Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2011, 17:06   #11
Michajasz
 
Michajasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Michajasz nie jest za bardzo znany
Emiel

Wdowa po Karmenie niewiele mogła zrobić, a jeszcze mniej powiedzieć. Spuściła zatem pokornie głowę, ale po chwili wybił ją z rezonu Hulzt występując przed nią w samych gaciach. Zaczął wygrażać się za zniewagę damy i słał obietnice dotyczące spotkań jego buta z twoją gębą. Ot, zwykłe pogróżki kurwiaża i pijaka. Nikt nigdy nie przejmował się nimi nadto, chyba że sprawa dotyczyła ściągania podatków, a w tejże materii Grain Hutlz był tak dobry jak w ściąganiu swoich portek przed młodymi dzierlatkami.

Taka sensacja zawsze dostarcza rozrywki postronnym. Wnet usłyszałeś parę ciekawych teorii: „Karmena szlag trafił przed cudzołożnictwo żonki”, „Emiel pewno dostał garść fenigów i zabił Karmena”, „Te łowcy to zbóje i chuje osobliwe” i z każdą kolejną opinią miałeś ochotę zatkać sobie czymś uszy.

- Toś nas urządził, bracie – zaczął Teodor. – I mi nie w smak takie dupcenie czyiś bab, ale żeby tak wobec całej komuny? E, nie ładnie. Teraz nam, niech go leśny lud zabierze i ugotuje, Hulzt do rzyi się dobierze. Raptem haracze podniesie, a i zabierze nieco z majątków naszych. Mówię naszych bo i mnie przecie tam widział, nie? Nie dobrze, nie dobrze… Powinniśmy za robotą się rozejrzeć, co by nam lepszy fenig przyniosła. Może w samym mieście. Masz ty tam kogo?

Minęliście zjednoczony kościółek, którym opiekuje się dwójka kapłanów: alhista Marcus Warg i hilenistka Oyla Fegz. Świątynia to jeden z niewielu kamiennych budynków podgrodzia. Ulokowany przy trakcie głównym prowadzącym do Kelrad, wita nierzadko podróżnych mających w obyczaju zmówić modlitwę przed odwiedzeniem najpotężniejszego miasta znanego świata.
Powszechnie znanym faktem jest zabawa cielesna proboszcza i opiekunki kaplic. Nieżyczliwi próbowali wielokrotnie donosić dostojnikom kościelnym o gorszących, acz radosnych, hałasach wydobywających się zza drzwi świątynnych. Donosy pojawiały się sporadycznie, lecz logicznym faktem jest, iżby nic nie zdziałały. Duchowieństwo bowiem (wszakoż nie każde) spółkować ze mogą jak najbardziej, a nawet w związki małżeńskie wchodzić.

- To co? – Spytał Teodor. – Co teraz robimy?

Nastała noc.

Hymiel

Albertowa ucieszyła się słysząc, iż za dostarczenie paczki nie weźmiesz nic. Domyślasz się zrazu, że tej symbolicznej opłaty musiałaby dokonać ona, a nie jej małżonek.

Przyszedłszy w swój dom zabrałeś się za oglądanie paczki. Nadawca z całą pewnością nie korzystał z usług kuriera bowiem na paczce nie ma napisanego adresu zamieszkania Alberta lub wskazówki najmniejszej dotyczącej miejsca zamieszkania. Pod starymi, śmierdzącymi stęchlizną, szmatami kryje się zapewne drewniane pudełko. Owinięte materią pudełko obwiązano niedbale konopnymi sznurkami. Rozpakowanie nie sprawiło ci wielkich kłopotów, a i pewien jesteś, że spakować paczkę z powrotem będzie równie łatwo.

Tak jak przypuszczałeś pod szmatami skrywało się pudełko. Potrząsnąłeś nim, pierwej delikatnie, a później mocniej. Coś sypkiego znajduje się w środku. Pudełko jest zbite z małych listewek i nie sposób poznać, który z boków jest wiekiem. Tym razem nie pójdzie podobnie jak z wierzchem paczki.

