Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2011, 23:03   #111
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Nowy poranek zaczął się od niespodziewanej wizyty. Sagi przyszedł do chatki Leiko niezapowiedziany przez nikogo.
Zaanonsował się przed wejściem, dając Leiko czas na przygotowanie.


-Ufam, że wypoczęłaś Maruiken-san.- rzekł wchodząc zasuwając za sobą drzwi. Jego wzrok był beznamiętny, mowa spokojna, a ruchy wyważone.
Bez słowa usiadł, wyciągając zza obi daisho, kładąc je po prawej stronie i mówiąc.- Siedziba rodu Sasaki do której zmierzacie, nie jest oddalona na tyle daleko, by jej osiągnięcie przed zmierzchem nie było możliwe. Poleciłem zapakować wam zapasy żywności na trzy dni. Powinno wystarczyć na tą eskapadę.
Mówił spokojnym niemalże zimnym tonem głosu, opowiadając.- Ziemie trochę zdziczały przez ten czas. Niemniej najgorzej w osadzie Sasaki, została mocno zniszczona. Tylko część rodowej siedziby nadaje się na nocleg. I nie ma co liczyć na wygody. Z tamtejszej świątyni buddyjskiej, nie ocalało zbyt wiele.

Ginamoto-san objaśnił Leiko kwestię drogi i jak wspomniał, że rozmawiał o tym także z Yasuro. Jedynie Kirisu pominął w tej kwestii. Łatwo się było domyśleć, czemu.
A potem były przygotowania, pożegnania i... podróż.
Ziemie Sasaki, miały swój urok, wynikający z dzikości okolicy.


Zapomniane przez człowieka ryż plenił się dziko, zmieniając pola uprawne w płytkie bagniska. Las na obrzeżach klanu rozrastał się bujnie, nadając tym ziemiom uroczy wygląd.
Yasuro, Leiko i Kirisu wraz wierzchowcem przemierzali drogę przecinającą te ziemie. Drogę już zaniedbaną i powoli zarastającą. Wydawało się niemal, że będzie to spokojna wycieczka.
Niemal....
Trup bushi leżący na środku drogi, przerwał tą sielankę.
Zwłoki należały zapewne do marudera jakiejś rozbitej armii bowiem zbroja była zaniedbana i brudna.
Przyczyna śmierci była dobrze widoczna, głębokie rany cięte, nie zadane jednakże kataną. Więc czym ?
To zakłóciło pogodny nastrój tej wycieczki. Przedtem bowiem zarówno nieco zamyślony Yasuro jak i sypiący dwuznacznymi sugestiami Kirisu, traktowali tę podróż raczej zwykłą przejażdżkę. Ale czyż Leiko mogła ich winić? Zarówno pogoda jak i krajobrazy sprzyjały temu.
Zwłoki bushi, zwłoki mające najwyżej dwa dni... przywróciły powagę i ostrożność. Zarówno spojrzenie Yasuro jak i Płomienia stało się uważne i czujne. Obaj zamilkli.
Wkrótce grupa dotarła do zapomnianej wioski, akurat w odpowiedniej chwili na posiłek. I na odpoczynek.

Wioska na którą natrafili, była pusta i zaniedbana. Tak samo jak i ta w której to Leiko spotkała Daikuna.
Wydała się cicha i spokojna... i była to ułuda.
Gdy Leiko nieco rozejrzała się po wiosce, natrafiła na szybko przemykające w cieniu sylwetki.
Gdy zajrzała do największego domu, w ciemnym pokoju, natrafiła na przyglądające się jej oczy


należące do kunoichi. Oczy które znikły szybko, kryjąc się w mroku. Kunoichi cicho i bezszelestnie, oddaliła się, by dołączyć do swych towarzyszy i uciec od łowczyni na bezpieczną odległość.
A więc oprócz oni, byli tu ninja... Ziemie Sasaki nie były tak bezludne, jak by się z pozoru wydawało.
Ci niespodziewani goście, nie niepokoili trójki łowców, ale Maruiken wiedziała, że przynajmniej jeden zawsze przygląda się im z bezpiecznej odległości.
Nie byli więc na ziemiach Sasaki sami. I byli śledzeni.

Dalsza podróż upłynęła pod znakiem pięcia się pod górę. Bowiem Yasuro wybrał bezpieczniejszą trasę, taką na której nie groziła im zasadzka. A przynajmniej tak twierdził.
Leiko jednak nie mogła narzekać, skoro była wożona na wierzchowcu.
Zwłaszcza, że widoki lasów i pól, jakie podziwiała ze wzgórz którymi się przemieszczali, były nader urokliwe.
Łatwo było przy dwóch młodzieńcach i tej przyjemnej podróży zapomnieć o celu wyprawy.
Zbyt kusiło Leiko, by odpuścić sobie czujność i po postu utonąć doznaniach estetycznych jakie raczyła ją ziemia rodziny Sasaki.
Podróż rozleniwiała i usypiała czujność. Leiko musiała to przyznać przed sobą.
Ostatnie dramatyczne wydarzenie, jakim było wykrycie obecności ninja w wiosce, już zdołało się rozmyć w pamięci. Podróż znów była spokojna, nawet jej obrońcy nieco się rozluźnili zaczynając sobie nawzajem dogryzać.
A słońce zaczęło chylić się ku zachodowi i zmrok powoli obejmował ziemię.
Niemniej dotarli...


Yasuro doprowadził dwójkę łowców na szczyt wzgórza z którego było doskonale widać świątynię buddyjską i zabudowania. Ruiny same.
Siedziba rodu Sasaki była w fatalnym stanie, bardziej zniszczona niż Leiko i młody bushi mogli się spodziewać. Niemniej to był ich cel, który mieli osiągnąć w przeciągu godziny. Zanim noc otuli ziemię swym mrocznym całunem.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 31-01-2012 o 15:57.
abishai jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem