Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-07-2011, 11:08   #11
 
More Power's Avatar
 
Reputacja: 1 More Power nie jest za bardzo znany
Renald zapytał karczmarza którzy goście są zakwaterowani w pokojach. Spojrzał na nich w sali i ocenił ich pozycję społeczną. Szlachta? Chłopi? Podszedł do połowy z nich, oferując za odstąpienie pokoju oprócz normalnej stawki za najem jeszcze drugie tyle, a jeśli ktoś będzie sie targować to zgodzi się na rozsądną cenę. Był ubrany w strój podróżny, więc trudniej było określić kim jest. Ze szlachty więcej można wydoić, więc lepiej nie chwalić się tym przy targowaniu się. Liczył że ktoś skusi się na monetę, albo że wyśmieje i obrazi go. Wtedy można zagrozić mu obcięciem języka. Jeśli nikt się nie zgodzi, wtedy wróci do wozu i przebierze się w szlachecki strój i zapyta drugiej połowy tych ludzi. W ostateczności może powołać się (mocno je naginając) na prawo ziem hrabiego (to o utrudnianiu swobody podróżnego z książecymi pismami) i zmusić karczmarza do wyrzucenia kogoś z pokoju, chociaż wolałby tego nie robić.
Normalnie wysłałby Ulrike do wypytywania o pokoje, ale tym razem chciał sam przysłuchać się rozmowom i wyczuć nastroje społeczne - miał pretekst to łażenia po sali. Siadł też obok Brunna gdy ten wypytywał o dziwną wieś. Dał mu spojrzeniem na swoją sakiewkę do zrozumienia, że może spróbować przekupstwa, jeśli chłopi nie będą chcieli nic mówić. Renald zwróci mu wtedy miedziaki.
Zapytał też karczmarza o grafa Reichera, czy przejeżdżał tędy, z kim jechał itp.
 

Ostatnio edytowane przez More Power : 17-07-2011 o 11:26.
More Power jest offline  
Stary 18-07-2011, 14:28   #12
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Podróź tego dnia minęła spokojnie, bez żadnych zakłóceń. Grupa podróżowała przez nieciekawą okolicę: same bagna, poprzecinane najwyżej kępkami traw. Gdyby nie droga, już dawno wszyscy tonęliby w błocie. W okolicy południa szlachcic przypomniał sobie o kiepskich walorach smakowych prowiantu podróżnego, jednak tym razem mile się zaskoczył. "Ta dziewczyna, jak się ona nazywała? A, Urlike. Bardzo pomocna z niej istota. I wie, gdzie jej miejsce.Nie jak wielu innych z niższych stanów, którzy nie mogą pojąć, że są gorsi od szlachty". Jednak tę ostatnią myśl zachował dla siebie.

Po przerwie przez większość drogi rycerz obserwował Swanna i doszedł do wniosku, że czegoś się obawia.Misja , jaką mieli zleconą wydawała się bardzo prosta. Ale Heinrich po chwili przypomniał sobie, że zwykle takie proste misje były potem najgorsze. Postanowił, że wieczorem zasięgnie języka w karczmie i że w przyszłości będzie ostrożniejszy.

Gdy dotarli na miejsce w oberży był tłum ludzi, przeważnie chłopstwa.Widząc kłębiącą się ciżbę von Staden domyślał się, że nie ma wolnych pokoi, co okazało się prawdą. Oburzony tym faktem postanowił od razu iść do karczmarza. Próbował go przekonać, że trzeba odstąpić miejsca w pokoju szlachcicowi, ale mu się nie udało.

Po tym zajściu Heinrich krążył po sali, zagadując co porządniejszych ludzi i uważnie nadstawiając uszu. Próbował przekonać tych, z którymi rozmawiał, by odstąpili mu pokój. Jakby się zgodzili, to chciał się dowiedzieć za ile byliby skłonni do ustępstw. W ostatczności mógł spać w głównej sali- przecież rycerz nieraz nocował w dużo gorszych warunkach.

Teraz jednak dla von Stadena nie to nie był czas na spanie. Cały czas w czasie rozmów starał się dowiedzieć czegoś o tym, co się dzieje w celu ich wyprawy i czujnie nadstawiał uszu. Miał nadzieję, że dowie się czegoś użytecznego.
 

Ostatnio edytowane przez pawelps100 : 18-07-2011 o 14:31.
pawelps100 jest offline  
Stary 18-07-2011, 19:26   #13
 
Mortarel's Avatar
 
Reputacja: 1 Mortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputacjęMortarel ma wspaniałą reputację
W karczmie bawiono się na całego. Wiele osób było już nieźle wypitych. Zewsząd dobiegały was śmiechy, odgłosy rozmów i śpiew. Panowała tu wesoła i luźna atmosfera. Szybko udzielił wam się klimat tego miejsca.

Basillius

To było życie! Wódka, dziewki i muzyka. Tylko brać, czego dusza zapragnie. Zewsząd dobiegały najróżniejsze bodźce powiązane ze wszelką niemal przyjemnością.

Zamówiłeś posiłek i piwo. Półmisek kaszy z sosem mięsnym dodał Ci sił. Zimne piwo natomiast orzeźwiło i rozluźniło całe ciało. Tego potrzebowałeś na obolałe po podróży mięśnie. Szkoda tylko, że napitek wydał się zbytnio rozcieńczony wodą.

Kiedy pokrzepiłeś ciało i wypiłeś dla kurażu przyszła pora na poważniejsze działania. Rozejrzałeś się dokładniej po sali i wtedy dostrzegłeś ją. Prześliczna dziewczyna siedziała niedaleko. Jej usta były czerwone i pełne, lico gładkie, a oczy wręcz hipnotyzowały swym pięknem i blaskiem. Na dodatek jej włosy w ognistym kolorze przyciągały spojrzenia innych mężczyzn. Pełne pożądania.
Nie mogłeś dłużej czekać. Jeśli nie podszedłbyś do tak zjawiskowej dziewczyny od razu, to zapewne ktoś ubiegłby Ciebie. Opłaciło się! Dziewczyna przyjęła twoje zaproszenie do tańca, a na pocałunek w rękę zareagowała słodkim rumieńcem.

-Jestem Liz – dziewczyna nieśmiało spojrzała w twoje oczy. Widać było, że wpadłeś jej w oko. Przysunęła się do twego ciała. Wyraźnie czułeś dotyk jej jędrnego ciała. Zrobiło Ci się gorąco i serce poczęło bić szybciej. Rudowłosa piękność szepnęła do twojego ucha.

– Może znajdziemy bardziej ustronne miejsce, żebyśmy mogli się lepiej… poznać?- Zaproponowała.

Urlike

Karczma powitała Cię w swych progach. Od razu poczułaś się lepiej, gdy zostałaś otoczona przez ludzi pokrewnych twemu stanu. Jako służąca na dworze hrabiego cieszyłaś się lepszą pozycją niż zwykły chłop. Jednak początkowo się tym nie afiszowałaś. Zamówiłaś zwykłe piwo, którego smak nawet Ci odpowiadał. Rozejrzałaś się za wolnym miejscem, skupiając wzrok na grupce chłopów siedzących przy drewnianym stole, pod ścianą z oknem.

Pretekst do rozmowy, którym się posłużyłaś nie był konieczny, gdyż chłopi wyglądali na takich, co to każdą kobietę powitają chętnie przy swoim stole. Prośba o warzywa rozbawiła obecnych.

-No paniusiu. Wybrałaś doskonałą porę na sprawunki. Chodź! Przysiądź się do nas! – Zaprosili śmiejąc się i uśmiechając w twoim kierunku. Kilku młodzieńców puściło do Ciebie oko.

Gdy zapytałaś o marchewki, chłopi udzielili ci odpowiedzi, które raczej sugerowały, w zbereźny sposób, że mają na myśli pewną część ciała, a nie rzeczywiste warzywo. Niektórzy zaczęli się do ciebie przystawiać. Jeden z nich, około czterdziestki, próbował objąć Cię ramieniem. Cuchnął gorzałą i czosnkiem. Jednak jak tylko wspomniałaś o Weiler wesoły nastrój prysł, niczym bańka mydlana. Chłopi odsunęli się od Ciebie i w niegrzeczny sposób kazali ci odejść od ich stolika.

-Nie wiem o czym mówisz dziewko. Powinnaś już iść. – Ponaglali cię gestem reki wskazującym na to, że chcą, abyś sobie poszła.

I tak dobrze się składało, gdyż wypite piwo zmusiło Cię do tego, aby poszukać miejsca bardziej ustronnego. Wstając zobaczyłaś trzech ludzi odzianych w śmiesznie wyglądające, długie szaty. Udali się na zaplecze, w którym mieściła się kuchnia. Zignorowałaś to, jednak kiedy zbliżyłaś się do kuchni usłyszałaś brzęk tłuczonego szkła. Z ciekawości zajrzałaś do pomieszczenia i ujrzałaś jak ci sami mężczyźni otoczyli karczmarza.

Przycisnęli go do ściany za pomocą drewnianej lagi, którą uciskali jego szyję przyduszając poczciwego człowieka. – …Zrobisz jak mówimy, albo spalimy tą budę, rozumiesz? –Przypadkowo usłyszałaś słowa jednego z nich. Jednak zanim zdążyłaś zareagować jeden z oprychów wymierzył karczmarzowi silny cios w brzuch i cała trójka wybiegła z zajazdu tylnymi drzwiami.
Karczmarz próbował złapać oddech po wymierzonym mu pięścią ciosem. Nagle zobaczył Ciebie w drzwiach i pomachał w twoim kierunku ręką.

-To nic. Nic mi nie jest. Proszę wybaczyć. Zechce pani wrócić do zabawy? Dzbaniec wina na mój koszt. – Odparł karczmarz wyraźnie wystraszony.

–Proszę… Proszę nie wzniecać alarmu… rodzinne sprawy, rozumie pani?- Dodał szeptem i spojrzał na Ciebie błagalnie. Chyba domyślił się, że obserwowałaś zajście.

Martin Brunn

W końcu! Niewygodna podróż skończyła się. Miałeś dość jazdy na wozie. Do tego w perspektywie czekał Cię jeszcze jeden dzień drogi, co było mało zachęcające. Gdybyś tylko miał tak wygodne siodło, albo gdyby szlachta zdjęła z wygodnych siedzeń swoje bagaże i przełożyła je na miejsce, w którym siedziałeś. Nie śmiałeś o to prosić. Widocznie nawet ich rzeczy podróżują wygodniej od Ciebie.

W karczmie było gwarno i tłoczno. Postanowiłeś zasięgnąć języka o wsi, do której zmierzałeś. Przysiadłeś się do trójki chłopów. Wyglądało na to, że byli to ojciec i jego dwóch synów. Jedli mączne kluski z jednej misy. Każdy, po kolei, zanurzał drewnianą łyżkę w mętnym sosie o wątpliwym zapachu i wyławiał z niego jedna kluskę wielkości przepiórczego jajka. Kiedy postawiłeś im przed nosem po kuflu piwa zaprosili cię do stołu z uśmiechem. Od słowa do słowa temat zszedł na Weiler. Z góry zaplanowałeś przebieg rozmowy, dzięki temu trochę zaskoczyłeś chłopów.

Rozmówcy skrzywili się. Dwóch młodzieńców spojrzało na swojego ojca pytającym wzrokiem. Mina starszego przybrała surowy grymas. Widocznie żaden z synów nie śmiał wypowiadać się w tej kwestii przed rodzicielem. Starszy zdawał się wahać przez chwilę, ale spojrzawszy w twoje oczy pociągnął spory haust piwa, które mu przyniosłeś i pochylił się w twoją stronę. Gestem ręki nakazał, abyś uczynił to samo. Kiedy zbliżyłeś się na tyle blisko, żeby czuć na policzku jego oddech usłyszałeś szept:

-Nie wypytujcie panie o to miejsce, bo narobicie sobie kłopotów… Ta wieś jest przeklęta… Obserwują nas... Nawet teraz… Nie wolno o tym mówić… - Głos ojca był nerwowy, po jego przyśpieszonym oddechu domyśliłeś się, że nawet mówienie o wsi wywołuje w nim strach. Starszy rozejrzał się po izbie i szepnął z naciskiem. –Każdy, kto wypytuje o TO miejsce znika bez wieści.- rozmówca odsunął się. Wypił pozostałe piwo duszkiem i nakazał synom, aby się zbierali. –Idziemy. Nie zostaniemy tu na noc.- odparł w twoją stronę. Po chwili opuścił bezpieczną izbę. Wolał wyruszyć w dalszą drogę nocą. W tym samym momencie przysiadł się do Ciebie Swann zerknął na Ciebie wymownie i wskazał na chłopów, jednak tylko wzruszyłeś ramionami.

Byłeś lekko zdziwiony. Czyżby w okolicy utrzymywały się jakieś zabobony? Postanowiłeś udać się do części karczmy, w której trwały tańce. Dostrzegłeś młodzika, który podróżował z tobą na wozie. Na wygodnym siedzeniu. Tańczył chyba z najpiękniejszą dziewczyną pod tą strzechą. Jej rude włosy działały jak magnes na każdego niemal mężczyznę. Rozejrzałeś się dookoła i spostrzegłeś, że jest jeszcze kilka dziewek o przeciętnej urodzie, które czekały na zaproszenie do tańca. Przy okazji ujrzałeś kilku dryblasów wskazujących w stronę twojego tańczącego towarzysza. Wzbudziło to twoje podejrzenia.

Renald

Zmartwiłeś się brakiem wolnego pokoju. Jednak znałeś stary jak świat sposób, który zawsze sprawdzał się w tego typu sytuacjach. Nie ma rzeczy niemożliwych dla osoby, której sakiewka jest wystarczająco ciężka. Nie musiałeś długo szukać. Po chwili jeden z gości zgodził się odstąpić Ci swój pokój za podwójną cenę zwykłego noclegu. Nie była to wygórowana stawka, ponieważ ceny w zajeździe nie były wysokie. Wręczyłeś monetę zadowolonemu kmieciowi, który od razu poszedł kupić za nią butelkę gorzałki. Nie zwróciłeś też zbytniej uwagi na poczynanie Urliki. Dziewczyna odeszła pić z obcymi mężczyznami i tylko zerkała w twoją stronę, czy aby nie będziesz jej potrzebował.

Postanowiłeś jednak powypytywać o informacje obecnych w karczmie ludzi. Podsłuchałeś kilka rozmów. Większość dotyczyła błahych tematów. Komentowano jadło, napitek i urodę obecnych w karczmie dziewek. Rozprawiano o zbliżającym się jarmarku, na który większość zmierzała. Niektórzy snuli historię o dawnych czasach, kiedy plony były większe i ludziom żyło się łatwiej. W skrócie nic, co by cię interesowało. Kiedy przysiadłeś się do Brunn’a jego rozmówca akurat wstawał od stołu. Nie słyszałeś, o czym mówili, ale dostrzegłeś, że chłopi, z którymi siedział Brunn opuścili karczmę w pospiechu.

Postanowiłeś zapytać karczmarza o grafa. Karczmarz miał poczciwy wyraz twarzy. Był niski i miał duży brzuch od częstego picia piwa. Jego uśmiech był serdeczny i ciepły. Kiedy zapytałeś o grafa gospodarz spochmurniał. Odparł, że był tu kiedyś taki jeden. Ale ponoć zatrzymał się tylko na jeden nocleg i wcześnie rano opuścił karczmę. Rozmówca rozglądał się nerwowo po izbie i cicho dodał, że nic więcej nie wie i musi wracać do pracy. Wróciłeś się do stolika.

Po drodze minąłeś trzech mężczyzn, którzy wstali ze swych miejsc jak tylko odszedłeś od karczmarza. Zauważyłeś, że byli dziwnie odziani. Mieli długie szaty wykonane z szarego, parcianego materiału. Ich oczy były przymrużone, włosy tłuste i w nieładzie. Mieli pociągłe twarze i lekko szpiczaste nosy. Wyglądali nieprzyjemnie. Ludzie z gminu zawsze wyglądali gorzej. Ci jednak szczególnie nie przypadli Ci do gustu. „Taki szczurzy wygląd”- pomyślałeś.
Mężczyźni udali się na zaplecze karczmy, po chwili dostrzegłeś Urlike, która zerkała za nimi do pomieszczenia, w którym przed chwilą zniknęli.

Henrich

W końcu dotarliście do zajazdu. Na samym początku zdenerwowałeś się na Urlike. Dziewczyna popędziła prosto po piwo, zapominając dopełnić jednego z jej ważniejszych obowiązków. Nie zapowiedziała wszem i wobec twojego przybycia! Przez jej niedopatrzenie nikt nie zwrócił uwagi na twoje wejście. Zostałeś zupełnie niezauważony i pozbawiłeś sporą liczbę ludzi możliwości oglądania twojego dostojeństwa! Zwyczaj nakazuje karanie niedopatrzeń służby poprzez wymierzenie im policzka. Jest to jak najbardziej zrozumiałe i naturalne zachowanie, dzięki któremu można uczyć służbę stosując metodę kar i nagród. Dokładnie tak samo postępowałeś ze swoim psem, kiedy uczyłeś go posłuszeństwa. Praktyka ta jest szeroko stosowana na dworach szlachty, jak kraj długi i szeroki. Nikt nie widzi w niej nic złego.

Miejsca w pokoju nie udało Ci się zdobyć. Karczmarz rozkładał bezradnie ręce. Zacząłeś więc krążyć po izbie. Wypytywałeś gości o pokój. Dowiedziałeś się, że za podwójną cenę zwykłego noclegu jeden z gości może odstąpić Ci łóżko.
Wypytywanie o Weiler spotkało się z wszechobecna zmową milczenia. Każdy zapytany urywał temat twierdząc, że nie wie niczego o tym miejscu, że nigdy tam nie bywał i nie słyszał stamtąd żadnych wieści. Każdy z rozmówców zdawał się przy tym czymś zdenerwowany, gdy poruszałeś temat wsi. Niektórzy rozglądali się po sali jakby czegoś wypatrując.

Usiadłeś zrezygnowany za stołem i zacząłeś popijać małymi łyczkami wino, które zamówiłeś. Nie było najlepsze, ale dało się je wypić.

***

Po chwili z zaplecza wynurzył się karczmarz. Obwieścił wam, że kilkoro gości zrezygnowało z noclegu. Dzięki temu ma wam do zaoferowania sporych rozmiarów apartament. Mieściły się w nim trzy oddzielne sypialnie i pokoik dla służby. Moglibyście razem spędzić w nim noc. Karczmarz słyszał też o próbach odkupienia miejsca w innych pokojach przez was podejmowanych. Dlatego postanowił, że noc w apartamencie możecie spędzić na jego koszt, gdyż tak zacnych przybyszów rzadko ma okazję gościć. Zachwalał przy tym apartament, przekonując,że jest to najwygodniejszy pokój w jego przybytku i pozostałe pokoje są zbyt obskurne, żeby spały w nich tak zacne persony.

Wizja wygodnej nocy na koszt gospodarza była bardzo hojną propozycją ze strony tego miłego człowieka. karczmarz powiedział, że jak tlyko będziecie chcieli udać się na spoczynek, to osobiście zaprowadzi was do apartamentu. przekazawszy wam wieści pozostawił was, bowiem wzywały go obowiązki.

Zauważyliście, że w rogu izby jeden stolik zajmuje trójka zbrojnych. Wyglądali na ludzi zaprawionych w walce. Jeden z nich zaczął przywoływać was gestem ręki.
 
Mortarel jest offline  
Stary 19-07-2011, 21:38   #14
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
W kącie karczmy siedział mężczyzna w średnim wieku, o bystrym spojrzeniu. Pociągłą twarz ozdabiały zawinięte do góry wąsy i kozia bródka, ze szczytu natomiast głowy wyrastały długie włosy tej samej, co zarost, brązowej barwy. Człowiek ten był elegancko ubrany — przez bufiaste, ponacinane rękawy dubletu, wykonanego z przedniej jakości materiałów, prześwitywała biała koszula, na pierś nałożona została jeszcze kamizela z twardej skóry, wzmacnianej dodatkowo ćwiekami; poniżej widać było krótkie, lecz szerokie spodnie typu venetians, pochodzenia tileańskiego, i wysokie, sięgające do kolan i stykające się ze spodniami, skórzane buty podróżne. Na ławie spoczywał kapelusz z fantazyjnym piórem.

Wykwintniś nieco ostentacyjnie skubał kurczaka metalowym widelcem, najwyraźniej jego własnym, natomiast siedzący przy nim dwaj mężczyźni sączyli piwo. Zupełnie różnili się od niego wyglądem — mieli surowe twarze i sumiaste wąsy, a ubrani byli w stroje proste, obszerne i praktyczne, lniane koszule i wełniane szaty; za nimi leżały ich wielkie futrzane płaszcze i czapy. Wszyscy trzej byli uzbrojeni w szable przypięte do pasa.

Ten, który był najlepiej ubrany, powiedział coś do jednego ze swych towarzyszy, a on ruszył w stronę Heinricha. Stanąwszy ponuro przy stoliku szlachcica, sprawiał groźne wrażenie, jednak jedyne, co zrobił, to odezwał się chrapliwym głosem ze wschodnim akcentem.
Pan Newła zaprasza do swojego stolika. — Wówczas długowłosy mężczyzna skinął głową von Stadenowi przez salę. — Ma coś do powiedzenia — dodał jeszcze Kislevita.

Widząc zbliżającego się Heinricha, „Newła” odłożył sztućce, otarł usta chustką, wstał, po czym skłonił się dworsko. Mówił uprzejmym tonem, z pewnością siebie i niejaką wyczuwalną dumą.
Bonjour, to jest witam szlachetnego pana. Ma godność — Roland z Nevoix, syn Marcela Krzyża, markiz z nadania Folcarda, księcia Montfort. — Mężczyzna usiadł i gestem poprosił o to samo Imperialczyka. Przez chwilę bawił się stołowym nożem, jakby nie wiedząc, jak zacząć. — Nie uszło mej uwadze zjawienie się w tej pospolitej gospodzie tak znakomitych gości… Gości! — pan bowiem i parę innych osób obecnych w tym przybytku podróżujecie razem, jak sądzę? Dosłyszeliśmy — niechcący, rzecz jasna — ja wraz z moimi towarzyszami, jak pan i niektórzy z tych innych gości pytaliście o wieś Weiler — nie jestem pewien, czy to wypada, ale zaryzykuję nawet stwierdzenie, że — zbieraliście informacje. Nie jest moją intencją pana straszyć, ale musi pan wiedzieć, iż może się to jeszcze okazać… niesłychanie niebezpieczną czynnością. Tak niebezpieczną, że z wszelkim prawdopodobieństwem rzec mogę, iż w ciągu dzisiejszej nocy stanie się coś bardzo złego — co dokładnie, nie jest w mojej mocy przewidzieć — i słuch po panu oraz reszcie pańskiej świty — zaginie!

Roland upił łyk wina ze stojącego przed nim pucharu, rozejrzał się, trochę jakby nagle przypomniał sobie o otaczającej go rzeczywistości karczmy, po czym ponownie nachylił się do Heinricha i kontynuował swój monolog.

— Poprosiłem do rozmowy właśnie pańską osobę, gdyż pragnę zaoferować swą pomoc, a pan, z racji swego niewątpliwie szlachetnego urodzenia, jest najlepszym kandydatem do omówienia jej warunków. Nie mogę co prawda powiedzieć wiele o wiszącym nad wami zagrożeniu, gdyż i moja wiedza w tej materii jest ograniczona, i miejsce nieodpowiednie do prowadzenia takich konwersacji, lecz na początek chciałbym się podzielić taką oto uwagą… Nie ma w tej karczmie czegoś takiego jak osobny apartament przeznaczony dla najzacniejszych gości. W istocie wątpię, by często bywali tutaj goście zacni chociażby w małym stopniu. Zamiast pokoi mogę jednakowoż zaoferować nocleg w mniej wykwintnym, lecz przynajmniej bezpiecznym — jeśli oczywiście nie liczyć pewnej liczby mrówek, kleszczy i komarów — miejscu, a tam będziemy mogli w spokoju przedyskutować sprawę. Oczywiście powóz, którym pan przyjechał, trzeba będzie pozostawić tutaj, co jednak, przy odrobinie szczęścia, może nieco zmylić prześladowców. Co pan sądzi o mojej propozycji? Dodam jeszcze, iż decyzję radzę podjąć z zachowaniem pośpiechu, gdyż… Cóż, zapewne jesteśmy obserwowani właśnie nawet w tej chwili.

Skończywszy, markiz z uwagą spojrzał na swego rozmówcę i oczekując na odpowiedź, powrócił najspokojniej w świecie do przerwanego posiłku.
 

Ostatnio edytowane przez Yzurmir : 19-07-2011 o 23:55.
Yzurmir jest offline  
Stary 20-07-2011, 21:01   #15
 
pawelps100's Avatar
 
Reputacja: 1 pawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumnypawelps100 ma z czego być dumny
Próby, jakie poczynił Heinrich w celu zdobycia informacji o wiosce okazały się nieprzydatne. "Zupełnie, jakby jakaś zmowa milczenia panowała nad tą marną wioską", pomyślał. Zrezygnowany przysiadł przy stoliku, jednocześnie intesywnie myślac nad tym, co w niej jest takiego strasznego. Postanowił więc przywołać jej obraz z pamięci. Niestety, ostatni raz był w Weiler dawno temu, jeszcze przed nieszczęsną wyprawą, a poza tym nie zwracał na nią zbytniej uwagi. Innymi słowy nadal tkwił w punkcie wyjścia. W dodatku służka nie obwieściła przyjazdu szlachty! To było karygodne, ale na razie kara za zbrodnię musiała poczekać.

Gdy tak sobie myślał, został zaczepiony przez przez ohydnego draba. Zaprosił go do rozmowy ze szlachcicem- od razu było to widać po jego zachowaniu. Ale był wyraźnie nietutejszy, mówił z dziwnym, nieznanym von Stadenowi akcentem. Gdy obcy przedstawił się, rycerz dworsko odparł:
-Jam jest Heinrich von Staden, syn Albrechta z Averlandu.

Po przedstawieniu się markiz od razu przeszedł do rzeczy. Averlandczyk podszedł do niej nieufnie, gdyż nie wierzył w coś takiego jak bezinteresowna pomoc. Śmieszna wydała mu się propozycja opuszczenia przytulnej karczmy, ale instynkt podpowiadał szlachcicowi, że coś może być na rzeczy.
Poza tym, dziwne zachowanie bywalców karczmy mówiło samo za siebie, że coś jest nie w porządku. Po krótkim namyśle odparł tylko:
-Zgoda, pójdę z tobą. Ale nie sam. Poczekajcie tu na mnie a przyprowadzę moich towarzyszy.

Po krótkim czasie znalazł Brunna i powiedział mu:
-Być może czegoś się dowiemy łowco nagród. Ale nie jestem pewien źródła. Chodź ze mną.

Znalazł też służkę, której obcesowo polecił, by poszła razem z nim. Swanna też zobaczył, ale na razie postanowił go nie wtajemniczać. Formalnie on dowodził, więc nie chciał go narażać. A jakby to było coś ważnego, to zawsze osiągnie nad nim przewagę. Gryzipiórek gdzieś przepadł, więc zaprzestał poszukiwań. Zamierzał w obecności służki i rzeźnika porozmawiać z tajemniczym nieznajomym.
 

Ostatnio edytowane przez pawelps100 : 20-07-2011 o 21:04.
pawelps100 jest offline  
Stary 20-07-2011, 21:08   #16
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
- Panie, chłopi się bardzo wystraszyli - Martin przyciszonym głosem opowiadał Swannowi czego się dowiedział - nie chcieli nic gadać, powiedzieli tylko że kto pyta o tę wieś ten przepada bez wieści. Gacie mieli tak pełne strachu, że nawet postanowili nocować z dala od karczmy. Coś mi się zdaje że jakieś sprytne zbóje urządziły sobie siedzibę w tej wiosce.

Po zdaniu relacji Martin poszedł oglądać tańce.

"He, he, he gryzipiórek ma dzisiaj branie. Coś się bardzo spodobał tej małej rudej i chyba nie tylko jej." - pomyślał Brunn przyglądając się Basilliusowi i tym obwiesiom co ewidentnie umawiali się na młodego. Te gesty, wskazywania palcami, łowca widział je niejeden raz i nic dobrego one nie wróżyły. Martin postanowił niepostrzeżenie obejść tych cwaniaczków, by w razie czego być zaskoczyć ich atakiem od tyłu.

Robotę przerwał mu von Staden i kazał iść ze sobą. Brunn wiedział że ze szlachtą nie ma co dyskutować, więc poszedł za nim, miał tylko nadzieję, że młodego nie oklepią za bardzo.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 20-07-2011 o 21:15.
Komtur jest offline  
Stary 21-07-2011, 09:26   #17
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Basillius

Liz – powtórzył jak echo mężczyzna wpatrując się w jej oczy
Były zielone. Wcześniej tego nie zauważył, ale to zapewne gdyż pomyślał nie tą częścią ciała co trzeba. Uśmiechnął się i szepnął jej do ucha:

- Lubię, kiedy kobieta...- przerwałem i przyciągnął ją bliżej siebie i zaczął znów szeptać

- Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię w przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie…

Nie dokończył tylko uśmiechnął się znów i rzekł:

- Chętnie jednakże chciałbym zjeść posiłek który zamówiłem i rad byłbym wielce gdyby mi Pani towarzyszyła - rzekł

Jeżeli się zgodzi mężczyzna prowadzi, trzymając ją delikatnie za dłoń do lady gdzie czekać winien na niego jego posiłek. Jeżeli nie, Bas podziękował jej za taniec i zbył. Zbyt ładna, zbyt szybko i zbyt prędko to poszło. Mistrz miał rację. Nie ufaj kobietom.

Gdyby kobieta się zgodziła towarzyszyć mu Bas zaczął z nią rozmawiać.

Wykazywał zainteresowanie jej personą, co taka kobieta robi tutaj i czemu nie ma jeszcze męża ? Zagaił nawet o ciekawostki z tej mieściny i okoliczny wsiach, bowiem był ciekaw co też słychać na takim zadupiu ?

