Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2011, 23:16   #20
deMaus
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Nie będzie łatwo...- pomyślała Patric mierząc starca spojrzeniem.
Uśmiechnęła się i usiadła na wysokim stołu przy barze
- Na początek coś zjemy - zaordynowała - Co macie tu najlepszego?
Mężczyzna przewrócił oczami i głową wskazał na menu napisane na małej tablicy.
-Kotlet, kotlet z sosem, kotlet z serem, kotlet warzywny, bez mięsa.- odpowiedział i sięgnął po szklankę.- Tutaj przychodzą by się napić i pogadać. Mało kto tu przejmuje się jedzeniem. Dla wybrednych mamy jeszcze jakieś gotowe surówki i słone przekąski. Co do picia?
- Reactor Core - powiedziała Patric, niezrażona brakiem entuzjazmu mężczyzny - za kotlet podziekuję. Chyba że ty masz ochote, Marcus?

- Zdecydowanie nie. - zastanawiał się przez chwilę, czy używa jego imienia od tak, czy sprawdza jego reakcję i stopień poinformowania. Jego sława nie była, chyba tak szybka, inaczej wypadało by zmienić nazwisko. - Do picia to samo. -
- Słuchaj - zwrócił się do barmana - w porcie mówią, że jesteś dobrze poinformowany o tym, gdzie i jak można robić dobre interesy poza spojrzeniem władz, to prawda, czy mamy szukać gdzie indziej? - zapytał nachylając się lekko nad barem, jak totalny amator.

Mężczyzna zmrużył oczy, jednocześnie nalewając do szklanek dwa jadowicie zielone drinki.
-Uważaj, bo kopie.- mruknął do Patric po czym z otwartą irytacją zwrócił sie do chłopaka.- Posłuchaj sobie, pieprzony gówniarzu. Nie wiem co ci o mnie naopowiadali, ale nie jesteś pierwszym który chce ode mnie informacji. Jesteś za to pierwszym który tak otwarcie przyznaje się że owe informacje potrzebne ci są do złamania prawa. Tak więc lepiej zapłać, dopij drinka i dupa w troki zanim mi nerwy puszczą!

Kilku klientów baru spojrzała na nich z pewnym zainteresowaniem.

Cóż, kto nie ryzykuje ten nie wygrywa, skupił swoje zmysły i mięśnie, aby być przygotowanym na atak, i opowiedział zupełnie innym głosem, tym razem rozważnym i mocnym, a nie cwaniakowatym. Mówiąc położył na ladzie trzykrotność drinka, na którego nawet nie spojrzał.
- Czyżbym grał za dobrze? Liczyłem na wysłuchanie, przynajmniej jakbyś mnie wywalił, to mógłbyś zarobić na tym, żeby mnie sprzedać. Jednakowoż, może to i lepiej, że mój talent aktorski jest taki dobry, przynajmniej Vanko nie dowie się od ciebie nic ważnego. Nie pozostaje mi nic innego jak wyjść, zanim puszą ci nerwy i musiałby cię zabić. - Cofnął się o dwa kroki, odwrócił i ruszył do wyjścia, zostawiając Patric z miał nadzieję wyprowadzonym z nerwów i zaciekawionym barmanem.

Wyszedł i ruszył nie spoglądając na wookiego do zaułka, skąd mógł widzieć wyjście z baru. Przez chwilę myślał, że włochaty towarzysz, nie dostrzegł go, ale po chwili zauważył, na czym była skupiona uwaga towarzyszysza.

Chwilę potem widział, jak wooki, odchodzi z nieprzytomnym, niedoszłym zamachowcem, i czytał jego wiadomość, a jeszcze chwilę potem wyszła Patric, która sprawiała wrażenie, że już wszystko załatwiła w knajpie.
Ruszył w jej stronę, a kiedy się zbliżył, zagadnął pogodnie.
- I jak nerwus? stracił czujność? -
- Trudno powiedzieć... generalnie ma nas za bandę durnych gówniarzy - odpowiedziała, chyba z lekką irytacją na jego wcześniejsze zachowanie.
- Czyli zasadniczo tak jak powinno być. Do amatorów nikt nie przykłada zbyt dużej uwagi. - mówił, i skinął głową, aby zeszli z ulicy.
- Tak, ale też nie mówi się im naprawdę ważnych rzeczy, tylko rzuca ochłapy. - nie ustępowała.
- Nie zawsze. Zazwyczaj ludzie, mają tendencję do zabawy, więc bawiąc się amatorami, często nawet podświadomie. Mówią między słowami to czego normalnie by nie zdradzili. To tak, jak z programowaniem zachowań ludzkich. Mówiąc odpowiednie słowa można wywołać reakcje, które w 90% kilku procentach są takie same. Budując opinię amatorów, możemy zostać wystawieni, na próbę, i dostać informacje, których innym, się nie poda, bo mogło by im się udać. -
- Za bardzo psychologizujesz, moim zdaniem - Paric wzruszyła ramionami.
- hmm, kilka osób mi to mówiło, ale jak do tej pory działa. A wracając do tematu, dowiedziałaś się czegoś? -
- Nie tyle, co bym się spodziewała … - odpowiedziała i powtórzyła Marcusowi rozmowę. -
Marcus podpatrzył na nią lekko przechylając głowę.
- No cóż, to może wynajmiemy kogoś do tego, żeby zabił Vanko a sami brawurowo ocalimy mu życie? -
- Gorzej, jeśli ten ktoś za bardzo się postara..może ktoś z nas uda zabójcę?
- Tego wolałbym uniknąć, bo zawsze istnieje ryzyko, że przypadkiem ludziom Vanko, udało by się go wziąć żywcem. Ale ostatecznie, jeśli nie uda nam się znaleźć żadnego odpowiedniego człowieka, lub grupy, możemy tak zrobić.
Patric pokiwała głową, rozważając tą myśli. To przypomniało jej o kudłaczu.
- Wookie kogoś złapał, widziałeś?
- Widziałem, poradził sobie całkiem dobrze i przesłał, że bierze go do Heathera, aby go przesłuchać. Jak się pośpieszymy, to możemy go dogonić, i dyskretnie sprawdzić, czy nie ma ogona. Lub, kto urwie się spod biura Heathera, aby donieść o pojawieniu się naszego futrzaka. -

Patric skinęła głową.
- Chodźmy.
 
deMaus jest offline