Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2011, 22:34   #19
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Slevin ze swojego miejsca w barze, obserwował czarny charakter. Mierzył go wzrokiem, analizował. Przecież informacja, jest podstawą udanego planu działania. Na początek poczekał, aż ruch wokół jego przyszłego rozmówcy zelżeje. Nie chciał postronnych ofiar, choć na pewno kilka trupów nie przeszkodziło by mu w niczym.
Żeby nie przyciągnąć uwagi świnioludzia oraz wysokiego ochroniarza Slevin zamówił na odczepnego jakiś nieciekawy drink i odwrócił się nieco w stronę ściany. Facet był wyraźnie pewny siebie, a otaczający go informatorzy uciekali równie szybko co pojawiali się przy nim. Ot, typowe centrum informacyjne z którym każdy gangster chciałby mieć dobre układy. Ten musiał być dość kasiasty i dobrze opłacany, bo wynajęcie gammoreanina tanie nie było.
W końcu przez dłuższą chwilę, nikt nie podchodził do gangstera. To była chwila, którą Kelevra mógł wykorzystać. I zrobił to. Zdjął dyskretnie swoją broń z pleców, ustawił ją w tryb, który sprawdzał się na bliskie odległości. Gangster albo poszcza się ze strachu, ale zrobi mu mały pokaz działania tej strzelby blasterowej, na świnioludziu. Wtedy z pewnością prócz tego że się poszcza, również ze strachu puszczą mu zwieracze.
Mężczyzna uniósł twarz i skrzywił się, widząc obcego przy swoim stoliku. Nim którykolwiek z ochroniarzy zdążył cokolwiek zrobić, przed twarzą informatora znalazła się lufa broni najemnika. Gangster zamarł a jego widoczna pod płaszczem dłoń zaczęła drżeć ze strachu.
- Co do... ? - oba przydupasy zawahały się, czekając na jakieś decyzje ze strony pracodawcy.
- K... Kim jesteś? – zatrwożył się bandzior.
Slevin milczał przez chwilę. Cisza zawsze płoszyła ludzi, nie raz była gorsza od zgiełku. Czarne szybki w wizjerze hełmu, wpatrywały się nachalnie w twarz gangstera. W końcu cisza została przerwana.
- Jestem gościem, potrzebującym informacji. Nic więcej, więc jeśli chcesz żyć, odpowiadaj na pytania i oszczędź mi swoich. Rozumiemy się?
- Ja... Muszę dbać o reputację... - zaniemówił, widząc że pieprzenie teraz o renomie gangstera byłoby błędem – Czego chcesz dokładniej?
- Powiesz mi wszystko, co wiesz o kilku osobach. Pierwsza, to Oo-tman-e. A więc czego się od Ciebie o nim dowiem?
- Cholera... To chyba najgroźniejszy wolny strzelec zewnętrznych rubieży - mężczyzna wyjąkał z trudem, jednocześnie dając ochronie znak by nic nie robiła.
Jak zahipnotyzowany obserwował lufę broni.
- I cholernie bystry. Opłaca się jednocześnie dużym organizacjom przestępczym by mieć wolną rękę, a reszcie miejscowych zabijaków każe płacić sobie...
- Ha! Gdyby to było takie łatwe to sami jego płatnicy by go pewnie spróbowali zabić. Wielu wolnym strzelcom nie podoba się fakt że muszą bez powodu opłacać się jakiemuś ambitnemu dupkowi - mężczyzna uśmiechnął się, ukazując końskie zęby.
- Kolejna osoba. An’Shaed Heater.
- On? - facet parsknął, jakby Kelevra żartował.
Dopiero gdy zauważył że broń dalej mierzy między jego oczy, opanował się.
- A kim on niby jest? Zwykły pies gończy, a konkretniej to dowódca sporej grupy takich piesków. Niby mają jakąś tam reputację, ale w światach Jądra, a nie tutaj. Robią głównie dla republiki, i nie dziwię się im. Każdy najemnik wie że Imperium potrafi za robotę odwdzięczyć się strzałem w plecy.
- Jak, obu łączy Iscan Vanko? Co o nim wiesz? - Slevin cały czas mówił swoim, chłodnym, opanowanym głosem, wręcz kaleczącym zmysły.
Informator splunął siarczyście.
- Pieprzony marynarzyk kosmosu, jego mać... Republika wystawiła nagrodę za Oo-tman-e'a, Heater się zgłosił i został tu przydzielony. A z tego co mi wiadomo, to nasz jaśnie w dupę kopany Vanko nie lubi najemników. On chyba nie lubi nikogo po za wojskowymi.
- Jak dobrać mu się do dupy?
- Z nim to jak z szefem Demonów. Cholernie dba o swoje bezpieczeństwo. Myślisz że to jeden chciałby go posłać do piachu? Jeśli jest coś co wkurwia marszałka bardziej od przestępczości, to są to targnięcia na jego osobę.
- Nie pytałem o to co go wkurwia czy kto chce jego śmierci, tylko jak mu się dobrać do dupska.
- Nie da się. A jeśli już się da, to nie wiem w jaki sposób - powiedział już serio zdenerwowany – Nikt z półświatka nie myślałby nawet o dobieraniu mu się do dupy, jak to określasz, bo przy minimalnym spieprzeniu szlag trafiłby całą strukturę przestępczą Moonus Mandel.
Slevin wstał z miejsca. Podniósł strzelbę sprzed nosa informatora i odwiesił ją na plecy, ale cały czas był gotów na spięcie, dlatego ręka cały czas błądziła koło świetlnego miecza.
- Masz tu 100 kredytów. Możesz być pewien, że twoja renoma bardzo wzrośnie, za to ty puścisz wici na mieście, że jest ktoś nowy, kto ma w dupie płacenie haraczu dla Oo-tmana-e - rzucił wymienioną kwotę na stół – Jakby byli ciekawi, jak go rozpoznać wtedy im powiesz... - zapukał palcem w wymalowane na hełmie, czerwone "T " – No, chyba że koniecznie chcesz żebym wrócił i był mniej kulturalny, a chyba nie ma nic cenniejszego niż życie...
Informatora zamurowało. Slevin nie wiedział czy to widok dyndającego u pasa miecza świetlnego, czy otwarte wyzwanie Oo-tmana-e do walki. W końcu to on był celem, a Vanko tylko przeszkodą, którą można było po prostu przeskoczyć, nie koniecznie musieli ją przepychać.
Kelevra nie czekał dłużej na komentarz przestępcy, wyszedł z baru, rzucając barmanowi odpowiednią sumę za drinka. Nie mając gdzie iść, ruszył w kierunku miejsca zbiórki, gdzie mieli się spotkać po zbieraniu informacji, bacznie się rozglądając. Oo-tman-e mógł już wiedzieć o tym śmiałym ruchu i już czyhać na mandaloriański hełm z czerwoną literą "T".
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 19-07-2011 o 22:38.
SWAT jest offline