To co zlecił mu Mistrz zostawi na później. Miał czas.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)

Ostatnio edytowane przez valtharys : 21-07-2011 o 09:30.
valtharys jest offline  
Stary 21-07-2011, 11:26   #18
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
„Ach te chłopy, tylko jedno im w głowach, nawet niewinne marchewki budzą u nich skojarzenia.” Westchnęła w duchu, jednak z pewną dozą rozbawienia słysząc, co też panowie mają do powiedzenia o marchewkach. Bawiło ją to głównie dlatego, iż takiego porównania jeszcze nie słyszała. Może faktycznie nie był to najlepszy moment i miejsce do poszukiwania świeżych warzyw, ale tak bardzo zależało jej na tym by posiłek nie zawiódł nawykłych do wykwintnego jadła szlachetnych panów również jutrzejszego dnia, że nie zwróciła na to uwagi. Teraz za to musiała pogodzić się z ich interpretacją swojej prośby. Jednego jegomościa musiała nawet stanowczo odepchnąć dając do zrozumienia, że nie w głowie jej amory. Szczerze liczyła, że dowie się czegoś o wiosce, do której jechali, ale z całkowicie niezrozumiałej dla niej przyczyny, gdy tylko o tym wspomniała nastrój zepsuł się zupełnie. „Co ja takiego powiedziałam?”- zastanawiała się wstając. Nie miała jednak okazji dłużej tego roztrząsać, ponieważ jej uwagę przykuło coś innego.

„Co tu się u licha wyprawia?”-myślała gapiąc się z szeroko otwartymi oczami na scenę rozgrywającą się w kuchni. Jej oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy usłyszała, że karczmarz proponuje jej dzbanek wina. Pełna podejrzeń wyszła na zewnątrz za potrzebą, sprawdzając przy okazji jak się miewa jej sztylet ukryty w cholewce buta. Coś mówiło jej, że to nie będzie spokojna noc i że pieniądze, które za ten wyjazd dostanie wcale nie będą tak łatwo zarobione jak jej się wydawało. Gdy tylko wróciła trafiła na Heinricha von Stadena, który polecił jej w dość nieuprzejmy sposób pójść za nim. Polecenie oczywiście skwapliwie spełniła.
 
Agape jest offline  
Stary 21-07-2011, 15:45   #19
 
More Power's Avatar
 
Reputacja: 1 More Power nie jest za bardzo znany
Renald wysłuchał co miał do powiedzenia Brunn
-panie Brunn, karczmarz coś kręci, możemy mieć kłopoty. Widziałeś tych 3 gości? I skąd ta nagła uprzejmość i darmowy nocleg? I nie pij ani nie jedz nic więcej, mogą nam coś dosypać do żarcia.

Ruszył aby dowiedzieć się co takiego zobaczyła Ulrike:
-opisz mi co widziałaś na zapleczu. To bardzo ważne. Myślę że możemy mieć kłopoty, pilnuj się i więcej nic nie jedz ani nie pij. Mogą nam coś dosypać.


Następnie poszedł do Basiliusa. Ten akurat siadał do stolika z rudą pięknością. Szlachcic dosiadł się:
-przepraszam że przerywam, ale musimy porozmawiać. młoda damo, musisz chwilkę poczekać. Gdy już byli sami: - coś się święci, musisz być bardzo uważny. nie pij i nie jedz już nic więcej. I najlepiej chodź i usiądź z nami.

Wstał i zobaczył że Brunn i Ulrike idą do stolika za Heinrichem, milcząc udał się razem z nimi. Czyżby Heinrich dowiedział się czegoś ciekawego? Gdy podszedł do stolika, skinął głową szlachetnemu panu, bezczelnie stanął obok i zaczął słuchać.
 
More Power jest offline  
Stary 21-07-2011, 16:04   #20
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Bas zdziwił się bardzo gdy podszedł do niego mężczyzna, z którym jechał i przeszkodził mu. Spojrzał na jedzenie które miał na stole i odsunął je od siebie. Wstał i rzekł najgrzeczniej jak mówiąc do Renalda:

- Dziękuje za ostrzeżenie Sir, i dziękuje za radę. Jednakże wybaczy mi waszmość, ale towarzystwo tej dziewki ciekawsze niźli wasze towarzystwo. Co nie znaczy że nim pogardzam, jednakże ani Pan ani żaden z naszych towarzyszy nie ma takiej zgrabnego tyłka. Zapewne po Pana wtrąceniu nici z moich amorów - rozejrzał się po sali szukając ni to Liz, ni to innego zagrożenia - jednakże spróbuję... swojego szczęścia w miłości raz jeszcze.

Bas skłonił się jak wymagały zwyczaje i dobre wychowanie, w końcu reprezentuje tutaj swojego Mistrza i podszedł do Liz.

- Wybacz mojemu towarzyszowi, jego pochodzenie daje mu czasem prawo być mało przyjemnym i wymagającym. Jakoś odechciało mi się jeść. Pozwól jednak że uraczę Cię jeszcze jednym tańcem, a w zamian odwdzięczę się pewnym poematem.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 17:14.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172