bogom za ową łaskawość, gdyż mutanci wyglądali na takich co mogli przenosić jakieś choróbska. Przyszło mu do głowy, że to właściwie oni mogli być przyczyną plagi pustoszącej okolicę. Otarł miecz o łachmany jednego z nich. Wtedy przytuliła się do niego Soe.
- Nie staniesz się – powiedział i odwzajemnił uścisk. Właściwie to skąd miał tą pewność, że nie. Każde z nich mogło się przemienić w taką ohydę, przecież wszyscy byli narażeni na zgubny wpływ Chaosu. Czy wówczas miałby odwagę aby zabić zmutowanego towarzysza?

Jost nie wierzył własnym oczom. Z krzaków, jak gdyby nigdy nic wylazł, a raczej wytoczył się baryłkowaty krasnolud, w którym niechybnie wszyscy rozpoznali zaginionego w Altdorfie, Degnara. To tylko i wyłącznie dzięki niemu potyczka poszła tak łatwo. Okazało się bowiem, że stary brodacz pozbawił życia pozostałych czyhających w zasadzce mutantów.
No i do tego miał coś, co znowu nakierowało ich na trop Vanderpeera. Splugawiona Świątynia i Willa Hahn. Te dwie nazwy właściwie nic Jostowi nie mówiły, ale pierwsza wyraźnie wskazywała na kultystów, a to łączyło się z Tobiasem. Khazad oczywiście wiedział, gdzie trzeba się udać, tylko za bardzo nie orientował się w terenie. Podobnie jak oni wszyscy. Którędy na Wolfenburg? Nawet nie było kogo zapytać.

Zachęcony przez złodziejkę krasnolud opowiedział swoje przygody, od momentu w którym pognał za znikającym w tłumie Tobiasem, aż do chwili gdy wynurzył się z krzaków. Opowieść obfitowała w niezwykłe wydarzenia i zwroty akcji. Jost zaśmiewał się do rozpuku gdy słuchał kwiecistych opisów khazada. Nie wierzył w ani jedno słowo jakie wypłynęło z ust Degnara. Ale nie powiedział tego na głos. Po co psuć zabawę sobie i innym?
- Na pełny trzos Ranalda! Toć rzeczywiście interesująca pogoń była – powiedział zamiast tego. – A nie ma w pobliżu owego wynalazcy z fruwającym workiem? Podróż wygodniejsza by była. I może byśmy się nie porzygali zbytnio.
 
xeper jest offline