„Cholerne psy!” – przeszło przez myśl byłego żołnierza.
Ale nie czas był na strzelaniny, robienie pułapek czy innych nieprzyjemnych dla władz rzeczy. Wyłączył latarkę w telefonie, oszczędzając baterię i wskoczył na wychodzące ze ściany schody, oświetlone bladym, czerwonym światłem. Było tylko kilka stopni, to też wziął je na jeden krok. Otworzył drzwi. Ciągnął się za nimi krótki korytarz i drabina w górę, zapewne prowadząca do jakiejś kratki, ewentualnie piwnicy. U góry nawet było słychać jeżdżące radiowozy i wrzawę ludzi.
Sama policja powinna się bać wejść na tory, ewentualnie spodziewać się go na innej stacji.
Na wszelki wypadek sprawdził w Internecie, jaki miał w telefonie rozkład pociągów do tej stacji i godzinę. Dopiero za cztery godziny miał dość sporą przerwę między kolejkami, gdzie mógłby dojść do następnej kratki wentylacyjnej system tuneli metra.
Nie mając lepszego wyjścia, usiadł pod ścianę. Złamany nos złapał w palce i naprostował go sobie. Krew zaczęła lać się obficiej, ale przynajmniej nos przestawał boleć.
Miał nadzieję że bałagan na górze zostanie sprzątnięty na górze. Wtedy jak szczur, wyjdzie z kanałów i ukradnie jakiś auto. Potem to już się okaże, do kogo i po pojedzie. Miał kilka możliwości, ale najpierw chciałby odwiedzić Plistiffa.
Nie mając nic lepszego do roboty, udarł sobie kawałek materiału z koszulki i zatamował krwawienie z nosa, co prawda byle jak, ale było.
__________________ Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być. |