Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2011, 14:11   #30
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość
Próbował się uspokoić. Z plecaka wyjął MP3 i usiadł na fotelu. Nie miał pojęcia co robić dalej. [MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=RCD14IrOcIs&feature=BFa&list=PLEA69DE174D0 633EA&index=70[/MEDIA]

Kiedy autobus przejeżdżał obok muzeum wyłączył muzykę. Przecież nie zabił Calvina. Może... może go wrobią? Jak na filmach? Nie podobała mu się ta perspektywa. Zagadnął do niego jakiś mężczyzna. Quentin skupiając się na widoku miejsca w którym zmarnował tyle lat odpowiedział trochę nazbyt... naprowadzająco.

Potem policja. Rewelacja. Jednak ten sam facet wydał się nagle godny zaufania, ponadto był mniej więcej w podobnej sytuacji... chyba, oby.
- Nie wiem jak ty, ale mam przeczucie, że są tu specjalnie po nas. Trzeba spróbować zwiać. Siłą. - Było to bardzo nieprzyjemne przeczucie.

- Co masz na myśli? - zapytał z wahaniem nieznajomy.
Quentin rozejrzał się po pojeździe. Tak jak w każdym autobusie był tam młoteczek do wyjścia awaryjnego, znacząco na niego spojrzał.
Jego towarzysz wziął narzędzie, wzbudzając zainteresowanie paru osób.
- Dobra, mamy odpowiedni sprzęt. Uczynisz honory? - zapytał cicho, siadając ponownie na miejsce - Siedzisz obok szyby, powinno ci być łatwiej.
Arrowhead szybko chwycił młoteczek, parę osób zwróciło na nich uwagę, ale kobieta pisknęła dopiero, gdy anglik zbił szybkę. Trochę poranił się szkłem, ale to nie było teraz ważne. Jeden z policjantów wyjął broń i pogroził, ale było to raczej skierowane już do cieni Alexa i Quentina.
- Szybko, w te wąskie uliczki, zaraz zezwie posiłki. - Powiedział, wskazując na na alejki. Rany go trochę piekły, ale postanowił się tym później zająć.

Wbiegli do alejek, skręcili parę razy. W końcu mieli do wyboru albo pustą ścianę, albo przeskoczenie przez siatkę. Mimo poranionych rąk Quentin zaczął się wspinać. Poczekał na towarzysza. wyjmując szkiełka z dłoni. Szli jeszcze przez chwilę, aż doszli do jednej z głównych ulic, wielkie skrzyżowanie, godziny szczytu. Pokrwawioną, białą marynarkę wyrzucił do kosza, poluzował czerwony krawat i sprawdzi czy na czarnej koszuli od garniaka ślady po krwi nie są aż tak widoczne. Plamki na szczęście były malutkie, ledwie widoczne.
Podał nowemu towarzyszowi dłoń.
- Quentin Arrowhead. Miło mi. Zastępca kustosza muzeum... były.

Przy tym geście zauważył dziwny fakt. Co prawda na jego dłoniach były nieliczne ślady krwi, ale wszystkie rany już się zasklepiły. Trochę go to zaniepokoiło.
- Masz jakieś miejsce gdzie można się ukryć?
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline