Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2011, 12:52   #12
Eyriashka
 
Eyriashka's Avatar
 
Reputacja: 1 Eyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumnyEyriashka ma z czego być dumny
Ara’assan; Thedas, wyspa Par Vollen, wioska Sanshibas
Łowcy..
Słowo dźwięczało echem w uszach Ary. Zerwała się z łóżka i szybko odnalazła swoje ubranie oraz łuk ze strzałami. Walcząc w roztargnieniu z guzikami kurtki wybiegła z domu i ogarnęła zgiełk krótkim spojrzeniem. Uciekinierów nie było wiele, w większości były to kobiety z dziećmi - opieka była ich obowiązkiem. Ara’assan spojrzała na dziewczynkę. Jej własnym obowiązkiem była opieka nad Małą A. Tylko *jak?*.

Usłyszała zagłuszone przez odległość i gwar komendy wydawane przez Stenów na nabrzeżu. Możliwe, że nawet sam Arishok był w tamtej okolicy i kierował ruchami obrońców. Tłum statków tłoczył się na mieliźnie okalającej wybrzeże. Szczęśliwie Sanshibas nigdy nie prowadziło handlu morskiego, jako całkowicie samodostarczalne zadowoliło się płycizną wystarczająco głęboką by łodzie rybackie mogły przepłynąć nad nią i jednocześnie na tyle płytką, by uniemożliwić żaglowcom zacumowanie do brzegu. W szczególności te żaglowce, które były obciążone machinami wojennymi, wojskiem, uzbrojeniem i innymi ciężkimi przedmiotami niemiłym oku Qunari. Aktualnie potężne szalupy wiosłowe niosły po falach pojedyncze oddziały. Pierwsza salwa qunaryjskich strzał wzbiła się w powietrze i opadła deszczem na dwie pierwsze ludzkie łodzie. Zatrzymały się na jakiś czas, jednak nie zniechęciło to kolejnych. Parły one ze wściekłą zaciętością naprzód. Z dwóch innych wzniosły się błękitne obłoki magii, a po chwili dało się słyszeć krzyk bólu na nabrzeżu.

- Na co czekacie? Uciekajcie! - podniesiony w zdenerwowaniu głos przyciągnął uwagę trójki na Tamassran, która przystanęła wyczekująco wraz z piątką dzieci. Wiek maluchów wahał się pomiędzy 4, a 10 latami. Ara spojrzała na przerażoną szajkę, szeroko otwarte oczy, buzia wykrzywiona w usilnie powstrzymywanym płaczu. Widziała to spojrzenie nie raz u Małej Ary Po raz pierwszy na brzegu, gdy przybyła z Seheronu, i niezliczoną ilość razy kiedy przybiegała do niej w nocy z powodu koszmarów.
Odpowiedź na pytanie “jak?” sama wskoczyła na właściwe miejsce. Plugawa rasa, która tak dotkliwie skrzywdziła Małą A. i wiele innych osób właśnie pukała do jej drzwi. Nie ma mowy o odwrocie. Nie odda im ani jednej istoty do nękania, ani skrawka ziemi Sanshibas. Nie póki żyje.
- Jeśli ich nie zatrzymamy to was dogonią. Tamassran, zaopiekuj się moją podopieczną - położyła delikatnie dłoń na ramieniu dziewczynki.
- Nie! – warknął Trask i uspokoił się natychmiast. Podszedł bliżej do Ary i popatrzył jej prosto w oczy – Nie możesz tam iść, Kadan. Gdyby coś ci się… wam się stało… Nie! Uciekaj z innymi, ja się tym zajmę, zrozumiano? – po czym wzrok przeniósł na TamassranZabierz ją ze sobą, w żadnym wypadku nie pozwól, by wmieszała się w walkę! Ona nosi nasze dziecko! – poczuł się w obowiązku poinformowania qunaryjki, po czym pomknął w stronę plaży. Tamassran popatrzyła na ciebie zagubiona, błagalnym wzrokiem dając do zrozumienia, że wolałaby by Ara poszła z nią dobrowolnie. Bądź co bądź, jaka była szansa, że uda jej się siłą ją zatrzymać…?
- Meravas. W takim razie wezmę jeszcze coś... do ubrania - mruknęła spokojnie i wróciła do izby, by czym prędzej pobiec za Traskiem wydostając się przez boczne okno.
Tamassran odetchnęła z ulgą i postanowiła poczekać tu, gdzie stoi, skąd wszak miała wiedzieć, że Ara postanowi akurat wymknąć się chyłkiem. Ta zaś, zebrawszy z sobą niezbędny ekwipunek, wydostała się rzeczonym oknem i po chwili już, nieskrępowana niczyimi zakazami, mogła mknąć w stronę walczących.
 
__________________
Life is a bitch. Sometimes I think it even might be a redhead with a bad case of short temper.
Eyriashka jest offline