Łykając niekiedy przez okno dopatrzyłeś się wkrótce Alberta. Wszak nie sposób go nie poznać – chód ma niczym podskoki, a wystający brzuch miast zwisać, odstaje komedyjnie. Wkrótce zaczepił go jakiś nieznajomy. Zamienili parę słów, uścisnęli sobie dłonie aż w końcu Albert zajął miejsce tuż pod filarami jednej z kamienic. Oparł się o jedną z nich popijając z wolna trunek z małej butelki.

Wkrótce zrobiło się ciemno.

Aveler

Gdy Emmy opuściła twoje mieszkanie zatopiłeś się w lekturze księgi. Padło na jeden z tytułów opowiadających o starszej rasie spisany twoją ręką. Trzy zimy nazad zbierałeś podania o człowieku, na którego mawiali Czarny Klecha lub Miecz na Elfy – miał ów łotr prowadzać bandy w odmęty Puszczy Ciszy i tam rabować, palić i porywać elfki ażeby dzieliły swe ciało w domach publicznych. Działał on na zlecenie możnego z miasta Casetheim. Najciekawsze, ale i najstraszniejsze zarazem, było fakt, iż Czarny Klecha – jak sama zresztą nazwa wskazuje – otrzymał ongiś święcenia kapłańskie w kościele Walsa.

Ominąwszy ten fragment trafiłeś na wewnętrzne spory rasy elfów. Elfy, jako istoty zapobiegawcze i wybiegające myślą w przód, prowadzą między sobą spór dotyczący ich przyszłości. Wielu obraca głowę w tył wzdychając za czasami gdy strzeliste wieże ich budynków wspinały się ku niebieskiemu sklepieniu połyskując przy tym w blasku zachodzącego słońca. Wertując stare elfie diariusze, memoriały, kroniki czy insze zapiski dowiedziałeś się, że w czasach wielce minionych na krańcach południa cesarstwa, gdzie Klejnot Południa zbuntował się, wznosiły się ongiś wspaniałe elfie metropolie wybudowane z marmuru, tak drogocennego dziś budulca.

Nie wszyscy tęsknią jednak za tamtymi dniami chwały i dobrobytu. Ówczesne miasta przypominały w swej strukturze ludzie, niszczyły naturę – choć w nie tak brutalny sposób. Wielu, spośród elfich gmin, uważa taki stan rzeczy za jak najlepszy – wojna z brodatymi krasnoludami chroni Puszczę Ciszy, której dziewiczej natury elfy strzegą od wielu setek lat.
Zaobserwowane przez ciebie zjawiska nasuwają jeden wniosek: podobnie jak ludzie i elfy są podzielone tworząc swoiste grupy. Wszakoż są takie, które pragną integracji z rodzajem ludzkim, inne – wspomniane – pragną wzniecić dawną cywilizację, aż w końcu ostatnie godzą się na obecny stan rzeczy.

Podróżując spotkałeś się z wieloma istotami i wiesz, że nie warto tworzyć ciasnych szufladek.

Zapadła noc.

Emerlin

Życie w mieście uczy człowieka pewnej wartościowej czynności: jeśli nosisz sakwę przy pasie to trzymaj ją, jakoby było to bolące miejsce. Mimo zapadającego mroku na ulicach wcale nie zrobiło się luźniej. Ludzie zamkną się w swoich mieszkaniach dopiero gdy słońce na dobre ustąpi księżycowi

Dziwaczny pan, u którego spędziłaś trochę czasu, mieszka na końcu ulicy Cztery Koła. Kilka skrzyżowań dalej znajdują się placówki producenckie, manufaktury i cechy rzemieślnicze. Mając na uwadze stertę odpadów zalegających tam rozpoczęłaś poszukiwania właśnie od strefy przemysłowej.

I nie znalazłaś nic.

Nie widać już słońca. Zrobiło się zbyt ciemno aby szukać czegokolwiek na ulicach.

Będąc blisko slumsów usłyszałaś jak dzielnica owa budzi się do życia. Pierwej rozmowy głośne i gardłowanie, potem wnet krzyki, a zaraz radości, bite szkło i tak w kółko. Rzecz jasna nie zrazu, nie jak na zawołanie, a w odstępach. Być może tam odnalazłabyś więcej śladów? Lub jakiekolwiek ślady… Lecz czy nie było by to zbyt niebezpieczne?
 
__________________
Kiedy ci smutno i nudno troszeczkę
Wsadź se granat między nogi
I wyciągnij zawleczkę.
Michajasz jest offline