Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2011, 21:01   #15
pawelps100
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Próby, jakie poczynił Heinrich w celu zdobycia informacji o wiosce okazały się nieprzydatne. "Zupełnie, jakby jakaś zmowa milczenia panowała nad tą marną wioską", pomyślał. Zrezygnowany przysiadł przy stoliku, jednocześnie intesywnie myślac nad tym, co w niej jest takiego strasznego. Postanowił więc przywołać jej obraz z pamięci. Niestety, ostatni raz był w Weiler dawno temu, jeszcze przed nieszczęsną wyprawą, a poza tym nie zwracał na nią zbytniej uwagi. Innymi słowy nadal tkwił w punkcie wyjścia. W dodatku służka nie obwieściła przyjazdu szlachty! To było karygodne, ale na razie kara za zbrodnię musiała poczekać.

Gdy tak sobie myślał, został zaczepiony przez przez ohydnego draba. Zaprosił go do rozmowy ze szlachcicem- od razu było to widać po jego zachowaniu. Ale był wyraźnie nietutejszy, mówił z dziwnym, nieznanym von Stadenowi akcentem. Gdy obcy przedstawił się, rycerz dworsko odparł:
-Jam jest Heinrich von Staden, syn Albrechta z Averlandu.

Po przedstawieniu się markiz od razu przeszedł do rzeczy. Averlandczyk podszedł do niej nieufnie, gdyż nie wierzył w coś takiego jak bezinteresowna pomoc. Śmieszna wydała mu się propozycja opuszczenia przytulnej karczmy, ale instynkt podpowiadał szlachcicowi, że coś może być na rzeczy.
Poza tym, dziwne zachowanie bywalców karczmy mówiło samo za siebie, że coś jest nie w porządku. Po krótkim namyśle odparł tylko:
-Zgoda, pójdę z tobą. Ale nie sam. Poczekajcie tu na mnie a przyprowadzę moich towarzyszy.

Po krótkim czasie znalazł Brunna i powiedział mu:
-Być może czegoś się dowiemy łowco nagród. Ale nie jestem pewien źródła. Chodź ze mną.

Znalazł też służkę, której obcesowo polecił, by poszła razem z nim. Swanna też zobaczył, ale na razie postanowił go nie wtajemniczać. Formalnie on dowodził, więc nie chciał go narażać. A jakby to było coś ważnego, to zawsze osiągnie nad nim przewagę. Gryzipiórek gdzieś przepadł, więc zaprzestał poszukiwań. Zamierzał w obecności służki i rzeźnika porozmawiać z tajemniczym nieznajomym.
 

Ostatnio edytowane przez pawelps100 : 20-07-2011 o 21:04.
pawelps100 jest offline