- Panie, chłopi się bardzo wystraszyli - Martin przyciszonym głosem opowiadał Swannowi czego się dowiedział - nie chcieli nic gadać, powiedzieli tylko że kto pyta o tę wieś ten przepada bez wieści. Gacie mieli tak pełne strachu, że nawet postanowili nocować z dala od karczmy. Coś mi się zdaje że jakieś sprytne zbóje urządziły sobie siedzibę w tej wiosce.
Po zdaniu relacji Martin poszedł oglądać tańce. "He, he, he gryzipiórek ma dzisiaj branie. Coś się bardzo spodobał tej małej rudej i chyba nie tylko jej." - pomyślał Brunn przyglądając się Basilliusowi i tym obwiesiom co ewidentnie umawiali się na młodego. Te gesty, wskazywania palcami, łowca widział je niejeden raz i nic dobrego one nie wróżyły. Martin postanowił niepostrzeżenie obejść tych cwaniaczków, by w razie czego być zaskoczyć ich atakiem od tyłu.
Robotę przerwał mu von Staden i kazał iść ze sobą. Brunn wiedział że ze szlachtą nie ma co dyskutować, więc poszedł za nim, miał tylko nadzieję, że młodego nie oklepią za bardzo.
Ostatnio edytowane przez Komtur : 20-07-2011 o 21:15.
|