Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2011, 18:25   #18
Fiath
 
Fiath's Avatar
 
Reputacja: 1 Fiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputacjęFiath ma wspaniałą reputację
Para silnych dłoni szybko zaczęła opadać w stronę Danpy. Ten jednak wiedział, że jedną możliwością zatrzymania go teraz, gdy wiedziano o jego uzbrojeniu było użycie broni ręcznej, zaś poprzednio poznany przyjaciel "dilera" był z prezentacji nie tylko typem osoby nadgorliwej, ale również mającej problemy z ukryciem swojej obecności. Nie tylko w tłumie jak się okazało.
Gdy Theelin usłyszał szum powietrza zrobił wręcz odruchowy obrót w lewo, mijając się z dłońmi. W tym samym czasie sięgnął po granat błyskowy.
Zamknął oczy, aby po jego wysadzeniu w biegu nałożyć gogle. Jak się okazało powinien popracować nad prędkością tego ruchu, bo mało nie uderzył w ścianę otwierając oczy.
Skręcił szybko w stronę drzwi i wbiegł przez nie na schody. Zdawał sobie sprawę, że nie potrawa długo nim znieważeni gangsterzy zaczną go gonić, oraz że bez obaw otworzą ogień z broni palnej gdy ten tylko opuści budynek. Co prawda mógł wykorzystać poprzednią akcję do ataku ale trandoshianin nie wyglądał na kogoś z kim powinno się walczyć gdy posiada się szansę na uniknięcie starcia.
Schodami na wyższe piętro kantyny wbiegł na sam dach, budynki i tak były tutaj niskie, to dolna strefa miasta nikt w nią specjalnie nie inwestował. Zwłaszcza, gdy była poza zainteresowaniem kantoru.
Zatrzymał się jednak przed samymi drzwiami. Były one obsługiwane jakimś starym zamkiem na kartę, której oczywiście nie posiadał, a nadbiegające zagrożenie było coraz głośniejsze w swoich przekleństwach.
Nie chcą długo myśleć Siódmy wyjął zza pasa swoje wibroostrze o długości nieco poniżej standardów krótkiego miecza i podważył panel na kartę.
Niestety, co mogło się wydawać dosyć dziwne nasz Theelin nie potrafił zazwyczaj nawet otworzyć funkcji nagrywania w swoim odtwarzaczu, w wolnych chwilach uderzając tylko w guzik "graj losowo", przez co widok kabli od jakiejkolwiek instalacji wyglądał dla niego jak plątanina mięsożernych robali z odległej galaktyki.
Najbardziej technologiczne posunięcie, na jakie wpadł potwierdziło stwierdzenie "głupi ma zawsze szczęście". Siódmy przeciął błyskawicznym ruchem kable, a jakimś trafem te co trzeba musiały się zetknąć po drodze, otwierając przestarzałe drzwi.

Dwójka "nowych przyjaciół" Theelina pojawiła się wtedy tuż za nim na schodach. Trandoshianin zaczął od razu biec za nim z ręką ustawioną do silnego wymachu.
Adrenalina migiem zwiększyła efektywność siódmego który począł biec nawet szybciej niż poprzednio. Planował zeskoczyć z dachu na ulicę...jednak przypomniało mu to jaki typ cywili widział na dole, a porównanie tego z faktem że chłopak nie pragnął robić zbyt wielkiego hałasu czy nawet uszkadzać miasta (aby nie zwrócić na siebie oczu Vanko) zmienił zdanie postanawiając przeskoczyć na dach sąsiedniego budynku.
Moc czy też wcześniej wspomniane "szczęście głupiego" chciało aby dom sąsiadów kantyny był niższy, przez co chłopak miał wyraźne szanse na powodzenie w skoku.
Tuż po lądowaniu źrenice biegacza rozszerzyły się gdy poczuł ciepło pocisku z blastera który usmażył mu nieco końcówki włosów ledwo omijając samą głowę.
Żarty się skończyły obydwoje z rozmówców wyjęli już bronie, autodestrukcja Danpy nie stanowiła dla nich zagrożenia.
Wobec tego chłopak nie miał zbyt wielkiego wyboru zaczął podążać dalej przed siebie aby ponowić skok.
W momencie w którym znalazł się mniej więcej na środku dachu zauważył że ponowne szanse na udany przeskok nie były już zbyt wielkie, wszystkie budynki były większe od tego na którym obecnie się znajdował, realizując to zwolnił tempo biegu.
Błąd.
Pocisk blastera trafił w jego prawe ramię w wyraźnym stopniu je przypiekając.

W zawodzie łowcy tego typu obrażenia były normalne, jednak w obecnej sytuacji Siódmy znalazł się w szachu. Aby dorzucić do nich jakimś ładunkiem potrzebował podbiec z powrotem do tyłu, nie posiadał własnej borni palnej, zaś obrana droga ucieczki była błędna.
Ścisnął mocniej wibroostrze w lewej dłoni.
"Do diabła z tym." Pomyślał wznawiając bieg.
Wyskoczył ponownie przed siebie biorąc mocny zamach lewą ręką.
Trafił w grube okablowanie.
Wbił w nie ostrze zapierając się nogami o ścianę i powoli spowalniał tempo upadku, aż wreszcie udało mu się zeskoczyć na ziemię nie łamiąc niczego...Choć wciąż zapewniając sobie spory ból pleców od pakietu z podsmażoną ręką.

Gdy wylądował zdał sobie sprawę że teraz dwójka przestanie go gonić. Nie opłacało im się to, i tak nie zdążą bądź znajdą martwe ciało które zderzyło się z ziemią.
"wygrana." Stwierdził w myślach podnosząc się powoli. Postanowił obejść naokoło budynek obok którego wylądował, jeśli ta planeta trzymała się zasad w pobliżu wznoszących się budowli powinno być umieszczone przejście do kanałów....Miał rację.
Postanowił za ich pomocą przedostać się na miejsce spotkania, przy tej jakości światku podziemnym nie czuł obaw w tej decyzji, pod ziemią mogą się znajdować wyłącznie mieszkania oskarżonych, dla których pokazywanie twarzy, gdy nieznajomi chodzą po okolicy było bezcelowe, kantyny w których walk nie wszczyna się w obawie o burdę pięć razy szkodliwszą, oraz biura podziemnych lekarzy dla których osoby rannej się nie atakuje, tylko okrada w trakcie operacji.
Cokolwiek by się nie stało, powinien wyjść z tego cało.
"gdyby to nie było zlecenie od Heatera, nie zainteresowałbym się nim. Gdybym mógł inaczej odpocząć od kantoru nie zastanawiałbym się dwa razy. Gdybym nie musiał dostać się w kontakt z przedstawicielem prawa...rozwaliłbym cały ten sektor miasta..." rozmyślał gniewnie idąc przed siebie.
 
Fiath jest offline