Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2011, 18:46   #4
Islanzadii
 
Islanzadii's Avatar
 
Reputacja: 1 Islanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodzeIslanzadii jest na bardzo dobrej drodze
Gdy słońce wracało ze swej podróży na zachód pojawiło się na wschodzie czystego od chmur i szarego jak bruk nieba. Jednak na owym sklepieniu niebieskim można było dostrzec mały biały punkt. Był to Biały Jastrząb, który najwyraźniej spieszył się w jakieś miejsce. Jego celem okazał się mały obóz w północnej części lasu Forengard. Nad biwakiem unosiły się jeszcze odrobiny dymu z dwóch znajdujących się tam palenisk z prymitywnymi konstrukcjami z kilku drewnianych patyków. Na jednym z palenisk była przygotowana dobrze przyrumieniona sarna gotowa do spożycia. Natomiast na drugim znajdował się mały gliniany kociołek z dziwną substancją w środku. Ptak wylądował na szczycie namiotu z jednej strony opartego o dwa drzewa a z drugiej o specjalnie przygotowane pale wbite w ziemie. Całość była pokryta zwierzęcymi skórami starannie oddzielonymi od zwierzyny. Nagle z namiotu wyłoniła się postać była to Elfka o imieniu Islanzadii jakże piękna i dziwna jak na swoją rasę. Była bowiem niższa od swych współbraci i sióstr, a jej cera nie była tak naturalna i jasna jak to bywa w jej rasie. Była za to matowa i odrobinę szarawa, Reszta ciała też nie pasowała gdyż wyostrzone miała ona walory odpowiadające jej płci. Warto też dodać iż na swoim prawym policzku miała tatuaż, który w kulturze elfów oznaczał lekarza. Tak o to wyglądała nasza bohaterka.

-Witaj przyjacielu (powiedziała do białego ptaka)

Ten z kolei usiadł na jej delikatnym odzianym w cienką białą tunikę. Było to swego rodzaju przywitanie się ze swoim przyjacielem.

-Jak tam łowy?

Jastrząb wbił się w powietrze zrobił dwa kółka nad głową elfki i pikując wylądował na stopie pani odzianej w delikatne, białe, skórzane sandały wiązane rzemykami nad kostki. Oznaczało to znalezienie kilku ziół leczniczych.

Po spożyciu wcześniej przygotowanej sarny Islanzadii udała się po zbiory prowadzona przez swojego towarzysza.

-Wiesz co? (Powiedziała do ptaka) Może powinnam się udać do Falgardu czuję że ta spełnią się moje marzenia i stanę się świetnym lekarzem. Czy byłbyś tak dobry i towarzyszył mi w tej podroży?

Słysząc to Jastrząb ponownie zasiadł na jej ramieniu.

Po powrocie do obozowiska zabrali przydatne rzeczy i wyruszyli w podróż, która miała odmienić ich życie.

Po kilku dniach wędrówki znaleźli się na obrzeżach miasta niedaleko karczmy gdzie postanowili się zatrzymać.

I tak o to zaczyna się nasza przygoda.

Siedząc przy barze Islanzadii zastanawiała się skąd może wziąć pieniądze na nocleg, udała się więc na tablicę ogłoszeń i szukała zadania dla siebie. Wśród wielu ofert nie było nic godnego uwagi, lecz jedno z nich było przykuło jej uwagę. Po zerwaniu ulotki i przeczytaniu jej a głosiła ona.

Witaj zagubiony podróżniku. Jestem magiem wiekowym stan mego zdrowia nie pozwala mi już na wędrówki lecz jeśli interesuje cię wielka nagroda za twoje trudy proszę podejmij wyzwanie. Odnajdź dla mnie księgę którą napisali moi współbracia. W zaginionym mieście magów powinna ona się znajdować. Odnajdź ją ,a sowicie cię wynagrodzę.

"Hmmm interesujące"

Po chwili zauważyła że na tablicy zawisło ponownie to samo ogłoszenie bez niczyjej pomocy. Trochę ją to przeraziło ale uznała to za zmęczenie.

"Powinnam chyba odpocząć"


Wróciła do karczmy i zasiadła przy barze by wypytać karczmarza na temat zlecenia.

- Witaj starcze

Karczmarz przyjrzał się uważnie elfce która zawołała go dźwięcznym ,ale spokojnym głosem.

Podszedł ku niej i szczerząc pozostałości po zębach odezwał się miło.

- Witam tak zacną panią cóż to sprowadza cię w moje skromne progi?

Lekko zawstydzona elfka podnosi swą głowę i patrząc w oczy starca mówi.

- Znalazłam bardzo dziwne, a zarazem jakże ciekawe zlecenie.

podaje kartkę starcowi.

Starzec uśmiechnął się szczerze i wesoło się śmiejąc powiedział.

- Młoda damo to zlecenie jest ciężkie do realizacji spójrz na odwrocie pisze siedemnastu martwych osiem osób zrezygnowało ze zlecenia. Spokojnie jest jednak pewna osoba która może ci pomóc, polecam poczekaj do wieczora na pewno tu zawita do karczmy w poszukiwaniu nowego zlecenia.

Przerażona spojrzała na drugą stronę ogłoszenia i przeczytała je ponownie. Następnie ze łzą w oku odpowiedziała

- To jedyna szansa by spełnić moje marzenia.

- Panienko nie martw się pomoże ci przewodnik który zawita do karczmy. Postaram się ją nakłonić do rozmowy z tobą tylko zaczekaj do wieczora.

Karczmarz przyjrzał się ponownie elfce i z jeszcze wiekszym uśmiechem powiedział.

- Tylko podpowiem jedno w chwili gdy podejmiesz się zlecenia spojrzyj na nie pod światło świecy. Ujrzysz na nim więcej informacji. Jednak to co zrobisz oznacza że zlecenie przyjmujesz.

Kiwnęła głową po czym dodała

- Pozwolisz ze zadam ci jeszcze jedno pytanie?

- Proszę mów


Spojrzała smutnym wzrokiem na karczmarza i zapytała.

- Gdzie tutaj mogę sprzedać zwierzęce skóry bowiem nie mam pieniędzy a do wieczora daleko. Chciałabym odpocząć lecz nie stać mnie na wynajem stancji.

- Panienko zostań w mej karczmie do puki nie przybędzie osoba o której ci powiedziałem. Nie musisz mi płacić twoją zapłatą będzie dla mnie hmm... Twoje towarzystwo jak już odpoczniesz i kilka ciekawych historii. Tak dawno już nie miałem innych gości poza jedną damą która tylko pije i nic prawie nie mówi.

Karczmarz roześmiał się wesoło i wskazał pokój elfce dał jej klucz i życzył miłego wypoczynku. Pokazał w uśmiechu jeszcze raz swoje braki w uzębieniu i wrócił za ladę.

Elfica znalazła się teraz w jakże ponurym ciemnym pokoju wyposażonym jedynie w trzy łóżka i stolik ze świecą. Zasiadła przy stole wyciągnęła z plecaka uprzednio przygotowane suszone mięso i pieczywo. Nim przystąpiła do spożycia pokarmu położyła przed sobą jakże złowrogie ogłoszenie. Gdy już skończyła jeść postanowiła że przed snem skorzysta z rady starca. Tak więc podniosła papier i pozwoliła by światło świecy odkryło zatajone nań informacje. O to co zobaczyła:

Nazywaj mnie jak chcesz jestem tylko pośrednikiem w tym zleceniu mój mistrz poszukuje ksiegi magów z zaginionego miasta. W tej księdze są sekrety które zostały już dawno zapomniane lub też zakazane. Znajdź księgę i przynieś ją mi do stolicy. Miasto zaginęło wiele lat temu gdzieś w tych okolicach może są osoby które podpowiedzą ci gdzie szukać więcej informacji.

Siedemnastu martwych osiem osób zrezygnowało z misji.


Przerażona tą informacją zapomniała o śnie i powróci na dół do karczmy.

-Starcze proszę nalej mi piwa miodowego...

Powiedziała trzęsąc się z przerażenia.

Karczmarz zdziwił się ,że elfka tak szybko wróciła z pokoju podał jej piwo które zamówiła.

-Dziękuje starcze.


Zaczęła pić piwo i gdy już je kończyła poczuła jak odeszły od niej siły i zasnęła przy barze a jej głowa delikatnie wylądowała opierając się na delikatnym ramieniu elfki.
 

Ostatnio edytowane przez Islanzadii : 19-07-2011 o 21:54.
Islanzadii jest offline